Mówią, że grzech jest podobny do choroby. Podobny jest i trochę niepodobny. Choroba zawsze, prędzej czy później, daje o sobie znać. Grzech raczej nie lubi, żeby go przypominać, i chce się z nami zżyć. Większy grzech czasem niepokoi, ale potem człowiek się uspokaja, asymiluje grzech i usprawiedliwia się.
Spowiedź z poczucia obowiązku sama w sobie nie jest czymś złym, nawet jeśli nasze postanowienie poprawy jest bardzo niedoskonałe - mówi Dariusz Kowalczyk SJ. Ojcze Profesorze, zdajemy sobie sprawę, że Pan Bóg jest miłosierny i w swojej miłości przebaczy nam grzechy, które szczerze wyznamy, ale jak wyznać szczerze grzechy, kiedy "boimy się" reakcji księdza? Jeśli odczuwamy coś, co nazywamy strachem przed spowiednikiem, to warto się nad tym dłużej zastanowić. Na czym ten "strach" właściwie polega i jakie są jego przyczyny? Jest rzeczą naturalną, iż wyznawanie grzechów, szczególnie niektórych, nie przychodzi nam łatwo. Odczuwamy wstyd, zażenowanie. Boimy się, że usłyszymy od spowiednika coś, co będzie dla nas trudne. W tej sytuacji trzeba sobie uświadomić, że tego rodzaju emocje są częścią pokuty. Wyznawanie grzechów nie jest błahostką, ale sakramentem właśnie pokuty. Bóg jest miłosierny, lecz to nie znaczy, że mamy "bezstresowo" podchodzić do naszych grzechów, bo przecież i tak nam przebaczy… Może być też tak, że mieliśmy jakieś niedobre doświadczenie w konfesjonale, które rzutuje na teraźniejszość. W takiej sytuacji pomódlmy się za spowiednika, który nas zranił. Może zabrakło mu kompetencji, może miał zły dzień, może jest cukrzykiem i miał trudny moment właśnie, kiedy mnie spowiadał… I powierzmy nasze zranienie Bogu. Warto w tym kontekście wspomnieć tutaj o tym, co opowiedział mi pewien współbrat. Poszedł kiedyś do spowiedzi do jednej z rzymskich bazylik. Spowiednik w pewnym momencie zaczął na niego krzyczeć, ale współbrat nie miał pojęcia, z jakiego powodu. Sytuacja zrobił się na tyle absurdalna, iż współbrat oznajmił spowiednikowi, że chyba zaszło jakieś nieporozumienie i wstał od konfesjonału. Wyspowiadał się u innego spowiednika. "Przecież nikogo nie zabiłem, nie mam grzechu ciężkiego, po co mam iść do spowiedzi?" - nie raz słyszę od znajomych. Grzech ciężki to przecież nie tylko zabójstwo? Warto tutaj zauważyć, że przez wiele wieków sakramentalna pokuta odnosiła się jedynie do grzechów ciężkich. Nieznana była w Kościele spowiedź sakramentalna z grzechów lekkich, które ze swej natury mogą zostać odpuszczone na wiele innych sposobów. Dość powiedzieć, że taki na przykład św. Augustyn po swoim nawróceniu i przyjęciu chrztu nigdy nie musiał przystępować do kanonicznej pokuty. Na przestrzeni wieków praktyka się zmieniła, choć istota pozostała ta sama. Obecnie drugie przykazanie kościelne mówi, że każdy wierny jest zobowiązany przynajmniej raz w roku spowiadać się ze swoich grzechów. Ponadto jesteśmy zachęcani do tzw. spowiedzi z pobożności, czyli z grzechów lekkich, które jako takie nie są przeszkodą, by przyjąć Komunię świętą. Dlaczego zatem się spowiadać, skoro sumienie nie wyrzuca nam żadnego grzechu ciężkiego? Sądzę, że wiele osób mogłoby w oparciu o własne doświadczenie odpowiedzieć, że praktykują regularną spowiedź, bo czują się do niej zaproszeni przez Chrystusa, który jest obecny i działa w swoim Kościele. Nie powinniśmy ograniczać swego religijnego życia tylko do tego, co konieczne, co nas obowiązuje pod sankcja grzechu ciężkiego. Warto rozwijać się, otwierać się na działanie Boga we własnym życiu, nieustannie nawracać… Regularna spowiedź może nam w tym pomóc. Bywa też tak, że przekonywanie siebie i innych, że nie ma się żadnej potrzeby, by pójść do spowiedzi, wskazuje na jakiś ukryty problem. Może czujemy, że spowiedź sakramentalna coś w nas odkryje, do czego sami przed sobą nie chcemy się przyznać tkwiąc w pewnym zakłamaniu. Po szczerej spowiedzi, po odejściu od kratek konfesjonału - w oczach mamy łzy… I znowu jesteśmy blisko Pana Boga, pewni, że chcemy skończyć z grzechem… Dlaczego niekiedy aż tak trudno porzucić to, co niszczy miłość i wiarę a często prowadzi donikąd? To jest pytanie: Czy rzeczywiście chcemy skończyć z grzechem? Innymi słowy: Czy chcemy się nawracać? Niekiedy traktujemy spowiedź nie jako element rzeczywistego nawrócenia, ale jako jedynie obowiązek albo ryt, który pozwala nam poczuć się lepiej. Można by rozróżnić pomiędzy chrześcijańskim i pogańskim traktowaniem spowiedzi. W postawie chrześcijańskiej chodzi o nawracanie serca ku Bogu w Kościele i konkretne szukanie woli Bożej. Pogańskie (magiczne) traktowanie spowiedzi polega natomiast na odbyciu rytu, który daje mi na moment poczucie czystości, aby móc przyjąć Komunię, przez co mogę zapewnić sobie przychylność Boga. Tymczasem trzeba pamiętać, że uzyskanie sakramentalnego odpuszczenia grzechów, to nie jednorazowe wydarzenie, ale element drogi. Potrzebny jest ciąg dalszy. Trzeba prosić Boga, abym ujrzał brzydotę grzechu, abym nie dawał się oszukiwać po raz kolejny pokusom przedstawiającym grzech jako coś dla mnie przyjemnego, dobrego. Są grzechy, które bywają swego rodzaju nałogiem. Ich popełnianie przynosi nam chwilową ulgę. Grzeszymy też niekiedy z lęku… Krzywdzimy innych, bo się boimy, że inni skrzywdzą nas, że coś stracimy. Nie wystarczy zatem krótki rachunek sumienia przed traktowaną rytualnie spowiedzią. Warto regularnie podejmować na modlitwie refleksję nad swymi postawami i czynami. Taka refleksja to nic innego, jak rachunek sumienia. Mistrzem może być tutaj św. Ignacy Loyola, który dał nam wiele wskazówek na temat, jak robić regularny, codzienny rachunek sumienia. (zobacz rownież: Rachunek sumienia w codziennej modlitwie) Co w momencie, kiedy spowiedź traktujemy jako obowiązek? Czy taka spowiedź jest ważna? Wyznajemy grzech, ale i tak wiemy, że jeszcze z nim nie skończymy… Spowiedź z poczucia obowiązku sama w sobie nie jest czymś złym, nawet jeśli nasze postanowienie poprawy jest bardzo niedoskonałe. Wręcz przeciwnie, pozwala nam nie zagubić się zupełnie. Ale jesteśmy wezwani do czegoś więcej. Bo przecież Bóg chce wejść z nami w osobistą relację, a nie być jedynie jakimś Policjantem patrzącym, czy wypełniamy obowiązki. Weźmy przykład. Ktoś spowiada się od lat, że opuszcza niedzielną Mszę świętą. Spowiada się i znowu opuszcza. Nie ma żadnej poprawy. I prawdopodobnie nie będzie, jeśli niedzielna Msza jest traktowana jedynie jako w gruncie rzeczy niezrozumiały, formalny obowiązek. Sytuacja może zacząć się zmieniać, kiedy doświadczymy Jezusa osobiście, kiedy w spowiedzi spotkamy Jezusa, który mówi mi: Kocham Cię, pragnę, abyś był blisko Mnie, bo to dla Ciebie dobre; nie odchodź ode mnie w grzech. Wówczas Msza staje się spotkaniem z żywym Bogiem, który nas zaprasza do stołu Słowa, Ciała i Krwi Pańskiej. Wówczas tak zaplanujemy niedzielę, aby być na Mszy, bo będziemy czuli się zaproszeni przez samego Boga. Może nie wszystko od razu będzie idealnie, ale coś drgnie i spowiedź przestanie być swoistym wahadłem: grzech, przebaczenie, ten sam grzech itd. Poczujemy, że nie kręcimy się w kółko, ale idziemy naprzód. Jeśli będziemy mieć w sercu obraz kochającego i wybaczającego Boga, nie będzie wiązało się to z przyzwoleniem na "małe grzeszki"? Przecież wiemy, że Pan Bóg i tak nam wybaczy… Wyobraźmy sobie syna, który rani matkę, ale matka mu zawsze przebacza, z czego syn wyciąga wniosek, że może matkę zranić kolejny raz, bo i tak mu przebaczy. Powiemy, i będziemy mieli rację, że to chora sytuacja, a nie doświadczenie miłosierdzia. Bóg robi wszystko, aby ocalić grzesznika, ale brzydzi się grzechem. Kategoria "gniewu Bożego" wciąż jest aktualna. W Bogu gniew jest wyrazem miłości, która cierpi, kiedy grzech niszczy człowieka. Jezus modli się z krzyża za swoich prześladowców, ale wcześniej wypowiada wiele mocnych słów chłoszcząc zakłamanie, obłudę, niesprawiedliwość. Nie róbmy z orędzia o miłosierdziu usprawiedliwienia dla naszego zakłamania i przywiązania do grzechu. Pamiętajmy też o słowach Jezusa: "Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie" (Mt 7,21). W życiu chrześcijańskim chodzi o rozeznawanie i pełnienie woli Ojca. Przystępując do spowiedzi, trzeba mieć w sercu prawdziwy, ewangeliczny obraz Boga. A Bóg Jezusa Chrystusa, to Bóg miłosierny, który jednak wypali każdy grzech, bo w Bożym Królestwie nie ma miejsca dla grzechu. Z grzechem bowiem nie ma żartów. Jego owocem ostatecznie jest śmierć. Grzech nas oblepia i może sprawić, że już nie będziemy zdolni otworzyć się na Boże miłosierdzie. Zauważmy, że postawa: "Mogę trochę pogrzeszyć, bo Bóg i tak mi wybaczy", znajduje się blisko tego, co Pismo święte nazywa "grzechem przeciwko Duchowi Świętemu". Grzech ten nie może zostać przebaczony, ale nie dlatego, że miłosierdzie Boże jest ograniczone, lecz dlatego, że człowiek lekceważąc działanie Ducha staje się zamknięty na Boga i przebaczenia po prostu nie przyjmuje. A co z grzechami, które wstydzimy się wyznać? O tym już trochę mówiliśmy, wstyd łączy się bowiem z lękiem. Wstyd może być zdrową reakcją na nasze czyny. Wstydzimy się, bo jest czego się wstydzić. Nie jesteśmy bezwstydni, i dobrze. Ale istnieje też wstyd nieadekwatny do sytuacji, który wcale nie pomaga nam w nawróceniu, ale sprawia, że zamykamy się sami w sobie. Dobry, zdrowy wstyd idzie w parze z pokorą. Zły, chory wstyd jest natomiast przejawem pychy, często ukrytej. Poczucie wstydu może stać punktem wyjścia do refleksji nad sobą, do rachunku sumienia. Możemy sobie zadać sobie pytania: Jakich uczynków i myśli się wstydzę? Dlaczego właśnie tych? Najbardziej wstydliwe wydają się grzechy dotyczące seksualności, na przykład masturbacja. Być może jednak powinniśmy odczuwać większy wstyd z powodu innych grzechów, takich jak na przykład złe mówienie o innych, bezsensowne kłótnie, chciwość, egoizm. Niekiedy sądzimy, że grzechy, których najbardziej się wstydzimy, są najcięższe, i w konsekwencji koncentrujemy się na nich. Ale to może być błędem, który sprawia, że przez całe lata nie dostrzegamy tego, co najważniejsze w duchowym, moralnym wymiarze naszego życia. Prośmy Boga o zdrowe poczucie wstydu, które, nawet jeśli jest przykre, stanowi swoistą busolę w rozeznawaniu między dobrem i złem. Przychodzi mi jeszcze jeden konkretny aspekt poruszanej sprawy. Niekiedy jest tak, że wstydzimy się, bo znamy osobiście księdza, który siedzi w konfesjonale. Można to zrozumieć. Dlatego nie ma niczego złego w tym, by - o ile to możliwe - wybrać sobie spowiedź o księdza, który nas nie zna. Trzeba jednak uważać, by tak postępując nie wejść w jakąś nieszczerość przed Bogiem i przed samym sobą. Wstyd przed znajomym księdzem może bowiem brać się z tego, że nie chcemy poprawiać się z popełnianych grzechów. Mimo, że postanawiamy poprawę poprawy - do konfesjonałów są długie kolejki… Czy jesteśmy zbyt słabi? Czy zbyt często nie potrafimy “odciąć się" od grzechu? Jan Paweł II też często się spowiadał, chociaż w kolejce do konfesjonału nie stał. Spowiednicy przychodzili do niego. Z tego jednak nie wynika, że nie potrafił odcinać się od grzechu. W tzw. spowiedzi z pobożności, kiedy penitentowi sumienie nie wyrzuca żadnych grzechów ciężkich, chodzi nie tyle o odcinanie się od poważnych grzechów, do których ciągle powracamy, ale o realizowanie coraz większego dobra. Kiedy skonfrontujemy nasze codzienne życie z przykazaniem miłości Boga i bliźniego, to zawsze dostrzeżemy niedostatki, czy też zaniedbania. Jesteśmy słabi, ale nie na tym polega nasz główny problem. Św. Paweł, Apostoł narodów, też doświadczał słabości. Ale kiedy prosił, by Pan odjął od niego tę słabość, to usłyszał: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali". Z czego Apostoł wyciąga konkluzję: "Będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (2 Kor 12,9). Właśnie! Spowiedź może nam pomóc w zobaczeniu swoich słabości i w otworzeniu się na Chrystusową moc. Nie martwiłbym się zatem długimi kolejkami do spowiedzi. One mnie cieszą. Oby tylko te spowiedzi przynosiły większy, chciany przez Boga, owoc. W wymiarze indywidualnym, ale także społecznym. Dlatego tak ważne jest, byśmy w sakramencie pokuty widzieli żywego Boga, który nas kocha i mówi nam prawdę, a nie "magiczny" ryt oczyszczenia.
Odczucie i sumienie. Nasze dylematy związane z zagadnieniem grzechów, za które nie żałujemy, a jednak czujemy się w obowiązku wyznać je na spowiedzi, mają swoją podstawę w jednej zasadniczej pomyłce. Niewątpliwie pomyłką tą jest przywiązywanie w życiu moralnym zbyt wielkiej wagi do odczuć moralnych. Fot. Thinkstock Kiedy wchodzimy w związek, nasze życie całkowicie się zmienia. Musimy zacząć się liczyć ze zdaniem faceta, nauczyć się sztuki kompromisu i znajdować czas na spotkania. Nawet największe uczucie zanika, gdy nie jest pielęgnowane, więc w ferworze szczęścia nie zapominaj, że musisz dbać o to, co dostałaś od losu. To naturalne, że każdy popełnia błędy i ma wady, ale ze wszystkich trzeba wyciągać wnioski. Niestety często dopuszczamy się czynów oraz zachowań, które mogą mieć poważne konsekwencje. Piękna relacja zamienia się wtedy w koszmar, a uczucie miłości zastępują wzajemne pretensje, złość oraz gniew. Od tego już niedaleko do zakończenia związku. Podpowiadamy, jakie największe grzechy popełniamy, będąc w związku. Zanim pomyślisz, że Ciebie na pewno nie dotyczą, przeczytaj i zastanów się. Zrobiłyśmy mały wywiad wśród zaprzyjaźnionych par i okazało się, że 99% z nich ma je na sumieniu. Dzięki świadomości będziesz mogła ich uniknąć. Fot. Thinkstock Zaborczość Nikt nie chciałby zostać schwytany w klatkę i być przetrzymywany w niej niczym ofiara na ścięcie. Tak właśnie czują się faceci, kiedy jesteś zbyt zaborcza. Mają wrażenie, że zaraz się uduszą i będą szukali ucieczki. Szpiegowanie, wypytywanie o wszystko i wszystkich zniszczą nawet największe uczucie. Fot. Thinkstock Zbyt duża swoboda Pokazywanie się facetowi w papilotach, siusianie przy nim, regulowanie brwi oraz wszystkie czynności, które mają raczej intymny charakter, nie powinny mieć świadków. Żadnych. Nie sugeruj się infantylnym myśleniem, że jesteście jednością, niczego nie musicie przed sobą ukrywać, że to ludzkie sprawy itd. Facet ma Cię widzieć piękną i zadbaną, ale nie powinien wiedzieć, jak dużo zachodu to wymaga. Każdy musi oddawać mocz, ale zobaczenie czegoś podobnego na własne oczy zabija romantyzm… Szalejesz za swoim facetem, ale spróbuj go sobie wyobrazić siedzącego na sedesie. Dalej jest taki ponętny? Na pewno nie, więc już wiesz, co sobie pomyśli, kiedy Ty będziesz to przy nim robić. Facet nie ma wstępu do takiej sfery Twojego życia. Fot. Thinkstock Brak dbałości o romantyzm w związku Problem z tym mają zwłaszcza osoby z długim stażem. Są ze sobą tak długo, że bardziej czują się jak para przyjaciół niż dwoje szalejących za sobą z miłości ludzi. Problemy dnia codziennego, niepewność o przyszłość, rutyna oraz przyzwyczajenie robią swoje. W takim przypadku nie ma lepszego rozwiązania niż zadbanie o stworzenie romantycznych sytuacji. Nie musi to być nic wymyślnego, ale wyjście do restauracji raz na jakiś czas czy wspólny wyjazd pozwolą na odświeżenie uczucia. Fot. Thinkstock Strzelanie focha Strzelanie focha jest po prostu dziecinne i mężczyzna, widząc takie zachowanie, dojdzie do wniosku, że jesteś bardzo niedojrzała. Dorośli ludzie z reguły rozwiązują konflikty za pomocą rozmowy. Tego się trzymaj. Zrobisz na nim większe wrażenie, jeżeli przyjmiesz problem `na klatę`, będziesz unikać gwałtownych emocji i zachowasz chłodny, wyważony ton. Fot. Thinkstock Brak dbałości o wygląd fizyczny Nieważne, jak długo jesteście ze sobą: 2 miesiące czy 6 lat - Ty musisz dbać o siebie tak samo. Nie ma nic gorszego niż pokazywanie się facetowi w porozciąganych dresach, przetłuszczonych włosach czy zaniedbanych paznokciach. Nagłe przeistoczenie pięknego łabędzia w brzydkie kaczątko będzie dla niego szokiem, chociaż nic Ci nie powie wprost. Nie łudź się, że czasami zdarza Ci się takie zaniedbanie i nic się nie dzieje. Być może on jest już w trakcie poszukiwania kogoś innego… Fot. Thinkstock Marudzenie i pretensje Faceci zapytani przez nas, czego najbardziej nie lubią w zachowaniu kobiet, odrzekli, że marudzenia. Takie zachowanie jest bardzo męczące i powoduje, że oni mają nas dość. Słysząc dobrze znaną tyradę narzekań oraz pretensji, myślą tylko, jak tu najszybciej uciec… Mężczyźni lubią towarzystwo kobiet, które są pogodne i wesołe. Fot. Thinkstock Próba zamiany faceta w inną osobę Jeżeli myślisz, że on zmieni się pod wpływem związku z Tobą, to zwyczajnie jesteś naiwna. Faceta można nauczyć niektórych rzeczy, jak np. dbanie o porządek, ale nie łudź się, że zmienisz jego przyzwyczajenia, charakter i osobowość. Po pierwsze on będzie czuł się z tym okropnie, po drugie jest to po prostu niemożliwe. Musisz zaakceptować go takim, jaki jest. W innym wypadku on odejdzie, bo będzie wykończony Twoim zachowaniem. Zobacz także: 7 łóżkowych pozycji, które pomogą Ci się zakochać! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Gniew staje się problemem, gdy wyzwala gwałtowne reakcje lub gdy jest tłumiony. Tłumimy gniew, ponieważ boimy się, że inni przestaną nas kochać czy lubić, że możemy się nawzajem zranić, że jak bumerang wróci do nas ze zdwojoną siłą, a także dlatego, bo może doprowadzić do konfliktów, których tak naprawdę nie chcemy.
Najczęściej używanie przekleństw traktowane jest jako objaw niechlujstwa językowego. Fakty są jednak inne. Emma Byrne, autorka książki “Swearing Is Good for You: The Amazing Science of Bad Language” odkrywa przed nami bardzo praktyczne zalety ostrego języka. Opowiedziała o nich redakcji National Geographic. Simon Worrall, National-Geographic: Pisze Pani, że jest dumna z talentu do kwiecistego i odpowiedniego do chwili przeklinania. Proszę opowiedzieć o swoim zainteresowaniu brzydkimi słowami i co z tego może wynikać dla nas dobrego? Emma Byrne, Moje pierwsze wspomnienie kary za przeklinanie pochodzi z chwili, gdy nazwałam brata “pizdą” (ang. - twat), które myliłam z innym wyrazem ( ang. twit – głupek, cymbał). Miałam mniej więcej osiem lat, mój brat chodził do przedszkola. Mama stanęła jak wryta, a potem dostałam po uchu. Wtedy zrozumiałam, że pewne słowa mają znacznie więcej mocy niż inne, a głupia zmiana samogłoski potrafi sprawić, że wypowiedź nabiera mocnego emocjonalnego charakteru. Zawsze ciekawiło mnie to, o czym mówiono, że nie powinnam się tym interesować. Dlatego właśnie trafiłam do miejsca zdominowanego przez mężczyzn. Kiedy mówiono mi “to nie dla ciebie” musiałam poznać jak najwięcej. - Moja relacja z przeklinaniem to właśnie tego przykład. Zdarza mi się używać przekleństw by określić swoją pozycję bliżej kolegów (niż koleżanek – przyp. red.), coś jak chwalenie się znajomością zasad spalonego w piłce nożnej. To takie upewnianie się, że nie jestem kimś dziwnym i obcym tylko na podstawie mojej płci. Istnieją badania z Australii i Nowej Zelandii pokazujące, że przeklinanie wśród bliskich znajomych jest oznaką wzajemnego zaufania. Widać to choćby w transkrypcjach rozmów badanych przypadków w branży produkcji i IT, gdzie w żartach odchodzi się od grzecznego języka i właśnie to pokazuje zaufanie w zespole. - Jednym ze sposobów wytłumaczenia tego jest fakt, że przeklinanie ma zawsze charakter emocjonalny. Użycie przekleństwa potrafi pokazać jak dopasowujesz się do cudzej osobowości. Czy mężczyźni zawsze przeklinali więcej od kobiet? - Oczywiście, że nie! Historycy zajmujący się językiem angielskim opisują jak kobiety bywały chwalone za umiejętności w tworzeniu wyjątkowo wyrazistych przekleństw i wiązanek aż do około 1673 roku, gdy opublikowano książkę Richarda Allestree “The Ladies Calling”. Autor pisze w niej, że przeklinanie jest czymś podobnym dla kobiety jak posiadanie brody, czy bezpłodność – to cecha odbierająca jej kobiecość. Niestety dzisiaj stoimy w tym samym miejscu. Choć kobiety wydają się mniej przeklinać – badania pokazują coś zupełnie innego. Klną tak samo, ale niestety są dużo surowiej oceniane, a to ma dalsze implikacje społeczne. Zafascynowało mnie to, że nie tylko ludzie przeklinają – naczelne także to robią! Proszę opowiedzieć o projekcie Washoe. - Na wolności szympansy znaczą swoje terytorium za pomocą odchodów, używają ich także do okazywania niezadowolenia. Tak więc jeśli próbujesz ich uczyć języka gestów zaczynach od treningu z nocnikiem. Podobnie jak u ludzkich dzieci – kończy się to wprowadzeniem tabu ekskrementów. W projekcie Washoe znak słowa “brudne” polegał na podparciu pięścią podbródka. Po krótkim czasie naukowcy zaobserwowali, że szympansy zaczęły używać znaku w taki sposób, w jaki ludzie używają przekleństw. Washoe była szympansicą zaadoptowaną adoptowaną w latach sześćdziesiątych przez R. Allena Gardnera i Beatrix T. Gardner. Potem trafiła do naukowca nazwiskiem Roger Fouts, gdzie w waszyngtońskim ośrodku badawczym była przewodniczką dla trzech młodszych szympansow; Loulis, Taty i Dar. Sprawdzano, czy szympansy będą przekazywać sobie język z pokolenia na pokolenie, co przyniosło pozytywny rezultat. Ale to nie wszystko: powiązały tabu toaletowe ze słowem “brudny” jako czymś wstydliwym. Zaczęły używać go by wyrażać wściekłość, zupełnie jak przekleństwo. Gdy Washoe i inne szympansy były naprawdę zdenerwowane przykładały pięści do podstaw szczęk, aż można było usłyszeć dźwięk szczękania zębów. Washoe i inne pokazywały wiadomości w rodzaju “Brudny Roger!” albo “Brudna małpa!” gdy były rozgniewane. To nie ludzie ich tego nauczyli. Same zinternalizowały tabu, powiązały je ze znakiem w języku i nagle słowo zyskało potężną moc – można nim było rzucić tak samo jak odchodami. Mówi Pani, że przeklinanie jest jak system rozpoznania tego co w danej kulturze podlega tabu. - Przykładem, który większosci anglojęzycznych czytelników będzie bliski (także polskojęzycznych – przyp. red.) jest pojęcie bluźnierstwa. To język, który nie pojawi się w telewizji i mediach. W USA “słowo na n” (nigger – czarnuch – przyp. red.), które kiedyś znajdowało się w tytule popularnej książki Agathy Christie, czy w wierszyku dla dzieci, obecnie jest tabu ponieważ jest symbolem rasizmu i bolesnej historii niewolnictwa i cierpienia afroamerykanów. W niektórych społecznościach używa się go by stać się odpornym na obrazę – anektuje się dane słowo, by nie mogło być bronią przeciwko nam (polskich przykładów także nie brakuje – choćby nazwanie bojówki kibiców krakowskiej Cracovii “Jude Gang” jako rozbrojenia obrazy jaką dla tej grupy jest nazwanie kogoś Żydem – przyp. red.). To tylko przykład słowa, które wypadło z literatury i codziennych rozmów, weszło w obszar słów niewypowiadalnych. Podobne mechanizmy działają dla całej ludzkości.
Często w pytaniach, które otrzymuję do klientów pojawia się temat właściwego doceniania pracowników za dobrze wykonaną pracę. Czy to robić? A jeśli tak, to w jaki sposób, żeby taka pochwała nie była powierzchowna? Czy pracownik, po takiej pochwale będzie oczekiwał podwyżki? Etc.
Autor Wiadomość Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Kiedy myśli są grzechem? Kochani, bardzo proszę Was o pomoc. To dla mnie ogromnie ważne. Jutro przystąpię do spowiedzi i bardzo mi zależy, żeby przyjąć Komunię, za moją babcię, na jej pogrzebie. Mam kilka wątpliwości, właściwie nie wiem od czego zacząć, ale mam nadzieję, że ktoś mi coś tu czy mogę na spowiedzi powiedzieć, że miałam grzeszne myśli, w sytuacji, kiedy była to myśli, gdyby był to czyn, to być może byłaby to profanacja. Chodzi o to, że taką myśl sobie pomyślałam, zaraz odrzuciłam, bo mi się nie podobała. Sama nie wiem, czy to może być grzech, bo ja nie miałam upodobania w takich myślach, ale jednak wolę dla spokoju powiedzieć, tylko czy mogę powiedzieć, że miałam grzeszne myśli? czy jakoś inaczej?- I jeszcze chciałam się poradzić, bo ja sama nie wiem, kiedy jakaś myśl jest grzechem (nie mam jak się zapytać teraz księdza na spowiedzi). Czy jest tak, że jak nam sama myśl wpadnie do głowy, staramy się ja odrzucić, nie rozwijamy, to nie grzech. Prawda? A jeśli sobie na kilka sekund pomyślimy jakąś myśl, zaraz staramy sie odrzucić, ale niby sami pomyśleliśmy, to pokusa, czy już grzech?Pytam, bo kiedy się denerwuję, najczęściej po spowiedzi, żeby sobie czegoś nie pomyśleć, to z nerwów takie myśli sobie myślę. Wiem, że dziwnie to brzmi. Może mi ktoś napisać, jak może być w tej sytuacji, i kiedy nasza myśl jest grzechem? No bo kurcze, dla mnie trochę dziwne jest, że kilka sekund, coś sobie pomyślimy i już mamy grzech. Można to nazwać natrętnymi myślami? Bardzo proszę o odp, bo to dla mnie szczególnie ważne, boję się, że po spowiedzi znowu pomyślę sobie coś głupiego i będę sie zastanawiała, czy mogę iśc na mszy, a bardzo mi na tym zależy. Wt lip 21, 2015 18:28 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Kiedy myśli są grzechem? To chyba wlasnie po to idziesz do spowiedzi, zeby takie problemy wyjasnic?Ksiadz nie siedzi tam jako automat do wrzucania i niszczenia grzechow. Wt lip 21, 2015 18:32 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Wiem, normalnie bym sie zapytała itd, ale nie bedzie czasu. Ja jedna na tej mszy do spowiedzi nie będę szła. Dlatego sie pytam tu. Wt lip 21, 2015 18:49 czekolada Dołączył(a): Wt sty 21, 2014 22:05Posty: 45 Re: Kiedy myśli są grzechem? A nie możesz iść wcześniej? W niektórych kościołach spowiadają rano. Najlepiej to przygotuj sobie przykład o zapytaj księdza o konkret podczas spowiedzi, wtedy odpowiedź nie będzie długa. Wt lip 21, 2015 19:06 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Nie moge isc wczesniej, bo msza jest rano, musze sie przygotować i w moim kościele nie spowiadają wczesniej, a ja nie dam rady jechać jeszcze do innego kościoła. Gdybym miała inne wyjście, to bym nie pytała tu. Po prostu nigdzie nie ma wyjasnionego dokładnie, kiedy myśli sa grzechem i zdaje sobie sprawę, ze ja tez chyba za nerwowo do tego podchodzę i każda myśl klasyfikuje, jako grzech, bo nie wiem, jak to mam ocenić... Wt lip 21, 2015 19:12 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Kiedy myśli są grzechem? Pierwsza rzecz, nigdy na forum nie rozeznawaj, lub nie dawaj rozeznać. Jeśli czas nagli, nie ma innej opcji, to nie wybieraj byle jakiej. Lepiej rzecz jak przedmówcy, nie wpędzaj się sama w przekonanie że jesteś jedną z wielu i nie będzie czasu. Jeśli nie będzie czasu to równie dobrze w ogóle możesz nie iść do spowiedzi. I jak proponowano, działaj, szukaj, walcz żeby odbyć dobrą spowiedź. Są miejsca gdzie dyżury ze spowiedzią są całodniowa, lub nawet całodobowe. Forum to naprawdę nie jest encyklopedia czy "zadaj pytanie", ale miejsce dyskusji, lepszej lub gorszej, wymiany poglądów, nie autorytatywnego prowadzenia duchowego. Nie spłycaj swojej wiary do szybkiego zadania pytania gdziekolwiek, byle czas nie upłynął. Taki sam efekt będzie jak zapytasz przechodniów na ulicy przed Mszą. _________________Pozdrawiam WIST Wt lip 21, 2015 19:14 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Dobrze, wiec kiedy waszym zdaniem nasze myśli mozna uznać za grzech ciężki? Wt lip 21, 2015 19:38 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Kiedy myśli są grzechem? A tu chodzi o nasze zdanie, czy o to kiedy faktycznie coś jest grzechem ciężkim? _________________Pozdrawiam WIST Wt lip 21, 2015 19:44 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Wiem, jakie sa kryteria grzechu ciężkiego, ale nie wiem czy kiedy jakąś myśl pomyśle na sekundę i ja odrzucam, nie podoba mi sie, ja nie chce tak myślec, ale tak jest najcześciej z nerwów, bo po spowiedzi kontroluje swoje myśli az do przesady i chciałam sie dowiedzieć czy to moze byc juz grzechem czy tylko im bardziej sie skupiam na tych myślach, tym jest gorzej, a skupiam sie na tym, bo boje sie, ze jesli cos pomyśle tak jak wyżej napisałam, to juz mam grzech... Wt lip 21, 2015 19:52 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Kiedy myśli są grzechem? Ocenić czy coś jest grzechem możesz tylko Ty. Piszesz jakaś myśl. Myśli są setki. A Ty możesz jedynie je przyjmować lub odrzucać. Skoro jak sama twierdzisz myśl przychodzi, a Ty ją odrzucasz to gdzie widzisz miejsce na grzech? Czy są grzechem chłopięce nocne polucje? Przypadkowe zobaczenie bilbordu z prawie nagą kobietą? Poczucie rozczarowania, nerwy, itp?Czym jest grzech dla Ciebie? _________________Pozdrawiam WIST Wt lip 21, 2015 20:27 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Kiedy myśli są grzechem? No to masz nerwice natrectw i skrupulantyzm. Na to tylko staly spowiednik moze spowiedz to nie kara Boska ale laska wypowiedzenia takze takich watpliwosci. Mowisz, ze chyba grzeszysz mysla i dodajesz te dwa zdania ktore tu napisalas. Na to czasu na pewno starczy. Wt lip 21, 2015 20:28 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? WIST, tylko ja mam problem, bo mi się wydaje, że ja sama z siebie pomyślałam taką myśl, a nie mi sama wpadła do głowy. Chyba, że i w takiej sytuacji, jeśli taką myśl się odrzuca i nie ma w niej upodobania, to nie powinien być grzech? Chodzi o to, ze ja się boję, że sobie jakąś myśl grzeszną pomyślę, mimo że nie chcę, ale przez to, ze sie boję, to taką myśl przez sekundę pomyślę i zaraz odrzucam i oczywiście zastanawiam się, czy nie popełniłam grzechu ciężkiego i czy mogę przyjąć Komunię, mimo, że byłam u spowiedzi 5min też tak myślę, że ja się z tymi myślami za bardzo nakręcam i mogę przez to mieć natrętne myśli, bo za bardzo się na tym skupiam. Jak się nie zastanawiam, nad myślami, tylko sobie same przelatują, ja nie zwracam na nie uwagi, to i z tymi myślami prawie nie mam problemu, puki mi się nie mogę wyjaśnić, tak jak napisałam tu, ale nie będzie miał czasu, żeby mi w pełni odpowiedzieć, bo pewnie bym chciała zadać jeszcze pytana, a wiadomo, że księża są różni. Do kolejnej spowiedzi pójdę już, tam gdzie najczęściej chodzę i księża mają dużo czasu, żeby na spokojnie coś omówić. Wt lip 21, 2015 20:47 remek116 Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06Posty: 420Lokalizacja: Katowice, Śląskie Re: Kiedy myśli są grzechem? kolala napisał(a):przez sekundę pomyślę i zaraz odrzucam i oczywiście zastanawiam się, czy nie popełniłam grzechu ciężkiegoA co się stanie jeśli tę myśl pomyślisz przez sekundy, albo 0,75, pytam serio, bo kiedy czytam Twoje wpisy to nie wiem czy dla Ciebie kryterium podziału grzechów jest czas... Wt lip 21, 2015 21:46 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Tak,oczywiście, mierzę go z zegarkiem w wiem po co ten komentarz. Przez to usiłuję napisać, że jest to myśl krótka przelotna. I chyba jednak trochę jest tu ważny czas, bo jeśli myślę sobie jakąś nieczystą myśl przez minutę, to się nie zastanawiam, czy to może jest grzech? Wt lip 21, 2015 21:55 remek116 Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06Posty: 420Lokalizacja: Katowice, Śląskie Re: Kiedy myśli są grzechem? kolala napisał(a):I chyba jednak trochę jest tu ważny czas, bo jeśli myślę sobie jakąś nieczystą myśl przez minutę, to się nie zastanawiam, czy to może jest grzech?Czas to sprawa drugo, trzeciorzędna w tej kwestii... a co się stanie jak nieczystą myśl pomyślisz nie minutę a 59 sekund? Przestanie być grzechem? I o to właśnie tutaj chodzi, zaraz dojdziemy do pytań po ilu sekundach zaczyna się grzech...Jeśli uważasz, że Twoje zachowanie nie do końca jest ok, tzn dostrzegasz w nim objawy nerwicowe itp. to porozmawiaj z kimś kto jest w stanie realnie Ci pomóc (psycholog może). Jeśli uważasz, że problemy są natury duchowej, skonsultuj się z księdzem, lub inną zaufaną osobą, które realnie może Ci pomóc. Jedno nie wyklucza drugiego, gorzej kiedy się miksuje jedno z drugim. Wt lip 21, 2015 22:21 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
Bardzo znaczące jest to nakierowanie na dobro, zarówno swoje, współmałżonka i całej przyszłej rodziny, jak i społeczeństwa i państwa, które Papież Pius czyni podstawowym kryterium, jakim należy się kierować przy wyborze męża czy żony. Spotyka się tu niejako dalsze i bliższe przygotowanie do małżeństwa, ponieważ
Karolina Pisarek pochwaliła się, jakie kwoty znalazła w kopertach ślubnych i przelewach od gości. Izabela Janachowska przypomniała modelce, co jest ważne w dniu ślubu. Po jednym z najgłośniejszych wesel w polskim show-biznesie Karolina Pisarek ujawniła, jak hojni okazali się jej goście. Modelka zdradziła, że otrzymała dziesiątki tysięcy złotych zarówno w kopertach ślubnych, jak i przelewach. Nie wszystkim jednak spodobało się to, że gwiazda tak otwarcie chwali się pieniędzmi. Uczestniczka piątej edycji "Top Model" przyznała, że wraz z mężem zapisywała kwoty w notatniku. Niektórzy uznali, że wywiad, którego udzieliła modelka, był... niesmaczny. Szczerość Karoliny Pisarek zaczęła być komentowana w mediach nie tylko przez fanów, ale również inne znane osoby z polskiego show-biznesu. Ostatnio ekspertka ślubna, Izabela Janachowska odpowiedziała, czy młoda para powinna mówić na forum o prezentach ślubnych. Izabela Janachowska komentuje temat "kopert" po weselu Karoliny Pisarek Niedawno Karolina Pisarek opowiedziała o prezentach ślubnych, jakie otrzymała po weselu z Rogerem Sallą. Modelka zdradziła, że niektórzy goście byli bardzo hojni. W jednej z kopert znalazła nawet 20 tysięcy złotych. Co ciekawe, nie jest to najwyższa kwota, jaką dostała para młoda. Dziennikarze portalu Plejada postanowili zapytać Izabelę Janachowską o to, czy w dobrym guście jest mówić o podarunkach ślubnych. Zobacz także: "Taniec z gwiazdami": Znamy cały skład 13. edycji. Ostatni uczestnik to wielkie zaskoczenie! EOS Decyzja o tym, o czym decydujemy się mówić publicznie, to indywidualna sprawa każdego z nas. Warto jednak pamiętać, że w świetle prawa prezenty ślubne to darowizna, podlegają więc opodatkowaniu. Otrzymane upominki trzeba zgłosić w Urzędzie Skarbowym, jeśli przekraczają tzw. kwotę wolną od podatku. Zgodnie z prawem mamy na to miesiąc od chwili przekazania prezentów. Nieco inaczej przedstawia się sytuacja, kiedy upominki przekazują najbliżsi: rodzice, dziadkowie, rodzeństwo — w takim przypadku czas na zgłoszenie darowizny wynosi sześć miesięcy, a otrzymana kwota jest zwolniona z podatku - ujawniła Izabela Janachowska. Temat wesel i pieniędzy wywołał niemałe zamieszanie. Karolina Gilon otwarcie skrytykowała Karolinę Pisarek za podanie kwot, jakie modelka otrzymała od przyjaciół i rodziny. Część internautów uważa, że chwalenie się tym jest niepotrzebne. Izabela Janachowska natomiast przyznała, że koperty - a dokładnie ich zawartość - często są źródłem presji oraz nieporozumień. EOS To, jaka kwota powinna znaleźć się w kopercie, to jedno z najczęściej wyszukiwanych haseł w sezonie weselnym. Prezenty ślubne to nie jest — w moim odczuciu — temat, który podlega kategorii "wypada/nie wypada". Każdy może podarować młodej parze tyle, na ile go stać i ile uważa za słuszne - wyjaśniła. Niestety często właśnie z powodu presji goście odmawiają przyjścia na uroczystość, obawiając się, że nie stać ich na odpowiedni prezent, a nie to powinno być kluczowym elementem decyzji - dodała. Ekspertka ślubna przypomniała, że nie powinniśmy poddawać się presji i do prezentów ślubnych należy przede wszystkim podchodzić z rozsądkiem. Podkreśliła też, że ostatecznie to dobra zabawa i czas spędzony z bliskimi mają w tym dniu największe znaczenie. EOS Zobacz także: Karolina Pisarek z mężem na spacerze z psem! Niedawno fani spekulowali o jej ciąży... [ZDJĘCIA PAPARAZZI] Jak już wspomniałam, prezenty to miły gest, jednak nie są w tym dniu najważniejsze. Jeśli sytuacja finansowa na to nie pozwala, nie należy, w myśl zasady "zastaw się, a postaw się" nadwyrężać domowego budżetu. W tym dniu najważniejsza jest obecność i wspólna celebracja miłości, a nie to ile znalazło się w kopercie - powiedziała na koniec. Myślicie, że Karolina Pisarek powiedziała zbyt wiele? EOS EOS EOS EOS
Biblia Tysiąclecia mówi, "Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem." Rzymian 14.5 wskazuje, że mamy być "w pełni przekonani" zanim coś uczynimy lub nie. Fakt, że jest stawiane pytanie "czy nadal masturbowanie się jest grzechem" pokazuje brak pewności. Pytający podaje dowód, że nie jest pewny, ż "nie
Wiecie co, wszyscy tu narzekacie na brak lub mało ruchania, a ja wam powiem, że wolę zwalić dobrze konia niż być z kobietą. Cipa niemożebnie śmierdzi, baba zrzędzi, poza tym w moim zasięgu są góra średnie lochy, często z tłuszczem tu i ówdzie. A już na myśl o minecie to mam mdłości. A walić mogę do najlepszych towarów na moim nowym kompie all in one kiedy chce i nikt mi nie powie, że szybciej, wolniej, za krótko itd… Nikt nie zadaje głupich pytań i nie strzela fochów. Rolka papieru do wytarcia się leży obok i jest git.
To poznanie ma związek z grzechem, ale nie wynika z grzechu, ani tym bardziej nie jest grzeszne. Także samo nagość nie jest grzeszna. W upadku grzechowym człowiek poznał siebie lepiej, swoją słabość, ułomność, także złość moralną, mimo naturalnej doskonałości. W świetle teologii katolickiej można powiedzieć, że dopiero W sytuacji, gdy fetysz jest tylko dodatkiem, zwiększającym satysfakcję seksualną, nie mamy do czynienia ze zboczeniem. Oczywiście, w przypadku niektórych (obrzydliwych) fetyszy same one godzą w podmiotowość partnerów i relacyjność aktu płciowego - ale tu nie mamy do czynienia z takim przypadkiem.
Czy masturbacja w okresie dojrzewania jest grzechem ciężkim? Masturbuje sie od wielu lat. Teraz mam 13. Kiedys nie wiedzialam ze to grzech wiec nie spowiadalam sie z tego i chodzilam do komuni. Kiedy dowiedzialam sie ze to grzech zaczelam miec wyrzuty sumienia.
Moja matka przejmowała się tylko dwoma rzeczami: Czy się wysypiam i czy odkładam pieniądze. Oceny w szkole nie był dla niej tak ważne jak to, żebym się wysypiał. Im lepiej się wyśpisz, tym więcej się możesz nauczyć. Im lepiej się wyśpisz, tym więcej zapamiętasz. Więc to sen jest podstawą nauki i zapamiętywania. CIEKAWOŚĆ
Grzechem może być to na, co my mamy wpływ, czyli to, co podlega naszej decyzji. Pociąg seksualny obojętnie, w którą stronę ukierunkowany nie jest przedmiotem naszej decyzji. Człowiek nie może sobie wybrać, czy mu się bardziej będą podobać faceci, czy kobiety - wyjaśnia jezuita. Medytacja wiąże się z wyciszeniem, uspokojeniem emocji, uspokojeniem gonitwy myśli, relaksacją ciała i stworzeniem warunków do tego aby całą swoją uwagę móc skierować na określony cel. W tym znaczeniu medytacja nie może być grzechem tak jak nie jest nim zastawianie się, myślenie, czy poszukiwanie odpowiedzi w dobrej intencji.
Na podstawie rachunku prawdopodobieństwa zakładam, że Bóg istnieje. Zastanawiam się jednak nad tym, jak czuje się Bóg Ojciec, jeśli myślenie zastępujemy wiarą. Czy nie jest tak, że taka wiara jest grzechem, a wiara fanatyczna – na przykład w wydaniu ojca…
Jak zatem rozróżnić, kiedy przekleństwo jest grzechem, a kiedy to wina nerwów? - Nie grzeszysz ciężko, gdy mówisz przekleństwo w bardzo frustrującej sytuacji. Uderzysz się nagle w nogę .