Tekst piosenki: Ref. Sto procent szacunku w waszym kierunku Sto procent szacunku Sto procent szacunku Raggamuffin style bracie, siostro dla ciebie Raggamuffin style rusza tutaj podziemie (x2) Ja kocham ten dźwięk i dobrze mi z tym Uwielbiam dobrych ludzi - nie będę się z tym krył Ja będę to robił do końca swych dni Ja będę to robił puki starczy mi sił ! Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstuKalkulator procentów. Więcej o procentach. W matematyce procent (od łac. per centum „przez sto”) to liczba lub stosunek wyrażony jako ułamek 100. Często jest oznaczany za pomocą znaku procentu, „%”. Procent to liczba bezwymiarowa (czysta liczba), nie ma jednostki miary. Wykres kołowy przedstawiający odsetek przeglądarek Środowa prasa serwuje nam kilka ciekawych wątków. Oprócz Czesława Michniewicza i opinii o nim znajdziemy także rozmowę z Adamem Nawałką czy duży wywiad z Grzegorzem Krychowiakiem. Pomocnik opowiada o Paulo Sousie. – Portugalczyk pokazał zupełny brak szacunku i respektu nie tylko dla piłkarzy, ale przede wszystkim dla kibiców. Zachowanie pokazało tylko poziom tego człowieka. Już podczas ostatniego zgrupowania w Hiszpanii czułem, że coś jest nie tak. Atmosfera była jakaś inna, nazwałbym ją piknikową. Któregoś dnia nie przyszedł nawet na obiad. Pytałem Wojtka Szczęsnego, gdzie jest trener. Okazało się, że był zajęty jakąś rozmową. Odebraliśmy to jako brak szacunku wobec drużyny – mówi Szukiełowicz nie chce rozmawiać o Czesławie Michniewiczu. A przynajmniej nie o tym, jakim jest są największe plusy nowego szefa biało-czerwonych? – (chwila ciszy) Proszę o następne pytanie. Czyli o minusach też nie porozmawiamy? – Nie jest to temat, który powinniśmy drążyć. Powiem krótko – to Czesław Michniewicz sam zgłosił się do prokuratury, by zeznawać w sprawie korupcji. Był przesłuchiwany przez 8 godzin, ale najważniejsze jest to, że wykonał 711 telefonów do głównego szefa afery korupcyjnej. Średnio rozmawiali codziennie przez dwa lata!Jeden z trenerów, którego poprosiłem o komentarz po wyborze Czesława Michniewicza, powiedział dosadnie: „Z obecnym selekcjonerem to powinien przede wszystkim porozmawiać prokurator generalny Rzeczpospolitej. I nie mam nic więcej do dodania”. Posunął się za daleko? – Nie odpowiem na to pytanie, ale po nominacji Michniewicza na selekcjonera mój telefon dzwoni co chwila. Rozmawiam z ludźmi, nie tylko z trenerami, i konkluzja jest jedna – takiego wyboru prezes PZPN nie powinien dokonać. Ba, nie brakuje bardziej kategorycznych stwierdzeń, że nie miał prawa tego zrobić! Jeden z dziennikarzy, z którym jestem w częstym kontakcie napisał mi sms-a „Trenerze, czas umierać”. Piast Gliwice ma jedną z lepszych ofensyw w lidze. Przynajmniej na wszystko sprawia, że na razie trudno przewidzieć, jakie może być optymalne zestawienie ataku Piasta. Opcji jest kilka i wszystko zależeć będzie od pomysłu trenera Waldemara Fornalika. W ostatnim czasie gliwiczanie grali jednym wysuniętym napastnikiem i to nie jest dobra wiadomość dla nowych snajperów. Oznacza bowiem tyle, że ktoś będzie musiał zadowolić się rolą zmiennika. No, chyba że Piast zacznie grać dwójką z przodu. Trener Fornalik w Ruchu Chorzów tak grywał, a duety Sobiech – Niedzielan czy Piech – Jankowski radziły sobie świetnie. Jest również inna opcja. Sappinen zostanie przekwalifikowany na typową „10”, będzie grał czasem za, a czasem obok Kamila Wilczka. – Lubię zdobywać dużo bramek jako napastnik, ale zawsze najważniejszą rzeczą jest dobro zespołu. Zdaję sobie sprawę, że moja skuteczność może wpływać na zdobycz punktową – mówi Estończyk.„Sport” potwierdza nasze informacje sprzed kilku dni. Jimenez rusza do Kanady.– Temat nie jest jeszcze zamknięty, ale wygląda, że Jesus odejdzie – informuje nas Tomasz Młynarczyk, który do poniedziałku pełnił funkcję prezesa Górnika, a teraz ponownie jest członkiem Rady Nadzorczej. Zresztą z klubem związany jest od kilkunastu lat. – Wolą właścicieli było to, żeby pełny skład został. Oczywiście z Jimenezem była inna kwestia, bo na jego odejście nie mamy wpływu. Ale reszta zostanie. Jeżeli będą transfery zawodników, to takich, których trener nie widzi w składzie – wyjaśnia Tomasz Młynarczyk. W klubie już zaczęto rozglądać się za nowym napastnikiem. – Jeżeli transfer „Hessiego” zostanie sfinalizowany, to przydałby się ofensor, ale to skomplikowana układanka, bo jeden musi odejść, musi też być zgoda trenera na ewentualne zatrudnienie kogoś innego – mówi były prezes Sanogo może wrócić do Zagłębia Zagłębie szykują się do pierwszego sparingu w Turcji, a tymczasem w Sosnowcu ważą się losy powrotu Vamary Sanogo na Stadion Ludowy. Francuz wciąż jest piłkarzem Górnika Zabrze, ale dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Nie można więc wykluczyć, że w tej sytuacji odnajdzie się w Zagłębiu. W Sosnowcu przyznają, że jest pomysł sięgnięcia po piłkarza doskonale znanego na Ludowym. – Tak, rozmawiamy z Sanogo i być może wkrótce do nas dołączy, natomiast w chwili obecnej Vamara ciągle jest piłkarzem Górnika Zabrze – ucina Łukasz Girek, prezes sosnowiczan. W stolicy Zagłębia doskonale znają piłkarskie walory Francuza. Obawy może jedynie budzić stan zdrowia piłkarza, który dyplomatycznie rzecz ujmując, jest dość podatny na urazy. Zatem jeśli dojdzie do transferu, to dopiero po uprzednich szczegółowych badaniach medycznych. Sanogo miałby być alternatywą dla Szymona Sobczaka. Nemanja Nedić podpisał nową umowę z GKS-em Tychy. Mówi o tym, dlaczego chciał zostać w stoper, który po rundzie jesiennej przez fanów tyskiej drużyny w plebiscycie sponsorowanym przez firmę Hilze, został najbardziej wartościowym zawodnikiem zespołu, ma też dodatkową motywację do ciężkiej pracy. W nowy rok wszedł bowiem z przedłużonym kontraktem obowiązującym do czerwca 2024 roku i przebywa już w Polsce ze swoją rodziną, a jednocześnie może w miarę swobodnie rozmawiać w naszym ojczystym języku. – Było co prawda kilka ofert z innych klubów, ale przede wszystkim chciałem uszanować ludzi, którzy mi zaufali i dzięki którym mogłem się zaprezentować na polskich boiskach – mówi filar tyskiej obrony. – Szczerze mówiąc szybko się dogadaliśmy i nie musieliśmy zbyt długo rozmawiać o warunkach kontraktu. Cieszę się, że zostałem w Tychach, a jeszcze bardziej będę się cieszył, gdy razem wywalczymy awans do ekstraklasy. […] Kibice GKS-u Tychy ciągle czekają na informację o nowym zawodniku, który będzie mógł zagrać w tyskim zespole zarówno w środku boiska, jak i na pozycji stopera. Na razie jednak ta przestrzeń jest domeną mierzącego 196 centymetrów czarnogórskiego filara. – Robię to, co umiem. Może nie zawsze gram najlepiej, ale zawsze daję z siebie sto procent możliwości w tym momencie. Tak jak prezentowałem się do tej pory, tak będzie zawsze. To mogę obiecać. Mam nadzieję, że to przełoży się na dobre wyniki zespołu – kończy Nemanja ExpressCiekawostki o Czesławie świat przyszedł w Brzozówce, gdzie mieszkał jego dziadek. Miejscowość teraz jest w granicach Białorusi, a kiedyś należała do dawnego ZSRR. To właśnie dlatego Michniewicz miał paszport Związku Radzieckiego. […] Jako dziecko zbierał znaczki. Opowiadał, że uzbierał kilka klaserów. Z czasem jednak wszystkie rozdał znajomym. Wspominał, że z tego okresu pozostał mu sentyment do takich seriali jak „Czterej Pancerni i Pies”, „Janosik”, „Czterdziestolatek” czy „Alternatywny 4” […] Na jego stronie internetowej pod hasłem „Największe marzenie trenerskie” widnieje wpis: prowadzenie reprezentacji Polski. Właśnie zrealizował ten cel. Wcześniej pracował z kadrą Nawałka zapewnia, że Czesław Michniewicz może na niego liczyć.„Super Express”: – Wróćmy do rozmowy z prezesem Kuleszą w miniony czwartek. Czuł pan, że długość kontraktu jest tym, co może przeszkodzić sfinalizowaniu umowy? Adam Nawałka: – Ustaliliśmy pewne warunki i tego się trzymaliśmy. Ja nie zmieniałem absolutnie niczego – ani długości kontraktu, ani wysokości wynagrodzenia. Dementuję to, co ukazywało się w mediach, że przelicytowałem wcześniej ustalone warunki. Prezes Kulesza przyjął do wiadomości, że nie godzę się na trzymiesięczny kontrakt. PZPN przysłał do mojego prawnika draft umowy mającej obowiązywać do końca roku i tak zostało odesłane. – Ma pan żal, skoro okazało się, że nowy selekcjoner Czesław Michniewicz dostał kontrakt do końca roku, czyli taki, jaki proponowano panu na początku? – Nie mam żalu, bo nie czułem się selekcjonerem. Za długo jestem w tym biznesie, żeby nie wiedzieć, jak to działa. Dopóki nie ma podpisów, to nie ma ważnej umowy. Byłem przygotowany na to, że mogę podjąć pracę, ale po ostatecznej decyzji nie ma we mnie negatywnych SportowyGrzegorz Krychowiak w dużym wywiadzie dla „PS”. Mówi o nowym Polsce nominacja Czesława Michniewicza wzbudziła wiele emocji. Trudno od nich uciec, nawet będąc za granicą. Nawet gdybym nie chciał, nie dałoby się nie zauważyć różnych komentarzy. Jako zawodnik, który gra w kadrze od wielu lat, nauczyłem się nie przywiązywać dużej wagi do tego, co się mówi i pisze. To powinno zejść na drugi plan, nie zaprzątać nam głowy. Każdego trenera i każdą drużynę obroni wyłącznie wynik. Jeśli awansujemy do mistrzostw świata, krytyka zniknie. Jeśli zrealizujemy cel, wszystkie inne sprawy zejdą na dalszy plan. Tego się trzymam. W jednym z wywiadów opowiedział się pan po stronie Adama Nawałki. Jako piłkarz koncentruję się na swojej robocie, prezes Cezary Kulesza podjął decyzję, to znaczy, że to jest najlepsza opcja. O trenerze Nawałce wspomniałem, bo zapytano mnie o porównanie dwóch kandydatów: Andrija Szewczenki i właśnie jego. W tym pojedynku, według mnie, więcej szans miał ten drugi, choćby dlatego, że znał zespół i piłkarzy. Temat jest zamknięty, idziemy do przodu, koncentrujemy na dwóch najbliższych meczach. Przyspieszamy współpracę na linii sztab – zawodnicy i myślimy o marcowym starciu z Rosją. Do tego meczu podchodzi pan z niepewnością czy nadzieją? Z ogromną nadzieją. Po listopadowej porażce z Węgrami spadła na nas wielka krytyka, ponieważ w barażach byliśmy losowani z drugiego koszyka. Skoro nie trafi liśmy na Portugalię i Włochy, to trzeba uznać, że los nam sprzyjał. W Moskwie czeka nas bardzo trudny mecz. Rok temu grałem tam mniej więcej o tej porze przy kilkunastostopniowym mrozie, pod koniec marca tam jeszcze nie będzie ciepło. Musimy być gotowi na mogę nie zapytać: jak pan skomentuje odejście Paulo Sousy? Sposób, w jaki to wszystko się potoczyło, określę jednym słowem: wstyd. Portugalczyk pokazał zupełny brak szacunku i respektu nie tylko dla piłkarzy, ale przede wszystkim dla kibiców. Występy w reprezentacji czy jej prowadzenie to ogromny przywilej i duma. Usłyszałem tłumaczenie, że podjął pracę w jednym z lepszych klubów świata. Zabolały mnie te słowa, bo Polska to kraj z piękną historią, wybitnymi piłkarzami i ogromną szansą na wyjazd na mundial – najbardziej prestiżowy turniej. Może gdyby chciała go Barcelona czy Real… Zachowanie pokazało tylko poziom tego człowieka. Już podczas ostatniego zgrupowania w Hiszpanii czułem, że coś jest nie tak. Atmosfera była jakaś inna, nazwałbym ją piknikową. Któregoś dnia nie przyszedł nawet na obiad. Pytałem Wojtka Szczęsnego, gdzie jest trener. Okazało się, że był zajęty jakąś rozmową. Odebraliśmy to jako brak szacunku wobec drużyny. Niczego nie ujmuję zagranicznym trenerom, ale przy wyborze selekcjonera patriotyzm też jest bardzo ważny. Portugalczykowi zabrakło taktu i odpowiedniego podejścia. Żurkowski, Wieteska, Jagiełło, Szymański. To piłkarze, którym może przyjrzeć się Czesław dla którego wybór Michniewicza na selekcjonera to znakomita wiadomość, jest Szymon Żurkowski. Jego historia różni się od tej Szymańskiego, wypadł z kręgu zainteresowania trenerów kadry na własne życzenie. Trzy lata temu wydawało się, że wskoczy do dorosłej drużyny narodowej z przytupem, jednak wyjazd do Włoch okazał się bolesnym zderzeniem z rzeczywistością poważnej piłki – odbił się od Fiorentiny, przepadł na kilkanaście miesięcy. Dopiero wypożyczenie do Empoli go odrodziło, zaczął regularnie grać w Serie B, utrzymał miejsce w składzie po awansie do Serie A. – Zbiera w Empoli świetne recenzje – zauważa Michniewicz, sugerując, że to jeden z piłkarzy, których bardzo poważnie weźmie pod uwagę, wysyłając powołania na marcowe mecze. Mateusz Wieteska to następny piłkarz, dla którego nominacja dla Michniewicza może stanowić przełom w karierze. Kiedy nowy selekcjoner pracował przy Łazienkowskiej, po awansie Legii do Ligi Europy głośno i wyraźnie mówił, że ten młody obrońca zasługuje na powołanie do drużyny narodowej. Był jego podstawowym defensorem w młodzieżówce, stawiał na niego w Legii, teraz będzie mógł zrealizować swoje słowa sprzed pół roku i poprowadzić go w biało- czerwonych barwach. Dla większej liczby piłkarzy drzwi do niej powinny się otworzyć w Lidze Narodów, kiedy będzie czas, by poeksperymentować. Może wtedy do kadry wróci ulubieniec Michniewicza z młodzieżówki Dawid Kownacki, który wiosną może odbudować się w Lechu? Może nastanie odpowiedni czas dla pomocnika Brescii Filipa Jagiełło, dość regularnie występującego w Serie B? A może zdecyduje się powołać na lewą obronę Kamila Pestkę, na którego stawiał w U-21?Dd Kownacki to transfer, który pokazuje, że Lech idzie na wiadomo, że rozwiązaniem tego problemu może być właśnie 24-latek. Tyle tylko że Kownackiego trzeba odbudować. – To piłkarz, który potrzebuje zaufania – tak opisywał napastnika Czesław Michniewicz. Selekcjoner pierwszej reprezentacji współpracował z napastnikiem w kadrze młodzieżowej i nawet mianował go kapitanem drużyny. Kownacki za zaufanie odpłacił się najlepiej, jak mógł – czyli strzelając gole. Na to samo liczy Skorża, też doskonale znający zawodnika. Dla Kownackiego pół roku, które ma spędzić przy Bułgarskiej, to ogromna szansa na powrót do formy. Tak naprawdę od sezonu 2018/19 jego kariera mocno wyhamowała. Owszem, duży wpływ na taki obrót spraw miały kontuzje, ale nie tylko one są temu winne. W Niemczech zarzucano mu brak zaangażowania i problemy z koncentracją. A bez tego raczej trudno o wypracowanie odpowiedniej formy. Dlatego powrót do Poznania może się okazać dla Kownackiego strzałem w dziesiątkę. Przy Bułgarskiej spędzi tylko pół roku, ale to powinno wystarczyć, by nabrać pewności siebie i znów ruszyć na podbój mocniejszych lig. Zresztą w taki scenariusz wierzą nie tylko osoby związane z Kolejorzem, ale też szefowie Fortuny, którzy w umowie wypożyczenia nie zgodzili się na zapis o możliwości pierwokupu piłkarza. Ramil Mustafajew czuje się warszawiakiem. W barażach będzie jednak kibicował ma pan polskiego obywatelstwa? Pytam, bo bez niego nie jest pan traktowany jako młodzieżowiec. Na razie nie mam. Już w czasie gry w Talencie Warszawa wraz z trenerem oraz prezesem staraliśmy się, abym otrzymał polskie obywatelstwo. Niestety, coś nie wyszło. W tamtym momencie przeprowadzałem się do Rzeszowa, co mogło negatywnie wpłynąć na uzyskanie obywatelstwa. Będąc zawodnikiem Stali, dalej staraliśmy, się żeby je uzyskać. Dostarczyliśmy wszystkie dokumenty, więc sprawa miała zmierzać w dobrą stronę. Teraz wróciłem do Warszawy, więc zobaczymy, co będzie dalej. Sądzę, że to kwestia czasu, kiedy je otrzymam. Przy okazji zapytam pana o marcowy mecz barażowy o wejście do fi nałów mistrzostw świata pomiędzy Rosją a Polską. Komu będzie pan kibicował? Większość życia spędziłem w Polsce, ale przy okazji takiego spotkania w sercu zawsze będzie Rosja. Nie mogę nie zapytać pana o aktualnego trenera Stali Rzeszów Daniela Myśliwca. Jak się z nim współpracowało? Jest to młody trener. Ma bardzo fajną wizję zespołu, a dla zawodników chce jak najlepiej. Nie blokuje piłkarzy, pozwala im być sobą na boisku, ale również poza nim. Ceni sobie szczerość z każdym, z kim współpracuje. Uważam, że trener Myśliwiec może niedługo pracować w ekstraklasie – czy to ze Stalą, czy z innym klubem. Bardzo dobrze go wspominam i wiele mu zawdzięczam, dał mi szansę pokazania się w piłce seniorskiej. Antoni Bugajski i Jakub Radomski, czyli felietoniści „PS” o Zdaję sobie sprawę, że za chwilę kwestia 711 połączeń telefonicznych Czesława Michniewicza z „Fryzjerem” oraz barwnych zeznań byłegotrenera Lecha Poznań w prokuraturze stanie się tak oklepana, że zwyczajnie męcząca. Przyjdzie moment, że ludzie o tym uparcie przypominający zaczną być traktowani jak niegroźni wariaci, którzy mają obsesję na punkcie jakże sympatycznego pana Czesława. Całkiem możliwe, że z punktu widzenia interesów PZPN właśnie o to toczy się gra. Niechaj się więc dziennikarze i kibice kłócą o Michniewicza – ważne, że na szczytach władzy w ocenie jego kwalifi kacji etycznych do prowadzenia kadry narodowej panuje idealna zgoda. Wybór selekcjonera został przecież zaakceptowany przez zarząd jednomyślnie, a gdyby mógł głosować Boniek, zapewne też byłby za. Radomski: Szkoleniowcowi nie postawiono żadnych zarzutów w tej sprawie, nie dostał wyroku. Mamy sami go teraz karać, nie dopuszczać do pracy na pewnym poziomie (podczas gdy wcześniej dopuszczaliśmy), nawet jak miałoby to oznaczać stratę dla naszej kadry, bo możliwe, że zrobił w przeszłości coś złego? Bo ta liczba 711 połączeń i uważna lektura zeznań oraz ustaleń prokuratorów rodzą wątpliwości? Mamy w sobie coś takiego jako naród, że lubimy ferować radykalne wyroki, szukać w innych czerni, gdy okazuje się, że nie są krystaliczni, nawet wtedy, gdy nie do końca poznaliśmy realia. Ja zawsze uważałem, że jeżeli ktoś w odległej przeszłości w pewien sposób zawinił, ale ma ku czemuś olbrzymie kompetencje, powinno się pozwolić mu je rozwijać. W przypadku Michniewicza nie ma żadnej dowiedzionej winy, a to, że na swojej pracy zna się jak mało kto w tym kraju, nowy selekcjoner dowiódł niejeden raz w ostatnich latach. fot. FotoPyK
@jmuhha po pierwsze, ich rodzice płacili w podatkach na darmową edukację, po drugie idąc tym tropem to każdy kto wyjechał do Anglii powienien oddać za edukacje w podstawówce. Po trzecie, jeżeli lekarze wyjeżdżają z kraju gdzie służba zdrowia jest publiczna, to oznacza ze to państwo/rząd nie umie zatrzymać lekarza i to politycy powinni płacić za to ze nie potrafią zatrzymać w kraju wykształconych ludzi udostępnij Link @Panas: ale pomysł z odpracowaniem nie różni się za bardzo od korporacyjnej lojalki. Dostajesz extra płatne szkolenie (argument z rodzicami płacącymi podatki nietrafiony, bo studia medyczne są wielokrotnie droższe os innych) w strategicznej dziedzinie. Przecież takie odpracowanie chirurgii np. poprzez nakaz pracy w kraju 10 lat lub oddanie % kosztów to robienie z kraju korpo - marzenie każdego libka. udostępnij Link @jmuhha: ci co są tak naiwni żeby tu zostać odpracowują to przez kilka pierwszych lat swojej pracy, kiedy pracują za śmieszne stawki. Co ma IT do lekarzy to nie bardzo wiem. udostępnij Link @jmuhha: najlepiej kajdanami do biurka przykuc i bić szpadlem po głowie za każdym razem jak nie wie jak leczyć. Przy próbie opuszczenia kraju otwierać ogień na granicy. Nikt i nic z Narodowego Burdelu niech żywe nie ucieknie, bo kto będzie robił na pisiorstwo? udostępnij Link @jmuhha: To ten skurwiały kraj z kartonu mi powinien zwracać podatki przy deklaracji wypierdolenia z tego pizdziejewa udostępnij Link @jmuhha: jeśli lekarze mają płacić, do dlaczego nie reszta studentów darmozjadów? Może wtedy nie byłoby takiej nadprodukcji magistrów. udostępnij Link @jmuhha Już pomijam absurdalność tego pomysłu. Ale jest stara zasada - "z niewolnika nie ma pracownika". udostępnij Link @jmuhha: w tym kraju zaraz ze służbą zdrowia będzie tak źle, że to państwo będzie płaciło maturzystom, żeby zostawali medykami udostępnij Link @jmuhha: nie powinno być państwowych studiów, wszystkie powinny być płatne, a najzdolniejszych pochodzących z biednych rodzin, wspierać stypendiami. Wtedy nie byłoby dylematu, czy należałoby coś odpracować, czy coś oddać. udostępnij Link @jmuhha: Albo płaca wszyscy albo nikt. Rozważanie czy akurat nie dopierdolic jakiejś konkretnej grupie to podludzki, pisowski styl gry, a ja się tak nie zniżam. udostępnij Link @jmuhha: a co z wszystkimi absolwentami kulturoznawstwa i stosunków międzynarodowych, których uczelnie co roku wypluwają masy, a nie pracują potem w zawodzie? udostępnij Link @jmuhha: Zastanawia mnie jak np. pierwszy semestr czy dwa semestry lekarskiego gdzie kują te biblie anatomiczne na pamięć i nie dają odpocząć mózgom od zapamiętywania biologii i chemii jest wyceniany na 32k od osoby, gdzie semestr stacjonarny na takiej polibudzie jest/był wyceniany chyba około 4 razy taniej, a mnóstwo kierunków mialo dostęp do fajnego i niezbyt taniego sprzętu. . . . kliknij, aby rozwinąć obrazek . . .źródło: udostępnij Link @xfin: Chyba chodzi o pensje pracowników, większość prowadzących zajęcia to lekarze, często z doktoratami. Co nie zmienia faktu ze te studia nie są warte takich pieniędzy. udostępnij Link @jmuhha: Powinni wyjechać przed podjęciem studiów, żeby nikt ich w takie sytuacje nie mieszał. udostępnij Link A wykopki dalej brna w te gownobajty, napisane w ten sposob, zeby wzbudzic jak najwiecej kontrowersji. (-‸ლ) udostępnij Link @jmuhha: obiecano im darmowe studia, jak się zapisywali były darmowe? to nic nie mają płacić takie tematy (obowiązek odpracowania albo płatność za studia) powinny być wdrożone przed rozpoczęciem studiów - więc nie widzę problemu by taki system wrzucić dla przyszłego rocznika akademickiego udostępnij Link Moim zdaniem faje postujące takie wysrywy powinny uiszczać opłatę 50zł udostępnij Link @jmuhha: Żeby rozwiązać ten problem nie powinno być publicznych uczelni wyższych. Powinno być jak w stanach, czyli bierzesz kredyt na studia a później go spłacasz. Wbrew pozorom rozwiązało by to dużo problemów gówno kierunki niepotrzebne na rynku pracy. udostępnij Link @jmuhha: Młody konował here, który został. Sprawa jest prosta. Albo studenci wszystkich kierunków płacą za studia, albo nikt. Jak już ktoś dobrze podsumował - z niewolnika nie ma pracownika - w 1000% się zgadzam. Od siebie tylko dodam co najbardziej wkurwia mnie i moich kolegów: 1. Komputer i klikanie - milion formularzy, dokumentacji, którą trzeba wyklikiwać wykorzystując jakąś zamulającą stację, bo taka firma obsługująca wygrała przetarg. Oczywiście papiery są ważne i w mojej specce są ochroną w często wytaczanych sprawach, ale nie może być tak, że przyjmuję pacjentkę na oddział 1,5h (sic!) bo klikologia. 2. Brak wykorzystania w pełni potencjału innych zawodów medycznych - wiele rzeczy mogą robić położne, pielęgniarki, fizjo i farmaceuci. Czemu tego nie robią? Bo co prawda uprawnienia istnieją, ale nikt za to nie zapłaci dodatkowo, a korzystanie z nich to dodatkowa odpowiedzialność. Dlatego nikomu się nie chce tego robić. Po co ryzykować dla obcych ludzi, którzy w pierwszej chwili będą wdzięczni za ratunek, a za 6 mc pozew od kancelarii Malanowski & Partnerzy bo użyłeś gazika 3x3 zamiast 10x10 i tym samym nie zapobiegłeś krwotokowi. 3. Refundologia czyli wiedza na temat stawek refundacji - w mojej specce marginalne znaczenie, u moich znajomych na rodzinnej, internie, pediatrii to sens życia zawodowego. 4. Możliwość robienia sobie prywatnego folwarku na państwówce. Wielu w momencie uzyskania dyplomu specjalisty, a to jest wiek ok. 32-35 lat, zapomina nagle jak się korzysta z komputera i całe dnie spędza pijąc kawę oraz przeglądając zalando w międzyczasie obrabiając prywatę, która z formalnego punktu widzenia nie powinna mieć miejsca. Oczywiście opisanie wszystkiego, wydanie recept, zwolnień, dokumentowanie spada na młodego, który i tak ma mnóstwo bieżącej pracy, a przez to staje się darmowym pracownikiem czyjejś prywatnej praktyki. I chyba to tyle. udostępnij Link @jmuhha: Przede wszystkim ich starzy płacili kupę hajsu w podatkach więc w żadnym wypadku. Idąc tym tropem, jak wyjeżdżam z kraju powinni mi zwrócić podatki, które wpłaciłem. Gdzie jest mój hajs kurwie? ( ͡° ͜ʖ ͡°) udostępnij Link @jmuhha: ci co obecnie studiuja nic nie powinni, ale mozna pomyslec nad zmiana systemu i wtedy przyszly student ma do wyboru czy podpisuje umowe: studia za friko i odpracowac czy placic za studia i nic nie musiec. udostępnij Link Czy waszym zdaniem lekarze uczący się w Polsce powinni oddać pieniądze za swoje studia / lub zadeklarować, że je odpracują? Nawet jeśli nie wyjeżdżają? Przypomnę tylko, że semestr medycyny to około 32 k a np prestiżowej informatyki to 4-10k @jmuhha: Studia powinny być płatne przy powszechnym systemie stypendialnym ¯\_(ツ)_/¯ udostępnij Link udostępnij Link @jmuhha albo wszyscy albo nikt. Jak dla mnie panstwowe uczelnie powinny byc platne i skonczylby sie problem z magistrami sprzedajacymi w maku. udostępnij Link chyba bot napisze wklejajacego ten komentarz źródło: udostępnij Link @jmuhha: każdy student powinien płacić za edukacje w razie emigracji, nawet jeżeli nie skonczy kierunku. Wtedy skonczyliby się wieczni studenci, panda 3 i inne takie chujostwa udostępnij Link @jmuhha no tak, typowe lewackie myślenie, zabrać na siłę w podatkach mówiąc że to dla wspólnego dobra a późnej jeszcze kazać się po rękach całość za to, że coś się oddało. A przy wyjeździe żądać zwrotu udostępnij Link @jmuhha: No tak dopierdolmy jeszcze bardziej grupie zawodowej której mamy niedobór na 100% nie pogłębi to problemu. Gratuluje genialnego pomysłu udostępnij Link @jmuhha: Ja bym dołączył do dyskusji dwa dodatkowe przypadki: - czy studenci którzy zrezygnowali w trakcie studiów z danego kierunku i nie skończyli innego powinni oddawać za nie pieniadze? - albo czy studenci którzy po ukończeniu studiów nie pracują w zawodzie, tylko za kwoty minimalne np w nisko kwalifikowanych zawodach powinni zwracać pieniądze? Jak się bawić, to się bawić ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wg mnie studia powinny być zrewidowane, tak aby absolwenci wnosili jakąś wartość do gospodarki. Mniej miejsc, większe wymagania, długoterminowe planowanie karier absolwentów i postawienie na technika i szkoły zawodowe (mechanicy, elektrycy, budowlańcy, fryzjerzy, kosmetyczki, etc nie potrzebują studiów, żeby dobrze zarabiać i robić to, na czym się znają). udostępnij Link @Mac02: nie, liceum i podstawowka są obowiązkowe zgodnie z prawem, studia nie są udostępnij Link @jmuhha: ja pierdole ile jeszcze razy wrzucisz ta ankietę? Tak bardzo cię dupa boli, że nie dostałaś się na medycynę? udostępnij Link @Mac02: w strazy pozarnej, kiedy konczysz studia oficerskie stacjonarne na SGSP masz obowiazek wypracowania ilustam lat w Polsce. chyba 3 albo 5, bo przez okres studiow masz zakwaterowanie, zarcie, umundurowanie za free. Ale lekarze chyba musza tez pare lat przepracowac w PL, wlasnie zeby odpracowac czas studiow, inaczej zwrot kasy. wiec to juz chyba jest udostępnij Link @jmuhha Wręcz odwrotnie. Medycyna jako ważna dla społeczeństwa powinna być właśnie nie odpłatna aby zachęcać ludzi do studiowania. Jakieś europeistyki czy inne teologię powinny być odpłatne. udostępnij Link @MelBrooks: Mówisz o studiowaniu na kierunku wojskowo- lekarskim, w ramach którego podpisujesz umowę z MONem, dostajesz w trakcie studiów żołd, a jeśli zrezygnujesz musisz te pieniądze zwrócić. W każdym innym przypadku lekarz nie musi pracować w Polsce po studiach. udostępnij Link @jmuhha: wszystkie kierunki studiów powinny być na zasadzie, że przepracujesz xx lat w zawodzie w kraju i masz kredyt czysty. Skończyły by się kierunki typu europeistyka itp. szkoły lansu i bansu na koszt podatnika. udostępnij Link @jmuhha Czy patusy które wyjeżdżają za granicę po skończeniu podstawówki też powinny oddać za edukację? W końcu nauczyli się tam pisać i czytać udostępnij Link @jmuhha: za błędy interpunkcyjne, które robisz, powinnaś oddać kasę, którą zmarnowano, na Twoją edukację podstawową. udostępnij Link @jmuhha: Powinien być to powszechny przepis obejmujący wszystkich absolwentów państwowych uczelni. udostępnij Link @jmuhha: Jeżeli skończysz szkole oficerska to podpisujesz deklarację że będziesz służyć przez kolejne 10-15 lat ( nie pamiętam dokładnie). Jeżeli odejdziesz wcześniej to musisz oddać kasę za studia około 35k. udostępnij Link @jmuhha: a co powiesz na to że w podatkach na jego studia złożyli się już jego dziadek i babka, ciotka wujek ojciec i matka.? Przez ostatnie 50lat płacili podatki żeby młody mógł iść na studia udostępnij Link prestiżowej informatyk @jmuhha: ratowanie zdrowia, dbanie o ich poczucie czy ratowanie życia > osoby sprzątające > prestożowy kucyk it udostępnij Link @MelBrooks no i to jest różnica właśnie. Jako oficer masz jedzenie mundur itd, a jako lekarz po studiach zarabiasz tak słabo ze w większości rodzice cię muszą utrzymywać do czasów ukończenia specjalizacji po studiach udostępnij Link @Wilkudemoner no nie, bo są ludzie którzy to robią z pasji i chęci pomocy innym. A są też ludzie którzy poza chęcią pomocy innym chcą kupić sobie samochód i utrzymać godnie rodzinę. A dwa, w Afryce nie ma jakieś nadwyżki lekarzy, a wręcz przeciwnie:) udostępnij Link @jmuhha: Wszyscy wyjeżdżają co mają sprawne nogi i głowy - studia lekarskie są droższe, ale czy aż tak by ścigać tylko i wyłącznie lekarzy? Zresztą posłanka PiSu dała swoje błogosławieństwo lekarzom na wyjazd: "Niech Jadą". udostępnij Link ich rodzice płacili w podatkach na darmową edukację @Mac02: przecież to tak nie działa, jakby tak było to każdy rodzic płaciłby inną stawkę. Ludzie wokół zrzucają się i każdy płaci, bo założenie jest takie że wykrztałcony lekarz będzie społecznie pożyteczny. Jeżeli wyjedzie pracować w Niemczech to jest to strata ze społecznego/krajowego punktu widzenia. Chyba że po zdobyciu doświadczenia wróci leczyć obywateli państwa które łożyło na jego edukację. Studia wyższe nie powinny być darmowe, rodzi to wiele patologii na uczelniach. Edukacja podstawowa do szkoły średniej działa w miarę jednolicie i można ją łatwo kontrolować, jakość nauczania na uczelniach wyższych jest niestety niemierzalna w krajowym publicznym systemie. Zachód wykorzystuje biedne kraje podkradając im specjalistów, to samo dzieje się w Afryce, gdzie każdy dobrze wykrztałcony inżynier czy lekarz ucieka do lepiej płatnego kraju. Koniec końców kasjerki składają się na lekarzy, którzy będą leczyć Niemców czy Anglików, jednocześnie w kraju nie ma specjalistów na których wykrztałcenie składają się obywatele. Jest to jeden z powodów przyjęcia nas do UE, korzyści z wykrztalconej kadry, nie ponosząc kosztów tego wykrztałcenia. Jeżeli nie widzisz w tym problemu społecznego, który wymaga reformy to coś z tobą nie tak. Osobiście nie miałbym nic do tego aby osoby już wyjeżdżały bo prawo nie powinno działać wstecz. Jednak prywatne uczelnie wyższe działają sprawniej co pokazują rankingi w których uczelnie prywatne górują nad publiczymi. udostępnij Link Dlaczego tylko lekarze? Jak kogoś obarczać opłatami to równy ryczałt dla wszystkich studentów w Polsce. Może wówczas zlikwidowane zostałyby gównokierunki w Akademi rolniczej w Pierdziszewie Środkowym. udostępnij Link @j3sion: to, argument jest tak absurdalny że szkoda gadać. Czyli jeżeli nie pojde na studia to oddadzą mi pieniadze ktore moje rodzice na to płacili? czy osoby bezdzietne beda placily mniejsze podatki? czy dzieci z domu dziecka albo z bezrobotnymi rodzicami nie mogą iść na studia? no nie, obywatele płacą za ogólne wykształcenie kadry w ich kraju, ICH KRAJU, nie wykształcenie programisty 15k ktory po roku wyjedzie do niemiec robić dla niemca i płacić niemcom podatki. Ma zostać w Polsce bo państwo polskie jako wspólnota obywateli mu te studia zasponsorowała. Ewentualnie opłacić pełną cene i spierdalać do reichu. udostępnij Link @Mac02: w strazy pozarnej, kiedy konczysz studia oficerskie stacjonarne na SGSP masz obowiazek wypracowania ilustam lat w Polsce. chyba 3 albo 5, bo przez okres studiow masz zakwaterowanie, zarcie, umundurowanie za free. Ale lekarze chyba musza tez pare lat przepracowac w PL, wlasnie zeby odpracowac czas studiow, inaczej zwrot kasy. wiec to juz chyba jest @MelBrooks: Zwrot jest tylko za stypendium/pensje i zakwaterowanie. Nie za same studia. Lekarze nie mają stypendium ani zakwaterowania. Za to spora część wyjeżdżających lekarzy pracuje jeszcze te parę lat w Polsce aby zrobić specjalizację. Choć są tacy którzy już specjalizację robią za granicą. udostępnij Link @j3sion tak jak wykształcony prawnik, ekonomista, inżynier - ma byc społecznie przydatny. Defacto płaci sie inne stawki. Lekarze statystycznie wywodzą sie z rodzin gdzie dobrobyt jest na wyższym poziomie niz średnia, stąd ich rodzice zapłacili więcej w podatkach niż Ludzie którzy wykształcili kasjera w żabce. (To jest skrót że rodzice płacą w podatkach stricte na studia, bo płacą na wszystko, na drogi, opieke lekarska, kościół i na TVP i na utrzymanie uczelni) My nie jesteśmy biednym krajem, wiec gdyby nie miliardy na bombelki, na górników na emerytury to było by na podwyżki dla lekarzy, pielęgniarki, nauczycieli. Zobacz ile kraje zachodnie wydają procent PKB na służbę zdrowia, a ile my ( my ok 5, oni 7) udostępnij Link @MelBrooks: Mówisz o studiowaniu na kierunku wojskowo- lekarskim, w ramach którego podpisujesz umowę z MONem, dostajesz w trakcie studiów żołd, a jeśli zrezygnujesz musisz te pieniądze zwrócić. W każdym innym przypadku lekarz nie musi pracować w Polsce po studiach. @Russel_Beagle Generalnie tak jest w mundurówce. Studenci WAT na wojskowym tak samo. udostępnij Link @jmuhha: powinni mieć coś takiego że albo robią specjalizację w polsce albo mają oddawać kase za studia. Tak samo jak jest z żołnierzami(muszą przepracować dla wojska minimum 10 lat po studiach, inaczej oddają pieniądze). Śmieszne są argumenty ludzi mówiących że każdy w takim wypadku powinien mieć to samo na każdym kierunku. Przykro mi ale studia przykładowo psychologiczne nie są ani tak drogie ani tak strategiczne dla kraju jak lekarski, wiec nie ma tu zupełnie żadnej symertii, to po prostu zupełnie inna sytuacja. udostępnij Link @TurboDynamo: Śmieszne są argumenty ludzi mówiących że każdy w takim wypadku powinien mieć to samo na każdym kierunku. Przykro mi ale studia przykładowo psychologiczne nie są ani tak drogie ani tak strategiczne dla kraju jak lekarski. to nie zmienia faktu że kosztują pieniądze, pieniądze państwa. Więc każdy student powinien albo odpracować jakiś okres w kraju (moim zdaniem 2x okres studiów) albo płacić udostępnij Link @jmuhha: Dlaczego ja mam płacić studia, a inni nie, co ma koszt do tego? Albo wszyscy od podstawówki albo nikt. Ktoś kto funduje taki pomysł by lekarze płacili za swoje studia ma gwóźdź wbity w mózg i chyba pragnie by było ich jeszcze mniej. Ja na tą chwile nie snuje wizji o wyjeździe z kraju, ale gdybym musiał płacić za swoją studia już teraz, a więc wziąć na to kredyt bo nie mam tyle kasy by opłacić 6 lat studiów, to pierwsza myśl na 1 roku to byłby pomysł wyjazdy z kraju. Dlaczego? Na spłacenie 200k kredytu tutaj musiałbym pewnie harować z 15/20 lat, gdzie zagranicą zrobiłbym to w 3/4 lata. Także wszystkim zwolennikom tego pomysłu bardzo go polecam, tylko nie zdziwcie się jak będzie was leczył kowal. udostępnij Link Dlaczego ja mam płacić studia @Furox: a dlaczgo żolnierze RP akurat w tym momencie płacą za studia jeśli nie popracują 10 lat w wojsku a ty masz mieć od nich lepiej, skoro służba zdrowia jest tak samo strategiczna? Ja na tą chwile nie snuje wizji o wyjeździe z kraju, ale gdybym musiał płacić za swoją studia już teraz, a więc wziąć na to kredyt bo nie mam tyle kasy by opłacić 6 lat studiów, to pierwsza myśl na 1 roku to byłby pomysł wyjazdy z kraju. Dlaczego? Na spłacenie 200k kredytu tutaj musiałbym pewnie harować z 15/20 lat, gdzie zagranicą zrobiłbym to w 3/4 lata. @Furox: musiałbyś płacić tylko gdybyś nie został w kraju na kilka lat po studiach. udostępnij Link @TurboDynamo: Ale wiesz, że na woj-leku po pierwsze jest niższy próg, po drugie mam na nim znajomych i otrzymują oni w czasie studiów żołd (jest im płacona de facto pensja już na studiach), a ja na zwykłym leku nic nie dostaje, nawet praktyki robię za darmo? No to teraz wiesz dlaczego muszą płacić jeśli nie przepracują potem tych 10 lat. udostępnij Link Czy waszym zdaniem lekarze uczący się w Polsce powinni oddać pieniądze za swoje studia / lub zadeklarować, że je odpracują? Nawet jeśli nie wyjeżdżają? Przypomnę tylko, że semestr medycyny to około 32 k a np prestiżowej informatyki to 4-10k @jmuhha: nie za bardzo rozumiem czym się różni student medycyny od architektury, budownictwa czy inżynierii? Polska przyjęła zasadę studiów bezpłatnych i zasady powinny być równe dla wszystkich. udostępnij Link Ale wiesz, że na woj-leku po pierwsze jest niższy próg, po drugie mam na nim znajomych i otrzymują oni w czasie studiów żołd (jest im płacona de facto pensja już na studiach), a ja na zwykłym leku nic nie dostaje, nawet praktyki robię za darmo? No to teraz wiesz dlaczego muszą płacić jeśli nie przepracują potem tych 10 lat. @Furox: no wiem dlaczego musza placic. Bo jest to strategiczny kierunek tak samo jak cywilny lekarski. Nie wiem co maja progi do placenia za studia, chyba tylko chciales sobie polechtac ego jaki od nich niby jestes lepszy xD udostępnij Link @TurboDynamo: Ciekawe, że odniosłeś się do najmniej istotnej rzeczy w mojej wypowiedzi. Czyżby brak argumentów na to drugą, wręcz kluczową rzecz, a mianowicie taką, że już w czasie studiów otrzymują PENSJE (żołd)?! A ja nie otrzymuje nic, tylko robie nawet praktyki za darmo. Próg też ma tu trochę do rzeczy, bo za studia niestacjonarne na leku się na przykład płaci i jest tam znacznie niższy próg przez co łatwiej się dostać. udostępnij Link @Furox: przeciez napisalem juz wszystko. To ty nie masz zadnego kontrargumentu na to że lekarski jest tak samo strategicznym kierunkiem jak studia wojskowe. Pensja nie ma nic do oddawania przez nich pieniędzy za studia - oni już w trakcie studiów są na służbie i to za nią dostają pieniądze a nie za studiowanie. Poczytaj ile więcej oni mają obowiązków od zwykłego cywilnego studenta - tak to za to im płacą. Coś jeszcze? Może wreszcie napiszesz coś odnoszącego się do moich argumentów zamiast przenosić rozmowę na nieistotne i łatwe do zbicia głupoty? udostępnij Link tak samo państwo powinno oddać podatki jak się wyjeżdża @kantek007: chujowe porównanie, podatki wykorzystujesz na bieżąco przecież udostępnij Link @TurboDynamo: Pensja ma tu bardzo dużo do rzeczy. Lojalki na 10 lat są właśnie dlatego, aby nie dochodziło do sytuacji, gdzie masowo po studiach lekarze od razu opuszczaliby wojsko. Przez co wojsko nie tylko traciłoby na tym, że ufundowało im studia, ale również płaciło im żołd tracąc wyszkolonego lekarza żołnierza. To ty piszesz nieistotne głupoty o "łechtaniu ego" w pierwszym poście (nic w nim nie było merytorycznego), dopiero w drugim poście po wytknięciu jakkolwiek próbowałeś się ustosunkować choć trochę merytorycznie. Nikt nikomu nie każe iść do wojska i wykonywać te dodatkowe obowiązkowi. Mają darmowe studia, dostają dodatkowo pensje to mają lojalki, ja też mógłbym dostawać 2k miesięcznie od szpitala (są takie oferty, byłoby podobnie jak w przypadku żołdu na woj-leku) gdybym podpisał z lojalkę, że będę potem dla niego pracował przez X lat. Ja też mam dodatkowe obowiązkowi w postaci praktyk i nikt mi za to nie płaci. udostępnij Link @Mac02: ja mam lojalke na garbie i nie placze, jestem za by to wprowadzic dla lekarzy ale tez uwazam by dostali 200 procent podwyżki. udostępnij Link @TurboDynamo: Progi mają tu bardzo dużo rzeczy. Może jeszcze nie odkryłeś tego, ale wyniki w nauce przekładają się później na lepsze finansowe warunki studiów?! Gdy szedłem na studia i gdybym był olimpijczykiem to oprócz jakże tych darmowych studiow to otrzymywałbym stypendium rektora w wysokości 8 stów miesięcznie! Całkowitą normą na świecie jest, że ludzie z lepszymi wynikami dostają lepsze oferty studiów. Lepsze wyniki w nauce ---> wyższe progi ----> lepsze warunki studiów Jakbyś jeszcze nie odkrył to istnieją cywilne studia niestacjonarne, niczym się nie różnią, prócz tym, że trzeba za nie płacić, ale próg jest znacznie niższy, że nawet ze średnio napisaną maturą idzie się na nie dostać, ale cóż trzeba płacić, ale jak to mówią "było się uczyć". Progi nie mają tu nic do łechtania ego, ale do lepszych warunków potem już tak. Zapytałbyś ludzi z woj-leku, to byś się dowiedział, że wielu z nich wolałoby by być na cywilnym leku, ale wyniki z maturki nie pozwoliły. Ba nawet zagranicą np. w USA gdzie masz studia płatne, osoby z lepszymi warunkowi średnio mniej płacą za studia, a Ci wybitni to nierzadko mają całkowicie zrefundowane studia. udostępnij Link @jmuhha: Nie powinni, studia są darmowe. Ale są państwa (np. Kazachstan) które dają studentom stypendia na studia za granicą, opłacają transport itp., ale po wszystkim wymagają przynajmniej X lat pracy w kraju. Takie coś jak najbardziej - chcesz studiować na bardziej atrakcyjnej uczelni za państwowe pieniądze to jest taka możliwość, ale musisz to jakoś odpłacić. O ile rozumiem celem jest ściąganie do kraju "know-how" z zagranicy udostępnij Link i to politycy powinni płacić za to ze nie potrafią zatrzymać w kraju wykształconych ludzi @Mac02: No ale jeżeli metodą ich zatrzymania jest właśnie odpłatność za studia? Może powiesz powinni więcej płacić lekarzom, żeby nie chcieli wyjeżdżać? Ok to składka zdrowotna w górę, wtedy wyjeżdżają nielekarze bo więcej netto dostaje się zagranicą i co wtedy? udostępnij Link @CzaryMarek nie nie, składka nie musi isc do góry. Wystarczy nie dawać na bombelki, na górników, na emerytury, na Ostrołęki, na wybory których nie było, na respiratory i nagłe pieniądze na służbę zdrowia i nauczycieli sie znajdą udostępnij Link To ty piszesz nieistotne głupoty o "łechtaniu ego" w pierwszym poście (nic w nim nie było merytorycznego), @Furox: uuu zapiekło xD Mają darmowe studia, dostają dodatkowo pensje @Furox: dostają pensje bo mają dodatkowe obowiązki Ja też mam dodatkowe obowiązkowi w postaci praktyk i nikt mi za to nie płaci. @Furox: może lekarz szlachcic tego nie wie ale na większości studiów są praktyki które w większości studenci robią za darmo(o ile nie jesteś programista) Jakbyś jeszcze nie odkrył to istnieją cywilne studia niestacjonarne, niczym się nie różnią, prócz tym, że trzeba za nie płacić, ale próg jest znacznie niższy, że nawet ze średnio napisaną maturą idzie się na nie dostać, ale cóż trzeba płacić, ale jak to mówią "było się uczyć". Progi nie mają tu nic do łechtania ego, ale do lepszych warunków potem już tak. Zapytałbyś ludzi z woj-leku, to byś się dowiedział, że wielu z nich wolałoby by być na cywilnym leku, ale wyniki z maturki nie pozwoliły. @Furox: to nie ma nic do rzeczy. Sugerujesz że ich lojalka jest kara za słabe wyniki w nauce co jest zwyczajnie śmieszne. Dalej nie odniosłeś się do moich argumentów tylko zmieniasz temat. Tak więc i ja nie zamierzam merytorycznie odnosić się do twoich. udostępnij Link @Mac02: To wtedy wyjeżdża grupa która jest najcenniejsza długofalowo dla każdego kraju- ludzie mający dzieci. udostępnij Link @CzaryMarek mówisz ze 500 plus, kasa na górników , kasa na TVP itd to jest coś co trzyma ludzi w tym kraju ?? udostępnij Link @Mac02: Kasa na TVP i górników to grosze, a kasa potrzebne do zatrzymania lekarzy (stosunkowo niedużej liczby ludzi) jest nieproporcjonalnie większa niż 500+ które zatrzymują w kraju dużo większą grupę ludzi. udostępnij Link @TurboDynamo: uuu zapiekło xD Uuu jakże merytorycznie, tak jak twój pierwszy post do mnie o progach. lekarz szlachcic Uuuu czyżby kompleks niższości xD Sugerujesz że ich lojalka jest kara za słabe wyniki w nauce. To nieprawda. Karą bym tego nie nazwał, ale jak to nazwiesz to twoja sprawa. Równie dobrze można powiedzieć, że ludzie ze średnią napisaną maturą na niestacjonarnym zwykłym leku płacą karę w postaci płacenia ze studia za to, że nie napisali biolki/chemi/matmy z rozszerzenia na 90/80%. Odniosłem się już do tego i nie będę się powtarzał po 70 razy. Widzę, że nawet nie chcesz się rozwinąć co do tego argumentu, jak powiązanie wyników z warunkami studiów, bo to faktycznie gwóźdź do trumny dla wszystkich twoich argumentów. Dalej nie odniosłeś się do moich argumentów tylko zmieniasz temat. Odniosłem się, wybrali gorsze warunki, bo mieli zbyt słabe wyniki by wybrać lepsze, nic nie zmieniam, tyle w temacie. Tak więc i ja nie zamierzam merytorycznie odnosić się do twoich. Uuu zapiekło ego z powodu braku argumentów to próbujemy się wykręcić xD Lepiej tak niż się przyznać, że plecie się głupoty i nie ma racji. Dobrze jak nie masz zamiaru się odnosić do moich argumentów tylko wybierać z mojej wypowiedzi mniej istotne rzeczy i na nie odpowiadać, a te niewygodne dla siebie przemilczeć, udając, że ich nie ma to zamykam temat i żegnam. udostępnij Link Ale 90% studiów medycznych w Polsce to prywatne studia, kosztujące 100-300 tys. zł Kto miałby coś "oddawać"? Co najwyżej państwo mogłoby oddawać te pieniądze lekarzom jako zwrot kosztów. udostępnij Link @Genny_Stefanetti: Dlatego powinno być tak: albo praca na państwowym albo prywata. Jak praca na państwowym to papier podpisuje, że nie będzie prywatnie przyjmował. Jak poleci w kulki to wysoka kara. udostępnij Link @CzaryMarek aby uzdrowić służbę zdrowia, według oficjalnego dokumentu ministerstwa zdrowia, potrzeba chyba ok 30 mld zł. Czyli mniej niż 500 plus. Zachód daje na służbę zdrowia 7 procent, Czesi tez, my niecałe 5. Te 30 mld dało by wlasnie ok tych 7 procent. Według mnie ludzie wolą żyć w kraju w którym mogą liczyć na służbę zdrowia, nie wydawać na prywatnych lekarzy i w kraju gdzie nie wyrzuca sie w błoto dziesiątek miliardów zl. Sprawdź jaką mamy demografię. 500 plus nie działa w nawet najmniejszym stopniu i nikogo nie zatrzymuje w tym kraju. Jeśli dla kogoś 500 zł to dużo, to wyobrażasz sobie taka rodzinę ze po zabraniu 500 plus spakuję rzeczy i wyjedzie z dziećmi zbierać szparagi na zachodzie? Nawet jeśli to nie będą to osobniki które pomagają tej gospodarce, a jedynie obciążają. udostępnij Link @Mac02: 2% pkb to ~50 mld złotych. Zresztą to i tak nie rekompensuje różnicy w pensjach, bo jak Polska będzie wydawać 7% swojego PKB i Niemcy 7% swojego, to i tak w Niemczech medycy będą zarabiać 3 razy więcej, bo mają 3 razy wyższe PKB. Czyli żeby realnie zatamować emigracje, trzeba by wydawać ok 20% polskiego PKB żeby wydawać nominalnie tyle co Niemcy i polscy medycy zarabiali tyle co niemieccy. udostępnij Link tak samo państwo powinno oddać podatki jak się wyjeżdża @kantek007: Niby dlaczego? Jak płaciłeś podatki, to otrzymywałeś usługi. W przypadku studentów to nie działa, bo nic nie płacąc otrzymują, a rodzice, no cóż tak jak OP napisał, studia medyczne to więcej niż 2 statystycznych rodziców w sumie zapłaci podatków przez całe życie. A rodzice nie finansowali swoim dzieciom przez podatki edukacji, tylko zwracali za swoją darmową edukacje przez podatki. Przecież jakby edukacja była prywatna i rodzice finansowali ją dzieciom, to nie robiliby tego na krzywy ryj, tylko domagali się opieki na stare lata, wystarczy spojrzeć na Chiny, tam rodzice zapewniają dzieciom edukacje, służbę zdrowia, ale w praktyce dzieci są niewolnikami swoich rodziców i muszą na nich harować całe dorosłe życie ( ͡° ͜ʖ ͡°) udostępnij Link @CzaryMarek ale nikt nie powiedział ze polski lekarz musi zarabiać tyle co niemiecki. Ja też nie zarabiam Tyle co Niemiec na bliźniaczym stanowisku w korpo, a mimo to pracuje tutaj. Chodzi o takie pieniądze aby nie musieli wyjeżdżać udostępnij Link @Mac02: Co to znaczy "musi"? Muszą bo umierają z głodu? Po prostu chcą wyjechać by zarabiać więcej, tak samo jak 4 miliony innych Polaków którzy też nie musieli często, a po prostu chcieli, żeby żyć lepiej. Sportowcy, aktorzy, też jak tylko mogą powiększyć zarobki to wyjeżdżają. udostępnij Link Uuuu czyżby kompleks niższości xD @Furox: nic z tych rzeczy, jestem programista i kiedy moi koledzy z liceum lekarze zarabiali po 10k siedząc 350 godzin na dyżurach ja dostawałem 15k za zwyczajne 8 godzin pracy. Karą bym tego nie nazwał, ale jak to nazwiesz to twoja sprawa. Równie dobrze można powiedzieć, że ludzie ze średnią napisaną maturą na niestacjonarnym zwykłym leku płacą karę w postaci płacenia ze studia za to, że nie napisali biolki/chemi/matmy z rozszerzenia na 90/80%. Odniosłem się już do tego i nie będę się powtarzał po 70 razy. Widzę, że nawet nie chcesz się rozwinąć co do tego argumentu, jak powiązanie wyników z warunkami studiów, bo to faktycznie gwóźdź do trumny dla wszystkich twoich argumentów. @Furox: czyli tak jak napisałem. To wg ciebie kara za słabe wyniki. Co jest bzdura ale ty tego nie rozumiesz bo masz kompleks wyższości. Uczciwa umowa z żołnierzem na studia to co innego niż studia w trybie niestacjonarnym. Sytuacja nie jest nawet w 1% analogiczna. Życie jeszcze wielokrotnie cię zweryfikuje. Odniosłem się, wybrali gorsze warunki, bo mieli zbyt słabe wyniki by wybrać lepsze, nic nie zmieniam, tyle w temacie. @Furox: dla ciebie gorsze, a dla innych lepsze. To nie jest to samo co studia niestacjonarne. Uuu zapiekło ego z powodu braku argumentów to próbujemy się wykręcić xD Lepiej tak niż się przyznać, że plecie się głupoty i nie ma racji. @Furox: to ty piszesz głupoty i ci się wydaje że masz rację tylko dlatego że uważasz się za lepszego od studentów wojskowych - to ty ciągle piszesz o lekarzach wojskowych - takie warunki mają też ludzie po WACIE który nie mają z medycyną nic wspólnego, jak rozumiem dla inżyniera mechatronika żołnierza taki kontrakt to też kara za słabe wyniki w nauce xD Dobrze jak nie masz zamiaru się odnosić do moich argumentów tylko wybierać z mojej wypowiedzi mniej istotne rzeczy i na nie odpowiadać, a te niewygodne dla siebie przemilczeć, udając, że ich nie ma to zamykam temat i żegnam. @Furox: udostępnij Link Rodzice okradani z pieniędzy w formie bandyckich podatków już zapłacili za edukacje swoich dzieci. @vonsaty: Rodzice też mieli darmową edukacje, co najwyżej oddali w podatkach za SWOJĄ darmową edukacje. A dzieci powinny oddać za swoją. udostępnij Link @Maou ... Ale byste... A drogi w kraju masz darmowe czy płatne? Czy jeżdżąc po drogach krajowych musisz uiścić jakaś opłatę?? udostępnij Link Dobrze jak nie masz zamiaru się odnosić do moich argumentów tylko wybierać z mojej wypowiedzi mniej istotne rzeczy i na nie odpowiadać, a te niewygodne dla siebie przemilczeć, udając, że ich nie ma to zamykam temat i żegnam. @Furox: ale to ty nie odniosłeś się do mojego argumentu z pierwszego komentarza więc po prostu jesteś śmieszny. Pogadamy jak się nauczysz odpowiadać na argumenty zamiar zmienić temat. udostępnij Link @CzaryMarek ale kto z tej Polski wyjechał? Czy to byli Ludzie wykształceni? Czy ktoś kto nie chciał zarabiać tutaj 2000 na rękę? Jak masz w perspektywie 2000 na rękę to wyjeżdżasz. Mało kto zarabia 10k na rękę i myśli o wyjeździe aby żyć lepiej. Zdążają sie, ale to wyjątki A lekarze którzy ukończyli ekstremalnie ciężkie studia nie chcą zarabiać Tyle co typ bez matury na magazynie. Wtedy przestaną wyjeżdżać udostępnij Link @Maou chyba ze jesteś bezrobotny i tym sposobem oszukales system i masz wszystko za darmo ( ͡º ͜ʖ͡º) udostępnij Link @Mac02: Praktycznie każdy, aktor, piłkarz, siatkarz, skoczek, akrobata, naukowiec. Po prostu mało kto ma możliwość płynnie przejść na zarobki 3 razy wyższe jak nie pracuje na minimalną ot cała tajemnica. Jak pracujesz na magazynie za 2k, to jedziesz to Niemiec tam minimalna jest 6k i masz lekką podwyżkę x3. Jak jesteś prawnikiem w Polsce, to twoje kompetencje odnośnie polskiego prawa niewiele ci dają w Niemczech i będąc świetnym prawnikiem zarabiającym 20k w Polsce, w Niemczech dostaniesz często MNIEJ, a czeka cię sporo nauki, żeby dojść do tego poziomu znajomości prawa, języka, co w Polsce. udostępnij Link @vonsaty: Jakby rodzice mieli sami prywatnie swoim dzieciom finansować edukacje, to na pewno by nie pozwolili, żeby dzieci sobie wyjechały w pizdu daleko i ich całkowicie olały, tylko by oczekiwały rekompensaty. W Chinach dzieci muszą starych utrzymywać i stają się de facto ich niewolnikami. Ponieważ w Polsce całe społeczeństwo zrzuca się na edukacje, to całe społeczeństwo ma prawo oczekiwać czegoś w zamian, np. dołożenia się w formie podatków do jego funkcjonowania. udostępnij Link @jozef-dzierzynski: Twoi rodzice nie zapłacili za Twoje studia, złożyli się na to wszyscy którzy płacą podatki. Za składkę twoich rodziców możesz odsłuchać 2 wykłady. udostępnij Link @Mac02: rozmawiamy o uczelniach wyższych i deficycie specjalistów. Ekonomistów akurat nam nie brakuje. Twój argument jest taki że skoro wydajemy mniej na służbę zdrowia to powinniśmy krztałcić lekarzy Niemcom? udostępnij Link @j3sion kształcić* To nie jest argument, tylko konsekwencja której rząd może zapobiec. @CzaryMarek no ale ilu tych aktorów i sportowców wyjechalo za chlebem z Polski? Naukowcy jadą z tego samego powodu co lekarze, bo w Polsce mimo niesamowitej wiedzy i wykształcenia, zarabiają tyle co na magazynie. Jak dofinansujesz szkolnictwo wyższe to naukowcy będą mogli zostać w kraju i tutaj prowadzić swoję badania. Ten sam case co lekarze, bo to znowu jest w większości praca na państwowce gdzie gówno zarabiasz. Mało który menedżer czy specjalista z Korpo rzuca wszystko i jedzie do Niemiec pracować udostępnij Link @Mac02: Aktorzy są po prostu słabi, ale ci co mogli to wyjechali (bachleda curuś, rosati), z piłkarzy to każdy wyjeżdża kto dostaje ofertę, to samo siatkarze, skoczkowie to cały czas są zagranicą, bo konkursy są po całej Europie. Teraz też mogą, ale zagranicą więcej płacą to wyjeżdżają. Menadżer czy specjalista jak już mówiłem, nie rzuca bo sobie tak łatwo nie potroi pensji, a nie dlatego że nie by nie chciał. Jak ktoś zarabia 15k i może zarabiać 45k to tym bardziej wyjedzie, niż ktoś kto zarabia 2k i może zarabiać 6k. Tylko z 15k zrobić skok na 45k jest o wiele trudniej. Jeżeli spojrzysz np. na wykopowych programistów 15k, to na zachodzie te zarobki wcale nie są 3 razy wyższe. Średnia pensja progrmisty w Niemczech to ok 5k euro, czyli 25k złotych, a nie 45k i do tego wyższe podatki. Zresztą zobacz jakie są reakcje po "Nowym Ładzie", ludzie dobrze zarabiający 10-15k straszą że wyjadą, bo zarobki im do 8-10k spadną, czyli i tak więcej niż zarabiają lekarze. Tak więc to nie jest tak, że ktoś będzie zarabiał X i już wystarczy, ludzie zawsze będą chcieli zarabiać więcej i jak będą mogli to po prostu wyjadą. udostępnij Link @TurboDynamo: nic z tych rzeczy, jestem programista i kiedy moi koledzy z liceum lekarze zarabiali po 10k siedząc 350 godzin na dyżurach ja dostawałem 15k za zwyczajne 8 godzin pracy. czyli tak jak napisałem. To wg ciebie kara za słabe wyniki. Co jest bzdura ale ty tego nie rozumiesz bo masz kompleks wyższości. Uczciwa umowa z żołnierzem na studia to co innego niż studia w trybie niestacjonarnym. Sytuacja nie jest nawet w 1% analogiczna. Życie jeszcze wielokrotnie cię zweryfikuje. dla ciebie gorsze, a dla innych lepsze. To nie jest to samo co studia niestacjonarne. No to jako programista gówno wiesz o leku. Prawda jest taka, że większość ludzi wybiera woj-leku, bo mieli zbyt słabe wyniki, aby dostać się na zwykły lek. Mało kto stamtąd chce/chciało być koniecznie żołnierzem, chcą zostać lekarzem, ale są często gęsto zbyt biedni by pójść na niestacjo, a wyniki mieli zbyt słabe by dostać się na zwykły lek i dlatego taki kierunek wybierają, część moich znajomych tam poszło do Łodzi to wiem jak to wygląda. Ja tu nie mam żadnego kompleksu wyższości i nie widzę jakieś większej różnicy w rodzaju umowy między niestacjonarny a woj-lekiem. Myślisz, że dlaczego osoby z niestacjo wybrało niestacjo? Dlatego, że mieliby zbyt słabe wyniki by dostać się na zwykły lek, ale przynajmniej mają kasę lub ich rodzice. Myślisz, że są jakimiś masochistami i chcieli płacić za studia sami z siebie? Sytuacja jest w dużej części analogiczna pod tym względem. Każdy stara się wybrać jak najlepszą opcję na jaką mu wyniki i pieniądze pozwalają. to ty piszesz głupoty i ci się wydaje że masz rację tylko dlatego że uważasz się za lepszego od studentów wojskowych - to ty ciągle piszesz o lekarzach wojskowych - takie warunki mają też ludzie po WACIE który nie mają z medycyną nic wspólnego, jak rozumiem dla inżyniera mechatronika żołnierza taki kontrakt to też kara za słabe wyniki w nauce xD Gówno mnie obchodzi WAT, bo nikogo tam znajomego nie mam i nie znam się na WACIE. Za to znam się na leku. Mówisz, że sytuacja w relacji niestacjo lek - wojlek nie jest analogiczna, a porównujesz wojskowy lek z WAT gdzie tu na 100% nie ma żadnej choć najmniejszej analogii. ale to ty nie odniosłeś się do mojego argumentu z pierwszego komentarza więc po prostu jesteś śmieszny. Pogadamy jak się nauczysz odpowiadać na argumenty zamiar zmienić temat. Przecież ty w swoim pierwszym poście do mnie nic nie powiedziałeś merytorycznego prócz zwykłego ad personam co do ego, to o czym my mamy gadać. Pogadamy jak przestaniesz się wykręcać. udostępnij Link @CzaryMarek starszą a nikt nie wyjedzie bo to trzeba całe życie zmienić, a jak masz rodzinę to i rodzinie całe życie zmienić. Do Czech tez wcale nie tak łatwo uciec jak sie mówi. no ale Ludzie Dobrze zarabiający stracą wlansie przez to że trzeba finansować ten głównie socjal w postaci 500 plus itd udostępnij Link @jmuhha: Każdy kto nauczył się za pieniądze rządu pisać i czytać a pracuje dla obcych korporacji jak McDonalds lub Lidl ,lub innego prywaciarza powinien oddawać pieniądze. Lub gdy nie używa tych umiejętności dla dobra Przenajświętszej Rzeczypospolitej bo np układa kostkę lub zamiata ulice, więc pieniądze zmarnowane. W sumie za pieniądze rządu powinna się kształcić się tylko kadra urzędnicza. A podatki niech płaci każdy, przecież za to jest darmowa edukacja. Czego nie rozumiesz? udostępnij Link @pablo_see: Myślę, że w takim układzie osobowym i przy takim zapotrzebowaniu bardzo łatwo przewidzieć, który kwit zostanie podpisany. Ja osobiście w prywatną ochronę zdrowia nie wierzę. Nie wyobrażam sobie porodu za pieniądze, tu jest tak dużo zmiennych, że fizjologia potrafi się w kilka sekund zmienić w patologię co skutkuje od razu większymi kosztami. Zbyt wiele osób nie jest na to przygotowanych. To jest utopia. udostępnij Link @jmuhha państwu za studia to powinni oddać absolwenci gównokierunków po których nie ma pracy i na których przez 5 lat ładowano hajs z budżetu żeby sobie liceum przedłużyli. udostępnij Link @Genny_Stefanetti: prywatna służba zdrowia to powinna być na zasadzie, że mój agent ubezpieczeniowy wybiera mi najlepszego wykonawcę usług medycznych. Chodzi o podstawowe usługi medyczne i ratowanie życia. Prywatne to powinny być silikony, botoksy, liftingi. udostępnij Link No to jako programista gówno wiesz o leku. @Furox: bardzo merytorycznie xD Prawda jest taka, że większość ludzi wybiera woj-leku, bo mieli zbyt słabe wyniki, aby dostać się na zwykły lek. @Furox: lekarski wojskowy to nie jedyne studia wojskowe w Polsce. Ja tu nie mam żadnego kompleksu wyższości i nie widzę jakieś większej różnicy w rodzaju umowy między niestacjonarny a woj-lekiem. Myślisz, że dlaczego osoby z niestacjo wybrało niestacjo? @Furox: nie widzisz bo ty tam byś poszedł tylko jakbyś mial słabe wyniki w nauce. Większość studentów zolnierzy w Polsce idzie tam bo chce iść na studia wojskowe. Studia lekarsko-wojskowe to tylko mały odsetek wszystkich studiów wojskowych w Polsce. Gówno mnie obchodzi WAT, bo nikogo tam znajomego nie mam i nie znam się na WACIE. Za to znam się na leku. Mówisz, że sytuacja w relacji niestacjo lek - wojlek nie jest analogiczna, a porównujesz wojskowy lek z WAT gdzie tu na 100% nie ma żadnej choć najmniejszej analogii. @Furox: sytuacja jest analogiczna bo wszystkie kierunki wojskowe tak mają. Nie tylko lekarze. Nie jesteś pępkiem świata. Przecież ty w swoim pierwszym poście do mnie nic nie powiedziałeś merytorycznego prócz zwykłego ad personam co do ego, to o czym my mamy gadać. Pogadamy jak przestaniesz się wykręcać. @Furox: napisałem że studia lekarskie są tak samo strategiczne jak studia WOJSKOWE(WOJSKOWE NIE LEKARSKIE) dla funkcjonowania kraju i dlatego powinny być tak samo traktowane. Jeśli uważasz że studia lekarskie są mniej istotne niż sprawna armia to spoko twoja sprawa, moim zdaniem są jednak bardziej istotne i dlatego powinny mieć jeszcze ściślejsze reguły oddawania hajsu w razie nie odpracowania kilkunastu lat w Polsce. Jak się nauczysz czytać ze zrozumieniem to moze pogadamy ale jak na razie widzę że uczą cię tam tylko kucia na pamięć. udostępnij Link @jmuhha: Pomysł podpitego wujka Janusza, który przy wigilijnym stole kończy już pierwszą flaszkę. "Skurwemsyny uczo się za moje, bogaco się na cudzej krzywdzie a później wyjeżdżajo na szkopa pracować" udostępnij Link @jmuhha po pierwsze, ich rodzice płacili w podatkach na darmową edukację, po drugie idąc tym tropem to każdy kto wyjechał do Anglii powienien oddać za edukacje w podstawówce. Po trzecie, jeżeli lekarze wyjeżdżają z kraju gdzie służba zdrowia jest publiczna, to oznacza ze to państwo/rząd nie umie zatrzymać lekarza i to politycy powinni płacić za to ze nie potrafią zatrzymać w kraju wykształconych ludzi @Mac02: Może zlikwidujmy darmowe studia, znieśmy podatki za edukację wyższą i skończy się to wypisywanie kiepskich argumentów o tym dlaczego "im się należy". Jak bezrobotni rodzice wysłali dzieci na studia medyczne to też "ich rodzice już to opłacili w podatkach"? Uczą was na medycynie logiki czy tylko bezrozumnego kucia wiedzy? udostępnij Link @pablo_see: Twój agent ubezpieczeniowy ci takiego nie wybierze, on wybierze ci najtańszego, bo interesem ubezpieczyciela nie jest zapewnienie jakości, jego interesem jest ewentualne zaopatrzenie jak największej ilości ludzi niskim kosztem. Sztampowy przykład - pakiety wielkich sieci medycznych w Polsce. Zresztą nawet w tak chwalonych krajach jak USA widać jak lobby ubezpieczeniowe wpływa na takie prozaiczne rzeczy jak np. normy laboratoryjne żeby wymagać większych składek od osób korzystających z usług ubezpieczalni. W medycynie jest bardzo wąski zakres gdzie możesz oszczędzać bez straty jakości, ale potem to już stroma równia pochyła. Wydaje się, że można oszczędzać na różnych pierdołach typu rękawiczki, gaziki, nitki, albo poprzez ewidencjonowanie każdej ampułki Paracetamolu. Później wychodzi, że i tak to G daje, bo trzeba i tak swoje zapłacić za aparaty USG, za ich konserwację, za narzędzia, implanty itd., a tutaj ceny są rynkowe. Jeszcze apropos med. estetycznej - te zabiegi w myśl rozumienia ustawy o działalności leczniczej nie są świadczeniami zdrowotnymi, also nie będą nigdy refundowane. Ba lekarz, który praktykuje tylko med. estetycznej nie praktykuje w rozumieniu ustawy i z mocy prawa traci licencję po 5 latach. udostępnij Link @Phallusimpudicus ja akurat nie po medycynie jak cos. Na tym polega społeczeństwo ze nie każdy płaci równo na wszystko. Jak chcesz aby było po równo, to będziesz na ulicy miał powozy konne zamiast samochodów. Bo jeżeli ludzie mieliby jeszcze płacić za studia to na pewno gro wyjechało by na zagraniczne udostępnij Link wój agent ubezpieczeniowy ci takiego nie wybierze, on wybierze ci najtańszego, bo interesem ubezpieczyciela nie jest zapewnienie jakości, jego interesem jest ewentualne zaopatrzenie jak największej ilości ludzi niskim kosztem. @Genny_Stefanetti: No właśnie to jest największy problem tego rozwiązania. Gdyby tak, że ubezpieczony rozliczał agenta z jakości usług dostarczonych, tzn. płacę określoną składkę i chcę dobrej jakości usług. Tylko dobra usługa wg. klienta to pewnie zupełnie co innego niż wg. agenta. Istnieje w ogóle jakiś system w świecie który daje zarobić branży medycznej a klient był dobrze leczony bez taczki pieniędzy? udostępnij Link @TurboDynamo: Temat OPa dotyczy lekarzy, dlatego odnoszę się do studiów lekarskich i ich "wariantach" (lek, wojlek, etc.). Z całym szacunkiem reszta mnie mało obchodzi. napisałem że studia lekarskie są tak samo strategiczne jak studia WOJSKOWE(WOJSKOWE NIE LEKARSKIE) dla funkcjonowania kraju i dlatego powinny być tak samo traktowane Gdzie to napisałeś? Napisałeś to przed moim postem i dziwisz się, że do tego się nie odnoszę. Zrozumiałby gdyby w pierwszym poście odpowiadał Tobie, ale odpowiadałem OPowi, a nie Tobie a dlaczego? Bo po prostu nie czytałem postów przed moim, bo nie ma nadzwyczajnie na to czasu i nie muszę czytać całego wątku, tak samo jak nie czytam teraz komentarzy pomiędzy naszymi odpowiedziami do siebie. Potem ty odpowiadasz mi odnosząc się do czegoś co wcześniej napisałeś i się dziwisz, zamiast ponownie napisać lub dać odnośnik do czego pijesz xD Jeśli uważasz że studia lekarskie są mniej istotne niż sprawna armia to spoko twoja sprawa, moim zdaniem są jednak bardziej istotne i dlatego powinny mieć jeszcze ściślejsze reguły oddawania hajsu w razie nie odpracowania kilkunastu lat w Polsce. Nie uważam, aby jednostki w jakikolwiek sposób musiały pokutować w sprawach studiów w związku z ich "strategiczną" rola w społeczeństwie. Studia mają przede wszystkim służyć jednostce. Na studia idzie się przede wszystkim po to by mieć dobrze płatną pracą. Wojskowi może mają inne zasady, ale cywile mają oddzielne. Jeżeli studia cywilne miałby być płatne, to dla wszystkich cywili, a nie tylko cywili lekarzy. udostępnij Link Temat OPa dotyczy lekarzy, dlatego odnoszę się do studiów lekarskich i ich "wariantach" (lek, wojlek, etc.). Z całym szacunkiem reszta mnie mało obchodzi. @Furox: moze i dotyczy lekarzy, może i cię mało obchodzi ale od kilku godzin odpisujesz mi argumentem nie na temat. Nie uważam, aby jednostki w jakikolwiek sposób musiały pokutować w sprawach studiów w związku z ich "strategiczną" rola w społeczeństwie. Studia mają przede wszystkim służyć jednostce. Na studia idzie się przede wszystkim po to by mieć dobrze płatną pracą. Wojskowi może mają inne zasady, ale cywile mają oddzielne. Jeżeli studia cywilne miałby być płatne, to dla wszystkich cywili, a nie tylko cywili lekarzy. @Furox: nie dla wszystkich tylko dla tych którzy są potrzebni a dokladnie lekarzy. Sorry ale moje studia informatyczne nie są tak strategiczne i drogie jak lekarskie, tak samo 90% innych. Poza tym mamy państwowa służbę zdrowia tak samo jak państwowe wojsko i jest gdzie te studia odpracować. Gdzie taki programista albo prawnik odpracowywać swoje studia skoro w Polsce większość to pracodawcy prywatni? Nie stac naszego kraju na szkolenie kadry dla niemcow i tyle. Szczególnie jak szkolimy Ukraińców na karcie Polaka którzy jadą se pracować do Niemiec xD super interes dla kraju xD Jak już skończysz studia, posiedzisz w Polsce 20 lat i przestaniesz patrzeć na temat z perspektywy "to mnie dotyczy i ja nie chcę mieć gorzej niż reszta" to sam zmienisz zdanie. Bo teraz to nie patrzysz dalej niż koniec swojego nosa. udostępnij Link @jmuhha: Nic nie powinni. Za to powinno państwo dotować prywatne uczelnie tak by tam semestry były przystępne cenowo dla Polaków. udostępnij Link @jmuhha: Ja tylko przypomne ze rzad wydaje na zagranicnzych studentow 1,5mld zl rocznie, ktorzy w wiekszosci i tak wyjada z Polski. Tymczasem ten sam rzad rozwaza czy wprowadzic odplatne studia medyczne dla tych, ktorzy chca wyjechac. XD zamiast na przykład zapewnic im godne warunki pracy w Polsce, chce sie ich “zmusic” do zostania w Polsce. Rocznie z powodu emigracji lekarzy 500mln idzie w błoto. udostępnij Link @pablo_see: Niestety nie ma, mi jest bliżej do koncepcji współpłacenia i koszyka świadczeń gwarantowanych. Najcięższe rzeczy, drogie technologie, leczenie finansuje państwo, nie ma się co łudzić. Zwykły Kowalski nie jest w stanie zapłacić za protezę biodra albo stenty do tętnic wieńcowych nawet jeśli zwolnisz go z podatków. Natomiast względnie prozaiczne sprawy powinny być współfinansowane z małym udziałem pacjenta np. wizyty w podstawowej opiece zdrowotnej dla dzieci, kobiet w ciąży i emerytów od 70rż bezpłatne, ale cała reszta płaci symbolicznie np. 10-15 zł za wizytę, wizyta w poradni specjalistycznej dopłata 20zł. Tym sposobem znajduje się $$$ w systemie i jednocześnie ludzie zaczynają bardziej szanować usługi, z których korzystają. W tej chwili nie ma szacunku do tego co się ma, nie ma szacunku dla pracy pracowników w systemie. Bo jak to inaczej nazwać. Ile razy dyżurując na Izbie Przyjęć w nocy, w miejscu gdzie z założenia zajmuję się przyjmowaniem do szpitala rodzących albo pacjentek w zagrożeniu życia np. krwotoki z dróg rodnych, pęknięcie ciąży pozamaicznej, dostawałem OPR bo pacjentka ze świądem i upławami przyszła i wielce się spieszyła bo na 6:00 rano miała do pracy i czeka na receptę. Nie docierało wyjaśnienie, że IP to jest miejsce gdzie zajmujemy się stanami zagrożenia życia, a nie leczeniem spraw zaopatrywanych w poradnii chorób kobiecych i kobieta rodząca zawsze będzie pierwsza i to jest świętość na ginekologii. udostępnij Link @TurboDynamo: Jeśli porównujemy państwową ochronę zdrowia do wojska to proszę nie zapominaj o tym, że jednak mundurówka ma cały szereg przywilejów. Ja nie mam dopłaty do mieszkania, dodatku funkcyjnego, wcześniejszej emerytury za lata pracy po nocach. Jedyny plus, który nie jest u nas oczywistością to to, że jestem na umowie o pracę. Na oddziale jednak większość kolegów jest na działalności. udostępnij Link Jeśli porównujemy państwową ochronę zdrowia do wojska to proszę nie zapominaj o tym, że jednak mundurówka ma cały szereg przywilejów. Ja nie mam dopłaty do mieszkania, dodatku funkcyjnego, wcześniejszej emerytury za lata pracy po nocach. @Genny_Stefanetti: uważam że takie dodatki się lekarzom należą. Na pewno jest to grupa która zasługuje na uprzywilejowanie w przeciwieństwie do przykładowo górników. Jedyny plus, który nie jest u nas oczywistością to to, że jestem na umowie o pracę. Na oddziale jednak większość kolegów jest na działalności. @Genny_Stefanetti: to plus? Ja wolę działalność niż UOP bo więcej zostaje dla mnie. udostępnij Link @TurboDynamo: Wiesz, ja tam nie potrzebuję tych dodatków. Fajnie by było gdybym miał normalne warunki w pracy i np. prysznic żebym mógł po 24h dyżuru w upale wykąpać się zanim pójdę do domu. Co do kontraktów. Dla mnie to minus, bo na kontrakcie nie przysługują płatne zejścia z dyżurów, odpowiadasz całym majątkiem jak coś się spieprzy. Serio. Wielu pracowników jest zmuszona przez pracodawców do kontraktów. Nie będę tutaj przytaczał opowieści moich starszych kolegów, którzy zostawali w szpitalu po specce i próbowali wynegocjować UOP. udostępnij Link
Jessica Chastain to jedna z najbardziej znanych i cenionych aktorek w Hollywood. Na ekranach polskich kin od 14 stycznia można oglądać najnowszy film z jej udziałem - "355". W rozmowie z Wirtualną Polską aktorka przyznała że widzi produkcję jako metaforę tego, z czym dzisiaj się mierzymy, czyli Zaborski: Zacznijmy od tytułu. O co chodzi z numerem 355?Jessica Chastain: Podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych w XVIII wieku na usługach George’a Washingtona (pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych – przyp. red.) działała agentka specjalna ukrywająca się pod pseudonimem 355. Jej personalia są nieznane do dziś. We wszystkich dokumentach, jakie zachowały się z tamtych czasów, figuruje jako 355. Wiemy, że jej misja polegała na wydobywaniu poufnych informacji ze strony wroga. Wywiązała się z niej kusiło cię, żeby to jej poświęcić film?Wolałam złożyć jej hołd poprzez pokazanie agentek we współczesnym świecie. 355 to jedna z wielu kobiet, które odegrały dużą rolę w historii, ale ta o niej zapomniała. Tytułując film w ten sposób, oddaję jej cześć. Użycie tego kodu to także gest szacunku dla wszystkich kobiet, które zajmują się szpiegostwem. Popkultura sprawiła, że ten zawód wciąż utożsamiamy z mężczyznami. Brakuje nam świadomości, jak wiele kobiet działa na tym obszarze. Przygotowując się do roli, miałam okazję wejść w temat głębiej i wiem, że myślenie, że to męski zawód, jest stereotypowe i nieprawdziwe. Pamiętam, kiedy usłyszałam po raz pierwszy historię 355. Opowiedziała mi o niej kobieta, która sama jest szpiegiem - rozmawiałam z nią na potrzeby naszego filmu. Byłam niesamowicie wzruszona jej opowieścią, a jednocześnie czułam złość, że nie uczy się o 355 w szkołach, że pozwala się nam o niej waszym filmie szpiegostwem trudnią się wyłącznie kobiety. Każda z nich reprezentuje inny kraj, więc grają na siebie, dopóki nie odkryją, że takie działanie niekoniecznie prowadzi je we właściwym nasz film jako głos sprzeciwu przeciwko nacjonalizmowi, który w ostatnim czasie niebezpiecznie o sobie przypomina. Nasze bohaterki muszą sobie uświadomić, że jedyną szansą na osiągnięcie celu jest dla nich wzajemne wsparcie i współpraca. Uważam, że nasz film stał się świetną metaforą tego, z czym dzisiaj się mierzymy, czyli pandemii. Im bardziej jako społeczeństwo łączymy siły i współgramy ze sobą, tym większy opór stawiamy koronawirusowi. Chciałabym, żeby "355" przypomniał ludziom, że problem najłatwiej rozwiązać jest wtedy, kiedy się jednoczymy, a nie dzielimy. To wtedy jesteśmy nie tylko aktorką, ale też producentką "355". Z tego co wiem, odpowiadałaś za casting produkcji. W rolach agentek obsadziłaś Diane Kruger, Lupitę Nyong’o i Fan Bingbing. A pomiędzy nie włożyłaś jeszcze Penélope Cruz. Trudno o bardziej zróżnicowaną etnicznie zaczęłam produkować filmy, zawsze nadzoruję proces obsadzania ról. Chcę dawać pracę ludziom utalentowanym i pracowitym, którzy wniosą na plan swoje doświadczenia, emocje i kulturę, dzięki czemu jak najszersza liczba widzów będzie mogła się z nimi zidentyfikować i rozpoznać w nich. Zróżnicowana etniczność to jedna sprawa, na której mi zależało. Cieszę się, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni, którzy u nas zagrali, mają tak różnorodne pochodzenie. Chciałam jednak pójść o krok dalej i zrobić film, który da szansę aktorom wykluczanym w Hollywood. Dlatego jestem bardzo dumna, że mamy w obsadzie Emilio Insolerę, głuchego aktora, który na ekranie jest po prostu filmu "355". Od lewej: Penélope Cruz, Jessica Chastain, Diane Kruger i Lupita Nyong’oŹródło: fot. mat. właściwie narodził się pomysł na ten film?W 2017 r. byłam częścią jury na festiwalu filmowym w Cannes. Obejrzałam wtedy mnóstwo filmów, ale niewiele z nich opowiadało o kobietach i ledwie kilka z nich wyreżyserowały kobiety. Bardzo mnie to zasmuciło, a to, jak postaci kobiece były w niektórych pokazane, nawet rozzłościło. Byłam zawiedziona, że na największej imprezie filmowej świata tak się to prezentuje. Zwłaszcza, że w Cannes nie da się wyjść poza ten świat kina. Gdzie się człowiek nie ruszy, tam widzi plakaty filmowe. Tylko, że wtedy to były plakaty reklamujące dzieła mężczyzn. Swoimi emocjami podzieliłam się z moim agentem, który powiedział mi, że może sama powinnam coś w tej sprawie zrobiłaś - film, który jest esencją terminu "siła kobiet".Kiedy zaczęłam myśleć o takim projekcie, wiedziałam tylko, że chcę złożyć hołd kobietom, wynagrodzić im te wszystkie lata, kiedy pozostawały w cieniu mężczyzn. Zależało mi, żeby to była produkcja, która doceni kobiecy intelekt, spryt i nieugiętość oraz podkreśli ich najlepsze cechy. Wiedziałam jednak, że na taki film nikt nie będzie chciał wyłożyć kasy. A nawet jeśli znajdzie się producent, który będzie chciał w to wejść, to będziemy musiały się mu ze wszystkiego spowiadać i wprowadzać zmiany, których on zażąda. Dlatego już na tak wczesnym etapie podjęłam decyzję, że to będzie film, na który sama zbiorę fundusze. Właśnie po to, żeby mieć do niego pełne że nie, chociaż wszyscy ludzie, do których się odezwałam z propozycją wzięcia udziału w projekcie, godzili się na to. Dostałam ogromne wsparcie i wiele słów otuchy, co nie zmienia faktu, że zajęło mi trochę czasu skompletowanie budżetu. Kiedy w końcu stanęłam na planie obok Diane, Lupity, Fan, Penélope i całej reszty wspaniałej obsady, nie mogłam uwierzyć, jak daleko z tym wszystkim zaszłyśmy. Dopiero z dzisiejszej perspektywy widzę, że decyzja, by się uniezależnić od ludzi nadzorujących nasz projekt, była aktem politycznym. Wykonałyśmy posunięcie, które było ryzykowne, ale przyniosło dobre skutki. Mam nadzieję, że inne kobiety będą się nami inspirować i walczyć o swoje filmy w takim kształcie, w jakim chciałyby, żeby one były. Kadr z filmu "Wróg numer jeden", za który Chastain była nominowana do OscaraŹródło: fot. mat. kobietami pracuje się inaczej niż z mężczyznami?Jestem na takim etapie w swoim życiu, że staram się nie zwracać uwagi na czyjąś płeć. Uczę się, żeby patrzeć na drugą osobę po prostu jako na człowieka, na jego charakter i sposób bycia, który będę oceniać tak samo surowo niezależnie od jego pochodzenia, narodowości, etniczności, rasy, płci, religii czy seksualności, bo to tylko cechy, a nie definicje danej osoby. Definiowanie kogoś przez płeć uważam za bardzo groźne, bo w ten sposób zaciera się granice indywidualizmu. Zdania typu: "Ona taka jest, bo kobiety takie są" doskonale to pokazuje. Odmawiamy komuś prawa do indywidualności, osobności i osobowości, wkładając go w jakąś ramę. Nie uważam, że cechy biologiczne determinują to, jacy jesteśmy. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną, jeśli źle się zachowuje. To kwestia wychowania, a nie płci. Dlatego nie mam preferencji co do osób, którymi się otaczam - ważny jest dla mnie jedynie klimat, który wprowadzają, energia, którą mają, i stopień zaangażowania w projekt, w jaki z nimi w "355" wszyscy zaangażowali się niezwykle mocno i poświęcili mnóstwo czasu na prawda. Ściągnęłam dziewczyny aż na miesiąc przed wejściem na plan po to, byśmy mogły opracować choreografie walk. Diane, Lupita, Fan i Penélope nie chciały korzystać za każdym razem z dublera, tylko bić się własnymi rękami. Ja oczywiście chciałam tego samego! Miałyśmy dublerów jedynie w bardzo ryzykownych scenach kaskaderskich, całą resztę zrobiłyśmy same. Muszę ci się pochwalić, że scenę, w której moja bohaterka skacze z dachu na dach, też nakręciłam sama! Co to były za emocje i adrenalina! Na początku czułam się niepewnie wobec Diane, z którą mam najwięcej konfliktów na ekranie. Szybko jednak okazało się, że jej też zależy, byśmy biły się same ze sobą, a nie nasze dublerki. Nauczyłyśmy się całej walki, nie potrzebowałyśmy nikogo, kto by nas zastąpił w jakimś układzie. Byłam pod ogromnym wrażeniem, bo Diane weszła na plan niedługo po urodzeniu dziecka, a w ogóle nie było tego po niej widać. Była sprawna fizycznie, miała mnóstwo energii i widziałam w jej oczach, że chce skopać mi tyłek! (śmiech)Chastain sama wykonała większość swoich scen akcji w "355"Źródło: fot. mat. uwierzę, że to wszystko udało wam się bez poturbowań i kilka wypadków, ale niegroźnych. To norma na planach filmowych. Ja zrobiłam sobie krzywdę, kiedy upadłam na marmurową podłogę. Miałam się na nią przewrócić, ale zrobiłam to tak niefartownie, że wyrżnęłam o posadzkę głową. Ludzie, którzy to widzieli, byli przerażeni! Wszyscy zamarli. Tylko kaskaderka, która była najbliżej, podbiegła do mnie z miną, z której można było wyczytać, że stało się coś strasznego. Ona jest Francuzką, mówi bardzo dobrze po angielsku, ale w tym stresie zrobiła chyba jakąś kalkę językową z francuskiego, bo gdy była już przy mnie, zaczęła krzyczeć: "Musimy wstawić to do środka! Musimy wstawić to do środka!". Byłam przekonana, że mam złamaną kość, ale nie czułam bólu, więc coś mi się nie zgadzało. Okazało się, że jej chodzi po prostu o to, żeby zatamować strużkę krwi, która leciała mi z głowy. Napędziła nam chyba większego stracha niż mój upadek! (śmiech)Agentki służb specjalnych muszą cały czas kogoś udawać. W filmie pokazujecie, jak przybierają różne twarz i manipulują otoczeniem. Nie uważasz, że zawód aktorki jest podobny?Jest jedna zasadnicza różnica - praca aktorki nie jest sprawą życia i śmierci, nikt nie zginie, jeśli zawalę na planie. Moje pomyłki nie mają tak poważnych reperkusji, jak pomyłki agentek, od których zależy powodzenie wielu spraw. Nie wyobrażam sobie, że można wykonywać pracę, w której wszystko ma tak wysoką wagę. Nie wytrzymałabym takiego ciśnienia. Ale rzeczywiście jest coś, co łączy te fachy - konieczność rozgryzania drugiego człowieka. Kiedy dostaję scenariusz, traktuję go jak zagadkę, którą trzeba rozwiązać. Jestem takim szpiegiem, który musi się przegryźć przez kolejne warstwy tego, kim jest moja postać i co reżyser starał się za jej pomocą wyrazić. Jeśli moje przypuszczenia okażą się błędne, to zawsze mogę zrobić dubla. Szpiedzy nie mają opcji drugiej szansy. Pamiętam, że miałyśmy na planie bardzo ciekawą rozmowę z Diane Kruger na ten czym konkretnie rozmawiałyście?O tym, że kobiety mimowolnie wykorzystują pewne techniki manipulacyjne. Same tak zresztą robimy. Dyskutowałyśmy na temat planu, na którym są głównie aktorki. Ich nie da się podejść ani oszukać. Nie wystarczy się ładnie ubrać, zaśmiać, zatrzepotać rzęsami. Nie przyniesie to żadnego efektu, chociaż na facetów te numery czasami nadal działają. Kiedy gra się w otoczeniu kobiet, trzeba się zdobyć na szczerość. Więc z jednej strony praca u boku kobiet daje większe wsparcie i wyrozumiałość, a z drugiej - nakłada większe zobowiązania. Wcale nie jest tak, że na planie "355" któraś z nas mogła odpuścić. Przeciwnie - widząc zaangażowanie innych i mając świadomość, że nie da się reszty podejść ani oszukać, trzeba było działać na sto procent. I - możesz mi wierzyć - tak zrobiłyśmy.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w październiku 2019 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 2,5% (wskaźnik cen 102,5), a w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,2% (wskaźnik cen 100,2). W stosunku do października ubiegłego roku najmocniej podrożała żywności i napoje bezalkoholowe o 6,1 proc. Z kolei …
Trzy typy aktywności lidera. Jak Runners, Repeaters, Strangers wzmacniają sposób pracy lidera na co dzień. Podcast Jeśli chcesz, żeby Twój biznes był bardziej efektywny, a Twoi ludzie zaangażowani w firmę i jej doskonalenie, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. Nazywam się Radek Drzewiecki, od ponad 16 lat prowadzę firmę Leanpassion. Zajmujemy się wzrostem efektywności procesów oraz zaangażowania pracowników. Dodatkowo, jestem założycielem dwóch startupów technologicznych Sherlock Waste i Leanovatica. Robię to, co robię, ponieważ chcę, aby firmy były świetne, a ludzie szczęśliwi w pracy. Dlatego dla mnie skuteczny menedżer to nie tylko taki, który osiąga cele, ale przede wszystkim robi to z ludźmi, potrafi podłączyć ich do strategii organizacji. odcinek 14 NIEIMPROWIZOWANE ZARZĄDZANIE ZESPOŁEM: RUNNERS, REPEATERS, STRANGERS W tym odcinku opowiadam o sposobie pracy lidera na co dzień, czyli o zarządzaniu i o wyzwaniach jakie się z tym wiążą. Omawiam trzy typy aktywności, które wzmacniają trzy najważniejsze zasady zarządzania. Przedstawiam reguły planowania czynności ciągłych, czynności regularnych i nieregularnych wzmocnień oraz przykłady takiego planowania przez liderów z branży usługowej i produkcyjnej. Radek Drzewiecki W ODCINKU 14: Trzy typy aktywności lidera, menedżera, CEO: czynności codzienne, standardowy sposób zarządzania ludźmi „od poniedziałku do piątku”- Runnersczynności wykonywane regularnie co jakiś czas – Repeatersnieregularne wzmocnienia pozwalające zwiększać zaangażowanie – Strangers Powyższe aktywności są istotne w budowaniu trzech nici relacji lidera z pracownikiem: Relacja serca – pracuję dla Ciebie, bo to lubię, bo czuję, że przynależę do zespołuRelacja umysłu – pracuję w tej firmie, bo się rozwijam, bo dzięki Tobie mogę rozwiązywać problemy, dajesz mi treningi, spełniam się, bo robię interesujące rzeczyRelacja kieszeni – bo mi się opłaca, bo zarabiam pieniądze Runners, Repeaters, Strangers wzmacniają trzy najważniejsze zasady zarządzania: obecność każdego dnia, empatia każdego dnia, refleksja każdego dnia. Metodę nieimprowizowanego zarządzania zespołem można zastosować na każdym szczeblu organizacji w firmie. Szczegóły i konkretne przykłady w tym odcinku! Słuchaj podcastu tam, gdzie Ci najwygodniej. Transkrypcja podcastu Odcinek 14 Nieimprowizowane zarządzanie zespołem: Runners, Repeaters, Strangers Witajcie, Moi Drodzy! Cześć! Na początek pochwalę Wam się prywatno-zawodowym sukcesem. Otóż, zrobiliśmy i ukonstytuowaliśmy strategię na 2022-2023. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że dużo będzie się działo, bardzo fajne kierunki rozwoju. Po pierwsze, już w tej chwili, dzięki Wam, naszym obecnym, przyszłym klientom, zatrudniamy siedemdziesiąt osób we wszystkich spółkach grupy Leanpassion i dodatkowo, jak już tak mogę się pochwalić, a tak zdecydowałem, to w tym roku będziemy mieli przychody razy dwa. Więc po raz pierwszy udało nam się wyjść z takiego pięcio-, dziesięcioprocentowego wzrostu i ta pandemia naprawdę bardzo dużo nam dała, bo wyszliśmy ze strefy komfortu i szukamy – a właściwie już dostarczamy – przychód pasywny. Jeszcze raz dziękuję za to, że słuchacie tego podcastu! Chciałem tutaj wykorzystać też sytuację i podziękować wspaniałemu zespołowi Leanpassion. Różnie się działo w tej firmie, były wzloty i upadki, szesnaście lat na rynku, ja też nie najlepszym byłem, że tak powiem, przewodnikiem tego zespołu, ale wydaje się, że trochę dojrzałem i zrozumiałem błędy, jakie popełniałem, zrobiłem sobie refleksję. Tak egocentrycznie zaczynamy dzisiaj ten odcinek, ale jeszcze raz wielkie dzięki naszym obecnym klientom, przyszłym klientom. Dzięki Wam za to, że jesteście tutaj i za to, że poprzez podcast Skuteczny CEO mogę po prostu uskuteczniać w praktyce moje Why, czyli „Dlaczego robię to, co robię”, bo robię to, co robię, żeby firmy były świetne, a ludzie szczęśliwi w pracy i w życiu zawodowym. Także, Moi Drodzy, Great Companies, Happy People. Jeszcze raz, wielkie dzięki! A teraz przejdziemy już do meritum dzisiejszego odcinka. Otóż, zdarza się, że piszecie do mnie – też dzięki za dość duże zainteresowanie – i zdarza się, że sugerujecie rzeczy, które mógłbym poprawić, na których mógłbym się skoncentrować i tak odmieniacie przez wszystkie przypadki, że o przywództwie dużo już było, ale może trochę więcej o zarządzaniu. W jednym z odcinków nagrywałem już trzy najważniejsze zasady skutecznego zarządzania zespołem, o których dzisiaj też wspomnę. Ale dziś opowiem trochę bardziej szczegółowo o tym, jak zarządzać ludźmi, o tym, w jaki sposób podzielić sobie tydzień pracy, miesiąc, kwartał jakie są trzy typy aktywności, na które możemy sobie to podzielić. Mam nadzieję, że dla Was będzie to inspiracja do tego, żeby przeprowadzić refleksję odnośnie swojego dziennego, tygodniowego, kwartalnego, miesięcznego planu zarządzania. Mówię tutaj do Was, do zarządzających firmami, do CEO-osów, do prezesów, do członków zarządu. Ale też do czego namawiam, to żeby sprawdzić albo dać takie zadanie liderom, bezpośrednim przełożonym pracowników, kierownikom, dyrektorom, menedżerom, żeby zrobili właśnie taką autorefleksję odnośnie do tego, w jaki sposób zarządzają zespołem. Nie wiem, czy pamiętacie, ale 90% osób na pytanie: „Jak zarządzasz ludźmi?” odpowiada: „Jak to, jak? Normalnie”. Nazywam to zarządzaniem „przez trzymanie kciuków”. Odcinek 14: Nieimprowizowane zarządzanie zespołem: Runners, Repeaters, Strangers Ci z Was, którzy słuchają mnie regularnie, mogą słyszeć to po raz siedemdziesiąty czwarty, że tak się wyrażę, ale większość osób, z którymi pracuję, z którymi miałem okazję zderzyć myśli na temat przywództwa i zarządzania, nie potrafi rozróżniać tych dwóch rzeczy. Także pozwólcie, że przypomnę rzeczy, o których mówiłem w poprzednich odcinkach bardzo często. Czym się różni przywództwo od zarządzania? Otóż, w mojej definicji, przywództwo to jest umiejętność podłączania ludzi i procesów do strategii firmy, czyli rzeczy, które robimy, by ludzie byli podłączeni do firmy, na przykład kaskadowanie strategii, stworzenie wizualnego środowiska pracy, zdefiniowanie ról dla pracowników, stworzenie 5R, które było w poprzednim odcinku, czyli kierunek, ramy, role, reguły, relacje. Często też mówię, że przywództwo tworzy ramy do zarządzania. Także przywództwo to jest umiejętność podłączania ludzi i procesów do strategii firmy. Jeśli macie wpływ na to, jak ta strategia firmy wygląda, jak ta wizja firmy wygląda, to właśnie tam podłączamy. Natomiast jestem zdania, że przyszłość pracy to nie są wcale turkusowe organizacje (przy okazji, to taki mój anty-konik, turkus, mam naprawdę alergię na to). Jesteśmy ludźmi i to jest moja subiektywna ocena, ale moim zdaniem przyszłość pracy, przyszłość przewodzenia będzie szła w kierunku autonomicznych zespołów i jeśli nie macie wpływu dzisiaj na to, jak wygląda misja, wizja i cele strategiczne firmy, czyli ta perspektywa strategiczna organizacji, to dla mnie przywództwo w Waszym wydaniu, Drodzy Liderzy, Drodzy Menedżerowie, to umiejętność podłączania ludzi do swojego zespołu, można zrobić taką definicję. Autonomiczny zespół, mamy lidera, który skupia wokół siebie, wokół zespołu, może nie tylko wokół siebie, dziesięć, dwanaście, piętnaście osób, niech zrobi sobie mini-misję, mini-wizję, cele dla zespołu i to przywództwo to jest umiejętność podłączenia ludzi do tych celów, czyli można też taką wersję zrobić. W każdym razie przywództwo to umiejętność podłączania ludzi do strategii, do celów, do misji, do wizji, do tego dlaczego to robimy, do czego dążymy i jak to zmierzymy. Zarządzanie, bo o tym będzie dzisiejszy odcinek, to sposób pracy lidera na co dzień. Właśnie w tym jest takie dość duże wyzwanie. Pamiętajcie, że ja chyba w pierwszym, drugim odcinku mówiłem, że nikt nie ma złych intencji, to, że czegoś nie wiemy, to mamy do tego prawo. Przez wiele lat nie wiedziałem, czym jest przywództwo, czym zarządzanie, a dzisiaj – po prostu zainspirowałem się Kotterem i stworzyłem własne definicje. Czyli zarządzanie to sposób pracy lidera na co dzień. Przywództwo to umiejętność podłączania ludzi i procesów do strategii firmy. I właśnie sposób pracy lidera na co dzień to jest coś, o czym będziemy rozmawiać dzisiaj. W jedenastym odcinku mówiłem o trzech najważniejszych zasadach skutecznego zarządzania zespołem. Pozwólcie, że przypomnę to przez chwilę, czyli sposób pracy lidera na co dzień, sposób pracy menedżera na co dzień i to, co robisz po prostu od poniedziałku do piątku. Trzy najważniejsze zasady skutecznego zarządzania zespołem: Numer jeden to jest obecność każdego dnia, to znaczy, że jesteś w Gemba. Gemba to jest miejsce, gdzie ludzie dodają wartość, gdzie Twój zespół po prostu pracuje, gdzie ludzie pracują. Chodzi o to, że minimum 60-80% czasu spędzasz w Gemba. Na początku może być to oczywiście 10% czasu, bo uczymy się, mówimy tutaj o ewolucji, nie o rewolucji. Chodzi o to, żebyś szedł i zobaczył, okazał szacunek, zadawał pytania. Jeśli jesteś CEO, to nie znaczy, że Ty masz w tym Gemba siedzieć non stop, tylko stwórz system, naucz swoich ludzi zarządzania w taki sposób, żeby większość czasu oni byli w Gemba. Tak zarządza trener sportowy i jest wtedy respektowana taka zasada: „Kiedy ktoś pracuje, ktoś obserwuje”. Przy okazji, ostatnio wrzuciłem na LinkedIn taki printscreen, w jakiej pozycji Nagelsmann, nowy trener Bayernu Monachium, obserwuje trening. To jest niesamowite, tak dla mnie powinien pracować lider zespołu. W sporcie nie jest to zarządzanie przez guesstimation, zarządzanie „przez trzymanie kciuków”, tylko bycie tu i teraz i możliwość po prostu korygowania, możliwość przeprowadzania eksperymentów, non stop możliwość dialogu z zespołem. I to jest tak nienaturalne w biznesie, że w biznesie menedżer zespołu, lider zespołu większość czasu nie przebywa z tym zespołem, tylko większość czasu przebywa po prostu robiąc co innego. I to będziemy właśnie zmieniać. Czyli trzy zasady skutecznego zarządzania zespołem, najważniejsze zasady, pierwsze: obecność każdego dnia, bądź w Gemba, tyle ile możesz, to może być na początku dwie godziny w tygodniu. Zadawaj pytania, obserwuj, tylko pamiętaj, że jesteś tam gościem, nie gospodarzem. Druga zasada to jest empatia każdego dnia. To znaczy, że bycie liderem to czerpanie radości z dawania radości innym. Czyli, że jesteś empatyczny, że nawet jak masz gorszy dzień, liczysz do dziesięciu, oddychasz, nie wyżywasz się na ludziach, jesteś liderem. Niestety od przywództwa nie ma urlopu. Od zarządzania nie ma urlopu. To jest takie moje powiedzenie. Trzecia zasada skutecznego zarządzania zespołem, ta najważniejsza, to jest refleksja każdego dnia. Czyli im częściej przeprowadzamy refleksję odnośnie status quo, odnośnie tego, jak nam poszło, tym częściej możemy podejmować decyzje. Dla mnie takim kluczem – istnieje szansa, że przygotuję odcinek o tym – są boardmeetingi, czyli takie statusowe spotkania zespołowe, niektórzy na to mówią stand-up meetings, niektórzy mówią team meetings. W każdym razie boardmeeting to jest spotkanie przy tablicy, nie spotkanie zarządu, na którym realizujemy taki specjalny cykl cel-wynik-kaizen, gdzie zespół po prostu rozmawia o tym, jak im poszło wczoraj, czy w poprzednim tygodniu, co się udało zrealizować, co nie, jaki był problem, przyczyna, rozwiązania. Możecie wierzyć lub nie, ale to jest w mojej ocenie najbardziej powerful narzędzie liderskie do tego, żeby zwiększać efektywność i zaangażowanie, wszędzie daje niesamowite rezultaty. Czyli, Moi Drodzy, zarządzanie to sposób pracy lidera na co dzień i trzy najważniejsze zasady skutecznego zarządzania, czyli to, co powinniśmy robić na co dzień, to jest: być tam, gdzie dzieje się akcja, w Gemba. Być empatycznym dla ludzi, czyli rozumieć ich perspektywę, rozumieć ich bolączki, rozumieć ich uczucia, po prostu rozumieć perspektywę drugiego człowieka. I trzecia rzecz, im częściej sprawdzasz, jak Ci idzie, tym częściej możesz podejmować decyzje, czyli refleksja każdego dnia. Obecność każdego dnia, empatia każdego dnia, refleksja każdego dnia. Ale to już było w odcinku chyba jedenastym, wybaczcie brak pamięci, można sprawdzić na Spotify, na Apple Podcast tytuły tych odcinków, jeżeli jesteście zainteresowani większymi szczegółami. Zawsze zadaję takie pytanie: „Jaka jest najważniejsza różnica pomiędzy pracą trenera sportowego a lidera w biznesie?”. Ludzie mówią: „Nie ma różnicy” albo mówią: „Wiesz, trener sportowy może przeprowadzać selekcję”. Tak, to też jest bardzo istotne, ja zawsze mówię: „A w biznesie nie może?” To jest jeden z mitów przywództwa czy też zarządzania: „Ja mam zespół, którego nie mogę wymieniać”. Absolutnie to jest nieprawda. Selekcja to jest jedna z najważniejszych rzeczy. Ale najważniejszą różnicą pomiędzy pracą trenera sportowego a lidera w biznesie jest miejsce, w którym on wykonuje tę pracę. Jeżeli zamkniecie oczy i… aha, ostatnio jedna z koleżanek-słuchaczek mojego podcastu powiedziała, żebym nie mówił: „Zamknij teraz oczy”, bo ona słucha go samochodzie. Także nie zamykajcie oczu. Jak przypomnicie sobie niedawne mistrzostwa Europy czy też w ogóle jak popatrzycie na jakąkolwiek pracę trenera, on jest w Gemba. I tam jest taka zasada, że „kiedy ktoś pracuje, ktoś obserwuje” i on jest tam przez 80-90% czasu, na każdym treningu po prostu obserwuje. Dzięki temu całe jego zarządzanie opiera się na faktach, a nie na opiniach. W biznesie jest zupełnie odwrotnie. Mamy professional judgement, mamy: „bo ktoś tak powiedział”, mamy leading by guesstimation, czyli takie zgaduję, jak to wychodzi. Mamy masę stereotypów i bycie w Gemba wydaje się tak nienaturalną rzeczą, że ponoć robi to Toyota. W Toyocie byłem ze dwa razy i akurat widziałem rzeczywiście tę zasadę: „Kiedy ktoś pracuje, ktoś obserwuje”. Natomiast tego uczycie się od trenerów sportowych. Możecie mi wierzyć na słowo, a ja Wam proponuję, żebyście potraktowali ten podcast jako moją subiektywną opinię na temat pewnego biznesu i żebyście przeprowadzali własne eksperymenty. Nie ma lepszej nauki, jak eksperymentowanie. Jak chcesz się nauczyć jeździć na nartach, to po prostu wyjdź na stok. Spróbujcie sobie na początek, na przykład w tym tygodniu, czy w przyszłym, na dwie godziny pójść do Gemba. Idziesz do Gemba, okazujesz szacunek, jesteś w Gemba, okazujesz szacunek, obserwujesz proces bez oceniania, zadajesz pytania, gryziesz się w język i możesz sobie wybrać jakiś problem do przeprowadzenia eksperymentu, bo na tym to polega. Tylko nie idź tam po to, żeby cokolwiek ludziom zmienić, tylko po to, żeby zobaczyć. Pamiętaj, że na samym początku możesz doprowadzić do pewnego popłochu, może się tak zdarzyć, że Ty jako prezes, kierownik, po dwóch latach pojawiłeś się i ludzie nagle będą myśleli, że chcesz kogoś zwolnić. Także powiedz, że jesteś tutaj, żeby się uczyć, że nie będziesz oceniał, nie krytykuj, i to jest bardzo trudne, gryź się w język. Druga rzecz to jest empatia każdego dnia i w czwartym odcinku mówiłem Wam o top dziesięciu oczekiwaniach pracowników względem lidera. Zróbcie sobie takie odrobienie zaległości, przeprowadźcie autodiagnozę. Znajdziecie to właśnie, tak jak powiedziałem, w czwartym odcinku, dziesięć oczekiwań pracowników względem bezpośredniego przełożonego, który ma ogromny wpływ na to, czy ludzie odchodzą z pracy, czy jest rotacja, czy ludzie oceniają pozytywnie swojego lidera. Jak też dobrze pamiętacie, 70% osób, która negatywnie ocenia swojego szefa, nie poleci pracodawcy, a 62% procent ludzi deklaruje, że szuka roboty, gdzie dzisiaj jednym z największych problemów biznesowych jest po prostu brak dostępnych ludzi do pracy. To jest po prostu przełom. Dlatego dziesięć oczekiwań pracowników względem bezpośredniego przełożonego to dla mnie to jest początek autodiagnozy tej empatii każdego dnia. Czy jesteś zaangażowany w rozwój pracowników? Czy opierasz się na faktach, nie na opiniach? Budujesz poczucie przynależności do organizacji, utożsamiasz się z organizacją, komunikujesz się często, stwarzasz warunki do otwartego mówienia o problemach, wspierasz w ich rozwiązywaniu i tak dalej. Na pierwszych trzech miejscach z badań 2021 (odcinek 13) jest: „Masz wysokie standardy moralne i etyczne”, „Szanujesz innych ludzi”, „Jesteś otwarty na nowe pomysły i inicjatywy pracowników”. To jest top trzy. Dla mnie ego w biznesie jest bardzo potrzebne. Ego to jest taki, powiedziałbym z angielskiego, driver do osiągania rezultatów, taka chęć dowożenia. Natomiast paradoksalnie ego powinno być wzmocnione empatią, czyli masz świadomość swojego ego, nie wykorzystujesz go do tego, żeby się wywyższać i nie szanować ludzi, tylko ego powoduje, że kwestionujesz status quo. Nie akceptujesz wymówek od wyników, ale masz jego świadomość, okiełznałeś to ego i wzmacniasz je empatią, czyli rozumieniem perspektywy Twoich pracowników, czy też Twoich liderów, Twoich kierowników i zgadzasz się na to, masz pokorę odnośnie do tego, że ludzie mogą mieć inne zdanie, że ludzie mogą mieć inny pomysł, że ludzie mogą nie mieć tak bardzo dużej lojalności do firmy, jaką masz Ty. Także to jest rozumienie perspektywy tej drugiej osoby. Trzecia zasada, refleksja każdego dnia, to jest zaangażowanie poprzez stworzenie warunków do codziennego rozmawiania o celach, codziennego rozmawiania o wynikach w kontekście tych celów i codziennego rozmawiania o problemach, przyczynach, rozwiązaniach. To jest niesamowite, to jest jedna z najbardziej prostych metod zarządzania ludźmi, tworzenia efektywnego środowiska, zaangażowania większości, jak nie całego Twojego zespołu do realizacji celów i do rozwiązywania problemów. Chodzi o to, że im częściej sprawdzasz, jak Ci idzie, tym częściej możesz podejmować decyzje i tym częściej możesz rozwiązywać problemy. Także obecność każdego dnia, tyle ile możesz bądź w Gemba. Na początek potraktuj to jako trening, na przykład dwie godziny w tygodniu. Napisz, czego się nauczyłeś. Druga rzecz, empatia każdego dnia. Zrozum dziesięć oczekiwań pracowników względem Ciebie, zrób autodiagnozę. Jeśli tylko możesz, to poproś również ludzi o to, żeby Cię ocenili i zwróć uwagę na to – zwłaszcza, jak masz duże ego, a dużo CEO-osów ma duże ego – że empatia to jest rzecz, która jest dzisiaj w biznesie bardzo potrzebna. Trzecia rzecz: raz w tygodniu, to jest minimum, lub – jeszcze lepiej – raz dziennie, przeprowadzaj refleksję odnośnie tego, jak Ci poszło, jak zespołowi poszło. Ale nie: „Jak Wam się wczoraj pracowało?”. „Dobrze.” „To dobrze”, tylko w kontekście realizacji celów. O tym będzie odcinek szesnasty, powiem tutaj o boardmeetingach, jak realizować cykl cel-wynik-kaizen, naprawdę warto go posłuchać, ponieważ boardmeetingi, te stand-up meetings, to jest naprawdę niesamowite narzędzie, które szybko zwiększa efektywność, zaangażowanie, poprawia atmosferę, zmniejsza rotację zespołu. W każdym razie, ja sobie kiedyś w kontekście tej refleksji każdego dnia – bo wyzwaniem zarządzania i tworzenia takiego środowiska pracy jest dzisiaj zdolność do adaptacji – ja sobie stworzyłem cztery poziomy zdolności do adaptacji. Pierwszy poziom to jest włącz i wyłącz, wtedy kiedy doskonalenie przeszkadza biznesowi. Czyli mamy czas, to się doskonalimy, nie mamy czasu, to robimy biznes. Drugi to jest dzień do dniu i to o tym mówię, że po prostu od czasu do czasu zatrzymujesz się i przeprowadzasz refleksję odnośnie przeszłości, takie retro, ale ustrukturyzowane w cykl cel-wynik-kaizen. Dzięki temu, jeśli robisz to raz w tygodniu, masz pięćdziesiąt dwie szanse w roku na to, żeby coś poprawić, jak robisz codziennie, to masz nawet dwieście dwadzieścia. Trzeci poziom, to jest godzina po godzinie. Na razie to odpuszczę. I czwarty poziom to jest sport i tylko sport i ponoć Toyota, tu i teraz. Po prostu poprzez tworzenie takiego sposobu zarządzania ludźmi, że kiedy ktoś trenuje, ktoś obserwuje, tutaj mówię relacja trener-zawodnik, mogą rozwiązywać problemy na bieżąco i prowadzić akcję korygujące na bieżąco i nie ma w mojej ocenie bardziej agile środowiska pracy, jak sport. Jak sobie wyobrazicie te dwa razy czterdzieści pięć minut na tych mistrzostwach Europy, to ile razy trener zmieniał ustawienie zespołu, ile razy podpowiadał. To jest nieskończona liczba. Tylko, że on, dzięki temu, że tam jest, stwarza sobie do tego możliwość. Nie wiem, czy rozumiecie. Teraz przejdźmy do tego, o czym tytuł odcinka dzisiaj mówi. Dowiedziałem się kiedyś od mądrego człowieka, od konsultanta, który u nas pracował, że w procesie, w planowaniu, w harmonogramowaniu pracy są trzy rodzaje czynności: Runners, Repeaters i Strangers. Runners to jest coś, co jest ciągłe, coś, co się wydarza w sposób powtarzalny. Repeaters to jest coś, co się powtarza w określone dni, w określone godziny. A Strangers to są rzeczy, które są na przykład w przypadku harmonogramowania, planowania pracy, wrzutkami. Takie nietypowe sytuacje, które zdarzają się w sposób niezaplanowany. Ja sobie to pożyczyłem, trochę czasu mi zabrało i odniosłem to do zarządzania. Pamiętacie, obecność każdego dnia, empatia każdego dnia i refleksja każdego dnia, ale teraz przejdziemy do większych szczegółów. Mówimy tutaj, Drogi CEO, o tym, jak powinien Twój lider zespołu zarządzać na co dzień. Pamiętajcie, że od tego bezpośredniego przełożonego ludzi tak bardzo dużo zależy, o czym Wam mówiłem wielokrotnie. W badaniach, tak jak powiedziałem, 70% osób nie jest zadowolona z pracy i 62% ludzi szuka w tej chwili roboty, deklaruje przynajmniej, jeśli negatywnie ocenia swojego bezpośredniego przełożonego. A jeśli weźmiemy pod uwagę to, że 88% ludzi w Polsce przychodzi do pracy, bo nie ma innego wyjścia, według badań Gallupa 2021, oraz to, że 90% liderów, na pytanie: „Jak motywujesz ludzi?” odpowiada: „Normalnie”, to jest to mieszanka wybuchowa. Dlatego uczmy ich tych trzech najważniejszych zasad zarządzania zespołem: obecność każdego dnia, empatia każdego dnia, refleksja każdego dnia. Obiecuję, że powtórzyłem to w tym odcinku przedostatni raz. Ale większym szczegółem jest to, że bierzesz Runners, Repeaters, Strangers i ja to odniosłem po prostu do trzech typów aktywności lidera w codziennym zarządzaniu. Pamiętajcie, że zarządzanie to sposób pracy lidera na co dzień. Runners to jest to, co robisz codziennie, w każdy dzień. Po prostu Twój standardowy sposób zarządzania ludźmi każdego dnia, od poniedziałku do piątku, ja to tak w cudzysłowie nazywam. Repeaters to są te czynności, które robisz w określone dni tygodnia, miesiąca, kwartału. A Strangers, to w tym przypadku są to nieregularne wzmocnienia, które mogą Ci dać taki boost, wybaczcie z angielskiego, zaangażowania. To jest coś, co możesz wykorzystać, żeby zbudować, żeby spowodować, żeby ludzie się nie nudzili, żeby zrobić coś, taką niespodziankę dla zespołu. Dla Twojego zespołu będzie to Stranger, ale Ty masz to zaplanować. Zaraz powiem o tym trochę więcej. Czyli tak naprawdę robimy to po to, żeby zbudować trzy nici relacji. O trzech niciach relacji też już było. Pracuję dla Ciebie, bo lubię, bo lubię ten zespół, czuję, że przynależę, to jest relacja serca. Pracuję w tej firmie, w tym zespole, bo się rozwijam, bo dzięki Tobie mogę rozwiązywać fajne problemy, bo dajesz mi szkolenia, bo dajesz mi treningi i pracuję tu, bo mi się opłaca. Teraz dziewięćdziesiąt dziewięć procent firm ma zbudowaną relację na nici finansowej, czyli pracuję tutaj, bo po prostu zarabiam pieniądze. Nie ma nic złego w tej relacji, ona jest bardzo dobra, ale ja chcę w tym podcaście pokazywać Wam, jak zbudować relację pomiędzy menedżerem zespołu a członkami zespołu, czy też pomiędzy firmą a członkami zespołu na trzech niciach – serce, umysł, kieszeń. Czyli pracuję tu, bo lubię tę firmę, Ciebie jako lidera, pracuję tu, bo się rozwijam, bo się spełniam, bo mam interesujące rzeczy do zrobienia, bo rozwiązuję problemy i pracuję tu, po prostu, bo mi się opłaca. Te trzy typy aktywności menedżera, lidera zespołu czy też Ciebie jako CEO to jest codziennie, co jakiś czas i nieregularne wzmocnienia. Czyli Runners to są czynności, które powtarzasz codziennie. Repeaters to są czynności, które powtarzasz w określonych dniach tygodnia, w określonych dniach miesiąca, w określonych dniach kwartału. A Strangers to są nieregularnie wzmocnienia i do tego bardzo Wam polecam książkę Skuszeni, po angielsku Hooked, gdzie zobaczycie, co znaczą nieregularne wzmocnienia. Czyli to jest budowanie zaangażowania w SaaS-ach, w technologiach, gdzie wykorzystywane są po prostu nieregularne wzmocnienia, nagrody, których się nie spodziewasz, wyciągnięcie w tym przypadku ze strefy komfortu, którego się nie spodziewasz. Zaraz Wam podam przykłady. Runners to są czynności, które robisz codziennie, Repeaters to są czynności, które wykonujesz w określone dni tygodnia, miesiąca, kwartału, roku, a Strangers to są czynności, które Twój zespół traktuje jako super niespodziankę, jako wyciągnięcie ze strefy komfortu, jako coś niespodziewanego, dzięki temu to zaangażowanie dostaje taki, za przeproszeniem, strzał energetyczny. Nie wszystkie są super mega świetne do tego, bo wyciągnięcie ludzi ze strefy komfortu może powodować u nich stres, ale chodzi o to, że jest coś, co jest nieregularne i coś co wzmacnia zaangażowanie. Mam nadzieję, że rozumiecie. Czy to jest jasne? To dajcie znać, gdzieś na LinkedInie, czy na Facebooku. Jak powinien wyglądać dzień takiego lidera? Skupmy się na razie na Runners. To co ja proponuję, możecie wierzyć lub nie, ale dla mnie to jest taka nowość, to zacznij dzień od siebie, od wizualizacji, medytacji, modlitwy. Ja nie wnikam w to, jestem osobą bardzo tolerancyjną, kto za jaką religią jest, to tak naprawdę Wasza sprawa, ale w mojej ocenie ludzie składają się z trzech rzeczy, CUD – Ciało, Umysł, Dusza. Zaczynamy dzień od wizualizacji, od medytacji, od na przykład sesji wdzięczności, podziękowania za to, co wczoraj się fajnego wydarzyło, od małych rzeczy. Drugą książką, którą polecam w tym aspekcie, jest The Code of the Extraordinary Mind Vishen Lakhiani, czyli Kod Nadzwyczajnego Umysłu. Niesamowita jest ta książka, mi osobiście dużo daje. Od mniej więcej dwóch miesięcy medytuję i jakość życia jest naprawdę inna. Ja się uczę, nie jestem w tym ekspertem, dlatego nie będę Wam mówił. Polecam mega książkę The Code of the Extraordinary Mind, gdzie zobaczycie sześć faz medytacji, która jest łatwiejsza niż taka medytacja, której możemy się nauczyć od mnichów. Ale zaczynasz dzień od tego, żeby sobie podziękować za to, co się wydarzyło wczoraj, od tego, żeby zrobić medytację, od tego, żeby się dobrze nastroić, bardzo to polecam. Później idziesz do roboty. Runners to obserwacja w Gemba, czyli zaplanuj, że na przykład raz dziennie przez godzinę nie robisz nic innego, tylko obserwujesz, jak ludzie pracują. Typowy Runner to jest delegowanie, rozliczanie zadań, czyli na przykład delegujesz zadania, rozliczasz zadania z poprzedniego dnia. Wybierasz sobie jakieś problemy do rozwiązywania, rozwiązujesz problemy. Boardmeetingi, o których Wam mówiłem. Jeśli uznasz, że boardmeeting jest Twoim Runnerem, to znaczy, że go robisz codziennie, mam nadzieję, że rozumiecie, czyli podsumowujesz. Na przykład zaczynasz dzień pracy od tego, żeby sprawdzić, jak Wam poszło wczoraj. Barometr zadowolenia zespołu, czyli to jest taki przykład, że codziennie pytasz ludzi: „Jak się Wam wczoraj pracowało?”. To jest bardzo kontrowersyjne, natomiast nie ma nic złego w pytaniu ludzi, jak się czują w robocie. To może być też u Was Repeater, na przykład robicie to co poniedziałek. Runner: wizualizacja dnia, medytacja, obserwacja w Gemba, delegowanie, rozliczanie zadań, rozwiązywanie problemów, board meetingi, barometr zadowolenia. I to, co jest ważne, to planujcie dzień. Większość ludzi pracuje osiem, dziesięć godzin, tak naprawdę pamiętajcie o tym, że równowaga jest ważna, skupmy się na tym, że wyobrażamy sobie, że pracujemy osiem godzin. Mam taką propozycję, żeby planować dwugodzinne interwały. Druga propozycja, druga rekomendacja, Naucz swoich ludzi, żebyście planowali sobie trzy czwarte dnia. W razie czego jedną czwartą, czyli te dwie godziny z ośmiu, będziecie mieli na pójście do Gemba, a w razie trudności, będziecie mogli zarządzać jakimiś pożarami, wrzutkami. Czyli tak naprawdę w Twoim planie planujesz na przykład od ósmej do czternastej. Dwie godziny zostawiasz sobie na nieplanowane rzeczy, kolokwialnie mówiąc wrzutki. Jeżeli nie wystąpią, idź do Gemba. Idź do Gemba, obserwuj proces, okaż szacunek. Zakończ dzień okazując trzy razy wdzięczność, trzy razy dumę. Jest takie fajne ćwiczenie, dziękujesz za to, co się dzisiaj wydarzyło i na przykład wypisujesz sobie trzy rzeczy, z których jesteś z siebie dumny z tego dzisiejszego dnia. Także nie chodzi o to, żebyś był narcystyczny, ale chodzi o to, żeby doceniać siebie, żeby mieć w ogóle duży szacunek do własnej osoby. Na pewno są takie rzeczy, z których jesteście dumni każdego dnia i to jest bardzo fajne ćwiczenie. W każdym razie Runner, najważniejsza rzecz w Runnerze to jest planowanie dwugodzinnych interwałów. Skupcie się na tym, żeby ten dzień był w miarę standardowy, powtarzalny, od czego zaczynasz. Spróbujcie zrobić tak, żeby w Waszym dniu, niezależnie od tego, czy jesteś CEO czy menedżerem zespołu, jakiś czas poświęcić na to, żeby być w Gemba. Jak będziecie tak mocno ćwiczyć i będziecie się chcieli stać trenerem sportowym, to Runner to jest bycie w Gemba większość czasu. Przy okazji, jeden z moich klientów w Danii, gdzie pracował mój guru Klaus Petersen. Pojechaliśmy kiedyś z zespołem Leanpassion uczyć się od nich i był taki menedżer zmiany. Mój konsultant zadał mu pytanie: „Powiedz, jak wygląda Twój dzień?”. A on powiedział tak: „Przychodzę, rzucam torbę, idę i wracam wieczorem”. Akurat on pracował na drugą zmianę, czyli pracował od czternastej do dwudziestej drugiej chyba, był menedżerem zmiany. Konsultanci pytają niego: „A maile, a telefony?”. On mówi: „Kiedyś miałem, dzisiaj nie mam”. Facet odpowiadał w tak prosty sposób. Na pytanie: „To co Ty robisz?” odpowiedział: „Mój zespół dziennie wykonuje dziesięć boardmeetingów i ja jestem na każdym, ale obserwuję i patrzę, jak się rozwijają moi liderzy”. Rozumiecie? Facet miał po prostu po dziesięciu latach transformacji Lean jedno zadanie i to jest niewiarygodne, jak efektywny był ten zespół. Mowa o Solar, przy okazji, to jest firma, która w 2010 roku w Danii zdobyła jako pierwsza firma nieprodukcyjna nagrodę za najwyższą produktywność. Danish Industry dawało taką productivity award i po raz pierwszy w historii firma nieprodukcyjna, firma Solar zdobyła to. Ale wyobrażacie sobie, facet mówi tak: „No przychodzę, rzucam torbę, wracam wieczorem, zabieram torbę”. Tak wygląda jego dzień zarządzania. Konsultanci mówią: „Co Ty robisz, a maile, raporty?”. On mówi: „Kiedyś miałem, dzisiaj nie mam. Dzisiaj, jak mamy jakiś problem, to się spotykamy w Gemba i rozmawiamy z innymi silosami”. On pracuje prawie jak trener sportowy. On mówi: „Ja obserwuję boardmeetingi, żeby rozwijać moich liderów, jak oni rozwijają innych ludzi. Czyli poprzez zadawanie pytań, obserwację”. Niesamowite, naprawdę niesamowite. Mamy Runnersy, tak? Mam nadzieję, że rozumiecie. To jest coś, co robisz codziennie, czyli planujcie trzy czwarte dnia, planujcie tyle, ile możecie w Gemba, obserwacje wpisujcie sobie w lessons, dzięki temu będziecie one step ahead. Bycie w Gemba wcale nie oznacza tego, że macie tam decyzje podejmować. Absolutnie. Bycie w Gemba oznacza, że Ty rozumiesz proces i dzięki temu możesz zadawać lepsze pytania. Repeaters, przykłady. Powitanie zespołu w poniedziałek, podsumowanie tygodnia w piątek. Zapytaj się w poniedziałek, jak minął weekend, pogadaj z ludźmi, zacznijcie sobie dzień od godziny kawy. U jednego z moich klientów w branży shared service – pozdrawiam Cię, Wojtku, bardzo serdecznie – w poniedziałki przez pierwszą godzinę, nawet dwie, ludzie w ogóle nie pracują. Jest czas na ploteczki, jest kawa i tak dalej. To jest, jakby to powiedzieć, zamierzone. Chodzi o to, żeby ludzie po prostu przegadali sobie weekend, żeby przybili piątkę, to jest takie fajne, normalne. Witasz zespół w poniedziałek i nie od razu czerwone oczy i do roboty, tylko po prostu gadacie sobie, pytacie o rzeczy prywatne. W piątek jest inna sprawa, to jest podsumowanie tygodnia. Pracowałem kiedyś w GE i to, co było dla mnie niesamowite w General Electric, to co piątek spotykaliśmy się w gronie menedżerskim i każdy z nas miał powiedzieć jedną rzecz, z której jest z siebie dumny prywatnie i jedną zawodowo. Na początku było to dla mnie naprawdę strasznie zaskakujące i wstydliwe. Na ogół wyglądało to tak, że była taka rundka, oczywiście tam były pączki, kawa, naprawdę fajna rzecz. I jak na początku było to dla mnie wstydliwe, później nie mogłem się tego doczekać. Po prostu mówisz jedną rzecz, która z Twojej perspektywy – nie było to oceniane – wydarzyła się w tym tygodniu, z której jesteś dumny z siebie i jedną rzecz prywatną, jeśli chcesz. Wyglądało to tak, że większość z nas mówiła jakąś rzecz, którą zrobiła, rozwiązała trudny problem, zrobiła jakiś eksperyment, a prywatnie to najczęściej mówiliśmy co planujemy na weekend. To miało dwa cele, po pierwsze pokazanie członkom zespołu, że każdy jest ważny, a po drugie, odseparowanie pracy od weekendu, żeby się dobrze nastroić na weekend. Repeater, sesja jeden na jeden z każdym. Na przykład to często działa w dobrych zespołach sprzedażowych, że szef sprzedaży piątki poświęca na one-to-one, na sesje jeden na jeden. Dialog mentor-uczeń. Pomiar wybranego procesu, eksperyment. My jak robimy takie zarządzanie, sposób zarządzania Runners, Repeaters, Strangers, to na przykład w poniedziałek mówimy do lidera, że w poniedziałek robi pomiary czasu cyklu, we wtorek na przykład obserwuje proces i zapisuje, jakie są typy marnotrawstw, w środę wybiera sobie jeden problem i przeprowadza z zespołem eksperyment, w czwartek robi dialog mentor-uczeń, w piątek robi spotkanie ze swoim zespołem i pyta się zespołu, z czego każdy jest z siebie dumny. Jeśli to jest problem, to zapytaj się ludzi, żeby powiedzieli, jaką fajną rzecz udało im się zrobić w tym tygodniu. Inne Repeatersy to jest podsumowanie tygodnia. To, co Wam bardzo polecam, to jest to, co ja robię. Jestem człowiekiem, który ma duży problem z systematycznością, ale to, czego nauczyłem się, to co piątek (większość z nas pracuje w rytmie poniedziałek-piątek), zanim skończycie swój tydzień pracy, zróbcie sobie autorefleksję. Na czym to polega? Jak już zrobisz to podsumowanie tygodnie z zespołem, to siądź sobie sam, włącz sobie jakąś muzykę, zamknij się w pomieszczeniu, zanim pójdziesz do domu lub jeśli pracujesz zdalnie, zanim wyłączysz komputer. Bierzesz czystą kartkę papieru, czy też coś elektronicznego i zapisujesz sobie rzeczy, czego się nauczyłeś w tym tygodniu, robisz sobie takie lessons learned. Zapisujesz trzy, pięć, siedem rzeczy, których nauczyłeś się w tym tygodniu. Możesz tę kartkę wyrzucić, nie musisz jej archiwizować. Chodzi o to, żeby zmusić swój umysł do refleksji, do tego, co Ci fajnie poszło, bez oceny, bez maltretowania siebie. To jest autorefleksja lidera, lessons learned, raz w tygodniu pół godziny tylko dla siebie. Zobaczycie, co się będzie działo, po prostu będziecie wyciągać wnioski, będziecie analizować, co Wam poszło dobrze, dzięki temu możecie sobie w następnym tygodniu zrobić kolejny eksperyment, coś zmienić w tym swoim tygodniu pracy, coś zmienić w podejściu. Czyli mamy Runners, Kochani, to, co robimy codziennie, delegowanie, rozliczanie zadań, rozwiązywanie problemów, boardmeetingi. Boardmeetingi też mogą Repeatersem, bo na przykład robisz je co wtorek. W Leanpassion na przykład robimy co piątek od ósmej do dziewiątej. Planowanie na dwie godziny na interwały, plan pracy na trzy czwarte dnia, jedną czwartą zostaw sobie na wrzutki, na priorytety, na zadania pilne, a jak ich nie masz, to na bycie w Gemba. Repeatersy: w poniedziałek witaj zespół, przybij piątkę, zapytaj się, jak się pracowało w tym tygodniu, nie musisz od razu lecieć do super mega roboty. Co ciekawe, to ma tak duży wpływ na efektywność, nawet jak pół godziny zaczniecie później w poniedziałek, naprawdę, na zaangażowanie, na atmosferę. W piątki podsumuj tydzień z zespołem, spytaj się z czego są z siebie dumni, przeznacz jakiś dzień na rozwój dla siebie też, dialog mentor-uczeń. Zaplanuj sobie takie powtarzalne rzeczy na poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek dla Ciebie jako lidera. Zaraz podam też przykłady. Strangers to są nieregularne wzmocnienia, na przykład happiness week. Jeden tydzień w roku zróbcie taki eksperyment, że pracownik losuje drugiego pracownika i ma przez tydzień robić dla niego miłe rzeczy. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to jest niesamowite. My robiliśmy kiedyś taką próbę przez jeden dzień i ludzie, którzy są skłóceni, mamy jakąś napiętą atmosferę, nagle zaczynamy budować takie fajne poczucie takiego compassion, takiego współczucia, takiej dobrej atmosfery, nie chcę nadużywać tutaj słowa miłość, nie jestem aż taki bardzo odjechany, ale to jest nieregularne wzmocnienie. Akcja charytatywna, na przykład mówisz, że za tydzień zbieramy pieniądze na coś albo idziemy do schroniska. Pizza day, wspólne gotowanie, dyżur liderski – powiedz, że w tym tygodniu albo w tym dniu chciałbyś, żeby Mariusz, Kasia, Agnieszka, Wiola była liderem za Ciebie, tylko daj im trochę czasu, żeby się przygotowali. Lean Action Workout to jest coś, czego ja się nauczyłem również w GE, to jest tydzień zmian, to jest takie nieregularne wzmocnienie. On jest świetny, jeżeli na przykład robicie proces doskonalenia i doskonalicie się everyday, po niemiecku mówi się na to Kaizen Blitz, czyli na tydzień zbierasz zespół, robicie niesamowite zmiany, robicie dużo i to jest taki super mega nieregularne wzmocnienie. Nie wiem, czy słyszeliście, ale Polacy to jest naród zrywów, czyli powiedz nam, że coś nie wyjdzie albo po prostu jest jakiś zaśpiew i idziemy, robimy rzeczy, dlatego to świetnie działa, Lean Action Workout. Wzajemne obserwacje w Gemba, na przykład robisz tak, że przez ten tydzień pracownicy wzajemnie się obserwują. Jest takie ćwiczenie dla zespołów zdalnych, że na przykład godzinę dziennie pracownicy nawzajem udostępniają sobie swój ekran i kiedy ktoś pracuje, inna osoba obserwuje i zapisuje, jakie są marnotrawstwa i dzielą się wiedzą. To może być bez Ciebie jako lidera. Zamiana stanowisk, czyli zamieniasz ludzi na tydzień czy na dzień. Nie chodzi o to, żebyście robili to wszystko, chodzi o to, żebyście stosowali nieregularne wzmocnienia, ale nie tak chamsko. Chodzi o to, żeby powiedzieć: „Słuchajcie, mam taki pomysł, żeby za miesiąc od dzisiaj zrobić sobie wspólne gotowanie”, „Słuchajcie, mam taki pomysł, żeby w przyszłym tygodniu Mariusz przez jeden dzień był liderem, a ja będę na miejscu Mariusza”. Czytanie książek, recenzja, refleksja i tak dalej. To, do czego Was bardzo serdecznie namawiam, to żebyście spróbowali usiąść, wzięli sobie kwartał, miesiąc, tydzień, żebyście spróbowali sobie rozpisać najpierw Runnersy. Następnie w wypisane Runnersy spróbujcie wpisać sobie Repeatersy, czyli to, co robicie w kolejne dni tygodnia, w kolejne dni miesiąca, to może być zamknięcie miesiąca, to może być business review, to może być podumowanie, to może być sesja jeden na jeden. Następnie Strangersy, na początku można zrobić coś raz w kwartale, na przykład, tak jak mówię, akcja charytatywna albo ten happiness week, co bardzo polecam. Czyli na przykład przez tydzień jedna osoba dla drugiej robi miłe rzeczy, przygotowuje śniadanie, przynosi jakąś fajną książkę do przeczytania. To działa tak niesamowicie, bo ludzie zaczynają się interesować, co dla tej drugiej osoby jest ważne, co ją interesuje. Jakkolwiek to brzmi, nie wierzcie mi na słowo, spróbujcie sobie, to może być happiness day, czyli jeden dzień. Także trzy typy aktywności lidera, Moi Drodzy, to jest Runners, Repeaters, Strangers. One wzmacniają te trzy najważniejsze zasady skutecznego zarządzania. Jestem w Gemba, jestem empatyczny i przeprowadzam refleksję tak często, jak mogę to zrobić. Runner, to jest coś, co robisz codziennie, Repeater, to jest coś, co robisz w określone dni tygodnia i Stranger, to jest coś, co Ty planujesz, ale co jest zaskakujące dla Twojego zespołu, co ma dwa cele: wzmocnić zaangażowanie, wzmocnić entuzjazm, dać taki strzał endorfin, dopaminy, oksytocyny, serotoniny, można też o tych związkach chemicznych dość mocno poczytać. Ale druga zasada jest taka, że wyciągasz ludzi ze strefy komfortu, na przykład poproś ich, żeby zamienili się miejscami na przyszły tydzień. Mówisz: „W przyszłym tygodniu, Ty będziesz robić to, Ty będziesz robić to”, robimy sobie taki share best practices albo robimy sobie taką zamianę miejsc. To trzeba zrobić zdroworozsądkowo, bez pogorszenia wyników, po prostu się tym pobawcie. Jeśli macie wątpliwości co do Strangersów, to skupcie się na razie, żeby 100% Waszych liderów miało Runnersy, Repeatersy. Na koniec przykład takiego planowania z branży usługowej. Codziennie jest po prostu delegowanie zadań, jest bycie w Gemba przez godzinę, jest dobre słowo, docenianie. W poniedziałek: odprawa, boardmeeting, we wtorek: odprawa, boardmeeting, tak samo w środę, w czwartek, w piątek podsumowanie tygodnia. Czyli w tym zespole boardmeeting to jest codzienność, delegowanie zadań, to jest codzienność, rozmowa z zespołem, to jest codzienność, sprawdzanie, weryfikacja, czy plan pracy został zrobiony, to jest codzienność. Repeater. W poniedziałek: „Co u Was po weekendzie?”. We wtorek rozmowa mentor-uczeń, czyli wygląda to tak, że siadam sobie z jednym pracownikiem, obserwuję, jak pracuje i robię z nim taką sesję, dialog mentor-uczeń. Pytam go, jakie są cele, jakie są problemy. W środę identyfikacja marnotrawstw, spędzenie trochę czasu w Gemba, obserwacja i zrobienie eksperymentu PDCA. W czwartek mierzenie czasów na procesach, mierzenie czasu cyklu. W czwartek dodatkowo lider przynosi słodkości dla zespołu. To pracownicy akurat wymyślili, piecze ciasto, kupuje pączki. W piątek, tak jak powiedziałem, życzenie miłego weekendu, aktualizacja matrycy kompetencji w tym przypadku i badanie zadowolenia z tygodnia pracy oraz „Jak Wam się w tym tygodniu pracowało?”. Dodatkowo są napisane takie słowa: dostrzeganie, docenianie pracowników, uśmiech, wspólne wyjścia integracyjne, punktualność, tak jak powiedziałem, bycie osobą empatyczną, czyli to jest sposób na to, jakim jesteś liderem. Inny przykład – Repeaters z branży produkcyjnej: W poniedziałek obserwacja procesu, mapowanie, jak ten proces wygląda. We wtorek Interruption Analysis, to jest taka analiza, gdzie idziesz do Gemba i zapisujesz kreski, za każdym razem stawiasz kreski, kiedy wydaje Ci się, że widziałeś problem. W środę analiza dziewięciu marnotrawstw. W czwartek eksperymenty, dialog mentor-uczeń, w piątek lessons learned. Oczywiście dodatkowo Runnersy, czyli jak te interwały co dwie godziny. Jeszcze jedna taka rada, bo zapomniałem, co dwie godziny róbcie sobie jako liderzy piętnaście minut przerwy, czyli godzina czterdzieści pięć pracujesz i robisz sobie przerwę na piętnaście minut, idź na spacer, posłuchaj muzyki, nie pracuj. To zwiększy Twoją efektywność pracy, koncentrację dwukrotnie. Ja to stosuję na sobie i super mega to działa. Po prostu jesteś mega skoncentrowany, ponoć nikt z nas nie potrafi pracować osiem godzin bez przerwy. Książki, które polecam na koniec, Drodzy CEO, The Code of the Extraordinary Mind, świetna książka, jestem pod jej ogromnym wrażeniem, skończyłem ją miesiąc temu, stosuję to na co dzień. Druga rzecz, spodziewajcie się niedługo odcinka specjalnego z Łukaszem Kruczkiem, który nagraliśmy podczas sesji live, Zespołowe zarządzanie zespołem. Zobaczycie, co znaczy dla Łukasza akronim słowa Team i zobaczycie, jaka jest najważniejsza różnica pomiędzy pracą trenera sportowego a lidera w biznesie. Także bardzo serdecznie, Moi Drodzy, Was zapraszam. Ten odcinek: Runners, Reapeaters, Strangers. Spróbujcie rozpisać to dla siebie, Drodzy CEO-osi, i zastosujcie tę metodę nieimprowizowanego zarządzania zespołem na każdym szczeblu organizacji w swojej firmie. To, co możecie zrobić na sam początek, to dajcie czystą kartkę papieru każdemu brygadziście, każdemu kierownikowi, szefowi zmiany i poproście, żeby wypisali, co mają robić codziennie. Powiedzcie, żeby rozpisali to na interwały dwugodzinne, co mogą robić w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek. Tu możecie podpowiedzieć to, czego się dzisiaj dowiedzieliście. Przeczytajcie sobie książkę Skuszeni, żebyście zobaczyli, na czym polega nieregularne wzmocnienie. Podałem Wam dzisiaj, kilka przykładów: akcje charytatywne, happiness week, zamiana stanowisk pracy, jeden dzień w roli lidera, wspólne gotowanie, pizza day i tak dalej. Dziękuję Wam bardzo za dzisiejszy odcinek. Przypominam tylko, że ciągle trwa rekrutacja, w tej chwili jesteśmy w early birdzie – czyli cena to na Lean Black Belt®, trzecią edycję, w której będzie właśnie Łukasz Kruczek, Vital Heynen, moja skromna osoba i Klaus Petersen, mój mentor. Dziesięciomiesięczny program rozwojowy, gdzie wychowujemy elitę osób, które rozumieją 5 kroków Strategii Lean i potrafią stosować je w praktyce. Do zobaczenia za tydzień. Cześć, Kochani, pa!