Firma Handlowo Usługowa Echo Maria Stachurska in Busko-zdrój, reviews by real people. Yelp is a fun and easy way to find, recommend and talk about what’s great and not so great in Busko-zdrój and beyond.
Maria Stachurska zajmuje się reżyserią filmu "Położna", o słudze Bożej Stanisławie Leszczyńskiej. Porównała jej historię do tego, co ostatnio przechodziła jej córka. - Oczekując pierwszego dziecka, napisała książkę o ciąży, przygotowaniu do porodu, podobno świetną merytorycznie. Widzę tu pewne podobieństwo z ciocią Stasią Leszczyńską – tamta służyła kobietom w ciąży i moja Ania też to robi, choć w inny sposób i w innej rzeczywistości - mówiła mama Ani dla "Gościa Niedzielnego". W rozmowie z tygodnikiem odniosła się także do męża swojej córki. Przede wszystkim mówiła o jego niesamowitej popularności. Robert jest rozpoznawany dosłownie wszędzie, przy każdej okazji. - Gapie śledzą go na każdym kroku. Nawet nie ma spokoju w... kościele - wyjawiła Maria Stachurska, której religijność pomaga kapitanowi reprezentacji Polski. Czy to dzięki niej strzela gola za golem? Zapytana o to, czy modli się za bramki "Lewego", odpowiedziała. - Czasami, szczególnie gdy Robert dzwoni i mówi: „Mam dziś baaardzo ważny mecz”, to ja wiem, co mam robić. Jak widać, Matka Boża świetnie strzela gole - śmiała się.
Anna Lewandowska was born on September 7, 1988, in Lodz, Poland, to a cinematographer father named Bogdan Stachurski and a costume designer mother named Maria Stachurska. Anna is 34 years old as of 2022. She reportedly has a brother identified as Piotr Stachurski. She is a graduate of the Warsaw Academy of Physical Education.
Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...POCZTANie pamiętasz hasła?Stwórz kontoQUIZYMENUNewsyJak żyć?QuizySportLifestyleCiekawostkiWięcejZOBACZ TAKŻE:BiznesBudownictwoDawka dobrego newsaDietaFilmGryKobietaKuchniaLiteraturaLudzieMotoryzacjaPlotkiPolitykaPracaPrzepisyŚwiatTechnologiaTurystykaWydarzeniaZdrowieNajnowszeWróć naJAR| 10:02aktualizacja 7:04
Mama Anny Lewandowskiej, Maria Stachurska, pracuje nad filmem o Stanisławie Leszczyńskiej, swojej ciotecznej babce. Leszczyńska to postać bardzo ciekawa – położna z Auschwitz, która wbrew zakazom Niemców, odebrała około trzech tysięcy porodów w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Opublikowano: 2017-05-30 18:01:53+02:00 Dział: Społeczeństwo Społeczeństwo opublikowano: 2017-05-30 18:01:53+02:00 autor: fot. facebook Maria Stachurska, mama Anny Lewandowskiej i teściowa „Lewego” jest osobą bardzo wierzącą, współzałożycielką Eucharystycznej Wspólnoty Dzieci Maryi w Warszawie. W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” opowiada o modlitwie o gole Lewego. Czasami modlę się o gole Roberta, szczególnie gdy dzwoni i mówi: „Mam dziś baaardzo ważny mecz”, to ja wiem, co mam robić (śmiech). Jak widać, Matka Boża świetnie strzela gole. – mówi Maria Stachurska. Jest zresztą takie niewielkie sanktuarium maryjne we Włoszech, w Corbetcie, gdzie Jezus… sam chciał grać w piłkę. Na fasadzie kościółka był namalowany fresk z Madonną trzymającą Jezusa. A przed kościołem dzieci grały w coś w rodzaju piłki nożnej. Wśród dzieci był Giovanni Angelo, głuchoniemy od urodzenia. W pewnym momencie mały Jezus zsunął się z kolan Maryi, chcąc dołączyć do gry. Matka Boża oczywiście poszła za Dzieckiem i Je zawróciła. Ale mały Giovanni odzyskał słuch i mowę. Może to zmyślona historyjka z XVI w., może cud. Pokazuje jednak, że Maryja nie jest nieosiągalna i daleka. Jeśli wierzymy i Jej zawierzamy, jest z Synem zawsze blisko nas. Nawet w zabawie. – dodaje. Pani Maria wspomina też dzień urodzenia Anny. Ania urodziła się dzień przed świętem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 7 września. Poród był zresztą niesamowity, przez cały czas czułam obecność Maryi. A wszystko trwało… piętnaście minut i było bezbolesne. Zdążyłam tylko pomodlić się: „Maryjo, w jednym pantofelku przybywaj”. To modlitwa Stanisławy Leszczyńskiej, gdy nocą – gubiąc pantofelki – pędziła do porodu. Nauczył mnie tej modlitwy jej syn. Towarzyszyła mi całe życie. – mówi. Ciężarna Anna Lewandowska ma w bliskiej rodzinie Służebnicę Bożą. Nad rodzicami i maleństwem czuwa ktoś wyjątkowy Publikacja dostępna na stronie:
Matka Anny Lewandowskiej, Maria Stachurska, zdecydowała się nakręcić o swojej krewnej film. – Bardzo długo szukałam świadków, osób, które Stanisławę znały. Docierałam do kobiet
Maria Stachurska promowała film "Położna", który opowiada o kobiecie z jej rodziny. Mama Anny Lewandowskiej pojawiła się kompletnie odmieniona. Obecnie ma długie włosy i jest blondynką. Mama Anny Lewandowskiej, Maria Stachurska, promowała swój reżyserski debiut, film dokumentalny pt. "Położna". Jest to opowieść o jej babce ciotecznej, Stanisławie Leszczyńskiej, która była akuszerką. W czasie wojny kobieta trafiła do obozu Auschwitz. Odebrała tam ponad trzy tysiące porodów. Nad scenografią filmową czuwał brat Anny Lewandowskiej, Piotr Stachurski, a sławna trenerka pomogła sfinalizować projekt. Maria Stachurska pojawiła się na pokazie prasowym wyraźnie odmieniona, z nową fryzurą i kolorem włosów. Maria Stachurska z zawodu jest kostiumografem, ale realizuje także filmy dokumentalne. W latach 90. była producentem zewnętrznym Telewizji Polskiej. Zrealizowałam kilka dokumentów o tematyce religijnej; jest także autorką książki zatytułowanej "Wszystko przemienić w dobro". Jej mężem był operator filmowy Bogdan Stachurski. Mężczyzna porzucił rodzinę, gdy Anna Lewandowska miała 12 lat. Pani Maria sama wychowywała dwoje dzieci i choć jej sytuacja materialna była dramatyczna, nigdy nie straciła nadziei na poprawę losu. Dzisiaj jest dumna z sukcesów córki i syna, ponadto jest spełnioną babcią dwóch dziewczynek, Klary i Laury. Anna Lewandowska pokazała wzruszające zdjęcie z babcią. Tak wyglądała jako dziecko [FOTO]Mama Anny Lewandowskiej przeszła metamorfozę Teściowa Roberta Lewandowskiego rzadko pojawia się w mediach. Do tej pory można było ją zobaczyć głównie na trybunach meczów, promocji książki Anny Lewandowskiej i paru galach wręczenia nagród. Nigdy jednak nie wyglądała tak, jak na konferencji prasowej swojego filmu. Zmiana jest spektakularna. Maria Stachurska nie ma już krótkich i ciemnych włosów, lecz średniej długości fryzurę w odcieniu jasnego blondu. Zmiana na plus? Oceńcie sami. fot. Julian Sojka/East News fot. Julian Sojka/East News fot. Julian Sojka/East News
Istri dari mantan pemain Bayern Muenchen, Anna Stachurska Istri dari Robert Lewandowski miliki berbagai prestasi. Mengenal Profil Anna Stachurska Istri dari Robert Lewandowski yang Pernah Menangkan 38 Medali Kejuaraan - Urban Jabar
Opublikowano: 2017-06-23 10:42:46+02:00 Dział: Społeczeństwo Społeczeństwo opublikowano: 2017-06-23 10:42:46+02:00 Maria Stachurska / autor: archiwum prywatne Tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło — powiedziała w rozmowie z portalem Maria Stachurska, realizatorka filmowa, która pracuje nad filmem o słudze Bożej Stanisławie Leszczyńskiej, a prywatnie mama Anny Lewandowskiej. Niedawno obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci o Niemieckich Nazistowskich Obozach Koncentracyjnych i Obozach Zagłady. Przy okazji uroczystości w Auschwitz, podkreślano wielkie zasługi osób, które niosły pomoc w tym straszliwym miejscu. Niewątpliwie taką „sprawiedliwą” w oświęcimskim obozie była Pani Ciotka – Stanisława Leszczyńska, która jako położna uratowała tysiące dzieci w Auschwitz; bohaterka, która może zostać wyniesiona na ołtarze. Jak to jest żyć ze świadomością, że miała Pani w rodzinie tak niesamowitą postać? Maria Stachurska: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie było to jakoś specjalnie podkreślane, uświadamiane, w jakiś sposób jest to dla mnie rzecz naturalna. Może dlatego, że w rodzinie było wiele niesamowitych postaci? Natomiast sama kwestia tego, czego dokonała Ciocia? Wiadomo było, że w czasie wojny była w Auschwitz-Birkenau, gdzie trafiła za pomoc udzielaną przez jej męża i syna w podziemiu i Żydom w łódzkim getcie. Pamiętam też taką sytuację, jak moja Mama wróciła z „Oratorium oświęcimskiego” [Rapsod teatralny oparty na kanwie wspomnień Stanisławy Leszczyńskiej – przyp. red.] mocno wstrząśnięta. Opowiadała, że to było naprawdę mocne przeżycie. Właściwie więcej dowiedziałam się po pogrzebie Cioci Stasi. Podczas pogrzebu opowiadano o jej bohaterstwie. Dużo wniosły spisane przez nią wspomnienia w „Raporcie położnej z Oświęcimia”. Jej najstarszy syn, Bronisław, wioząc ją na zjazd izby lekarskiej zapytał: co byś opowiedziała, gdyby ktoś poruszył temat wojny i obozu? I na tym spotkaniu rzeczywiście ktoś zadał pytanie o doświadczenie medyczne w obozie. Tym samym wywołał ją do opowiedzenia o tamtych przeżyciach . W pewien sposób została zobligowana do tego, żeby napisać „Raport”. Ale w tzw. codzienności nigdy o tym nie opowiadała. Warto to podkreślić, że Stanisława Leszczyńska wykazała się ogromnym heroizmem, że gdy została położoną, jak trafiła do Auschwitz, odebrała tysiące porodów, ratując życie dzieci. Mam nagrany wywiad z Ciotką, w którym powiedziała, że odebrała ponad trzy tysiące porodów. I skoro ona to powiedziała musiało tak być, ona nigdy nie kłamała, a do tego skonfrontowaliśmy to z rzeczywistością. Ktoś stwierdził, żeby lepiej nie mówić o 3 tys. porodów, bo przecież nikt nie uwierzy, że było tyle rodzących. Nieprawda. Było ich o wiele więcej. Gdy liczyliśmy, wyszło nam, że Ciocia przez czas swojego pobytu w Auschwitz-Birkenau, musiałaby odebrać raptem cztery porody na dobę . Nawet jeżeli miała dni „wolne” od porodów, to mimo wszystko jest to możliwe, bo przecież zdarzało się tak, że jednego dnia mogło być kobiet rodzących dużo więcej. Przygotowuje Pani film dokumentalny „Położona”, opowiadający o historii Stanisławy Leszczyńskiej. Skąd pomysł na tę produkcję? Film jest realizowany przez SQUARE film studio sp. z Współfinansowany przez PISF a koproducentami są TVP Narodowe Centrum Filmowe oraz „EC1 Łódź – Miasto Kultury”. Natomiast ja sama w jakiś sposób czułam się w obowiązku zrobienia tego filmu, bo temat towarzyszy mi od wielu lat. W związku z tym, od dawna gromadzę materiały, zdążyłam nagrać materiał filmowy z kobietą rodzącą po wojnie pod opieką Leszczyńskiej, a nawet mam rozmowę z kobietą, która urodziła dziecko w Birkenau pod jej opieką. Trzeba przyznać, że historia Stanisławy Leszczyńskiej jest wyjątkowo poruszająca, zwłaszcza w naszych czasach, gdzie nieustannie i na tak straszliwą skalę chce się zdeprecjonować wartość każdego ludzkiego życia, gdzie chce się na dodatek odebrać prawo do życia dzieciom nienarodzonym. Czy Pani zdaniem heroiczna służba Leszczyńskiej może być swego rodzaju drogowskazem w tym świecie antyzasad? Rzeczywiście żyjemy w czasach chaosu, w czasach prześmiewania rzeczy dobrych, wartości naszych przodków. Ale wydaje mi się, że przyszedł jakiś moment zwrotny. Gdy przymierzałam się do tego filmu, to dreptałam - robiliśmy jakieś zdjęcia, ponagrywaliśmy różne rozmowy - ale wszystko było takie trudne. Myślę, że przychodzi teraz dobry czas. Są takie rzeczy przełomowe, coś się dzieje. Nagrałam świadectwo pewnej amerykanki, Kerry Ryan, która ni stąd, ni zowąd przyjechała do Warszawy, weszła do kościoła Najświętszego Zbawiciela i mówi do nas: szukam kogoś z rodziny Stanisławy Leszczyńskiej. Odpowiedziałam wtedy: jestem! Ta młoda dziewczyna przeczytała w Stanach Zjednoczonych artykuł o Stanisław Leszczyńskiej i jej historia tak tą dziewczyną poruszyła, że wróciła do Kościoła katolickiego, przystąpiła do bierzmowania i przyjęła imię „Stanislawa”, a nawet poszła do szkoły położnych i została akuszerką! Mało tego, potem przysłała mi liścik, że jej przyjaciółka zaszła w niechcianą ciążę i planowała dokonać aborcji. I gdy poszła na ten zabieg, Kerry pobiegła za nią z różańcem w ręku, modląc się przez wstawiennictwo Leszczyńskiej. I rezultat był taki, że ta koleżanka wyszła po godzinie i nie dokonała aborcji swojego dziecka, a tydzień później zamknięto tę klinikę. Usłyszałam wiele świadectw, ludzie odnajdują mnie i chętnie dzielą się wstawiennictwem Sł. B. Stanisławy Leszczyńskiej. Widzę duże zainteresowanie tematem. To wszystko wskazuje na takie mocne znaki, że to jest właśnie ten czas. Ludzie mają dosyć tego chaosu, gonitwy i myślę, że natura ludzka po prostu domaga się czegoś innego, jakiegoś uporządkowania, nowego i innego spojrzenia. Dlatego uważam, że rzeczywiście, Leszczyńska jest bohaterką, i daj Boże, świętą na te czasy. To wyjątkowo symboliczne, że Stanisława Leszczyńska odebrała tysiące porodów, ratując dzieci w miejscu wszechobecnej śmierci, a dziś, gdy dzieciom poczętym odbiera się prawo do życia, jej historia powraca. Ja tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować, ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło. Te matki niemające pokarmu, bez pożywienia, bez pieluszek, mimo wszystko walczyły o swoje dzieci i te dzieci przetrwały! W styczniu 1945 roku, gdy dokonano wyzwolenia obozu, Leszczyńska odbierała ostatni poród na zgliszczach, w płonącym baraku. Po tym porodzie przecież ta obolała kobieta, w połogu, musiała iść przed siebie z tym maleńkim noworodkiem. I szła! Wiele tych kobiet w ogóle nie wiedziało co z nimi będzie. To jest dla mnie nieprawdopodobne, że one nie myślały o tym, że mogą stracić dziecko, ale wyruszyły z nadzieją, że ono przeżyje, zresztą podobnie jak wszystkie matki przez te lata w obozie. Przecież miały świadomość, że może być taki moment, kiedy to dziecko stracą, ale one nie poddawały się. A ile było kobiet, które trafiały do obozu we wczesnej ciąży? Nie było myślenia, żeby ją usunąć. Nie, one miały cały czas nadzieję. Wiele tych dzieci było niestety zabierane do wynarodowienia, ale Stanisława Leszczyńska z nadzieją, że przeżyją i będą mogły w przyszłości się odnaleźć, znaczyła je jakimiś inicjałami czy innym znaczkiem przy paszce, przy pięcie. To było już w ‘44 r. Bo do 1943 r. wszystkie dzieci były zabijane przez niewiązanie pępowiny i topienie w beczułce. O dziwo, od drugiej połowy ‘43 r. dzieci niearyjskie mogły zostać przy życiu. To taki przedziwny zbieg okoliczności, a może Opatrzności? I rzeczywiście, w kwietniu ‘43 r., gdy Leszczyńska trafiła do obozu i przyjęła obowiązki położnej dostała rozkaz zabijania nowo narodzone dzieci. Przeciwstawiła się temu rozkazowi. Odmówiła jego wykonania. Powiedziała doktorowi Mengele, że nie może tego zrobić, bo zbyt mocno szanuje jego przysięgę Hipokratesa. I swoim sprzeciwem, powiedzeniem stanowczym „nie”, narażała nie tylko swoje życie, ale także życie córki, bo trzeba pamiętać, że Leszczyńska trafiła do obozu razem z nią. Ale jednak potrafiła się przeciwstawić, nawet za ceną swojego życia. I to było bohaterstwem. W czasie jej pogrzebu śp. bp Bogdan Bejze podkreślił, że św. Maksymilian Kolbe oddał jeden raz życie, a ona oddawała swoje ponad trzy tysiące razy, bo za każde dziecko, żywe dziecko groziła jej kara śmierci. Później, czy to na skutek jej obecności i mocnej postawy, czy tez z innego powodu, ciężko stwierdzić, ale dzieci niearyjskie nie były zabijane. Czytaj dalej na następnej stronie Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu. Tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło — powiedziała w rozmowie z portalem Maria Stachurska, realizatorka filmowa, która pracuje nad filmem o słudze Bożej Stanisławie Leszczyńskiej, a prywatnie mama Anny Lewandowskiej. Niedawno obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci o Niemieckich Nazistowskich Obozach Koncentracyjnych i Obozach Zagłady. Przy okazji uroczystości w Auschwitz, podkreślano wielkie zasługi osób, które niosły pomoc w tym straszliwym miejscu. Niewątpliwie taką „sprawiedliwą” w oświęcimskim obozie była Pani Ciotka – Stanisława Leszczyńska, która jako położna uratowała tysiące dzieci w Auschwitz; bohaterka, która może zostać wyniesiona na ołtarze. Jak to jest żyć ze świadomością, że miała Pani w rodzinie tak niesamowitą postać? Maria Stachurska: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie było to jakoś specjalnie podkreślane, uświadamiane, w jakiś sposób jest to dla mnie rzecz naturalna. Może dlatego, że w rodzinie było wiele niesamowitych postaci? Natomiast sama kwestia tego, czego dokonała Ciocia? Wiadomo było, że w czasie wojny była w Auschwitz-Birkenau, gdzie trafiła za pomoc udzielaną przez jej męża i syna w podziemiu i Żydom w łódzkim getcie. Pamiętam też taką sytuację, jak moja Mama wróciła z „Oratorium oświęcimskiego” [Rapsod teatralny oparty na kanwie wspomnień Stanisławy Leszczyńskiej – przyp. red.] mocno wstrząśnięta. Opowiadała, że to było naprawdę mocne przeżycie. Właściwie więcej dowiedziałam się po pogrzebie Cioci Stasi. Podczas pogrzebu opowiadano o jej bohaterstwie. Dużo wniosły spisane przez nią wspomnienia w „Raporcie położnej z Oświęcimia”. Jej najstarszy syn, Bronisław, wioząc ją na zjazd izby lekarskiej zapytał: co byś opowiedziała, gdyby ktoś poruszył temat wojny i obozu? I na tym spotkaniu rzeczywiście ktoś zadał pytanie o doświadczenie medyczne w obozie. Tym samym wywołał ją do opowiedzenia o tamtych przeżyciach . W pewien sposób została zobligowana do tego, żeby napisać „Raport”. Ale w tzw. codzienności nigdy o tym nie opowiadała. Warto to podkreślić, że Stanisława Leszczyńska wykazała się ogromnym heroizmem, że gdy została położoną, jak trafiła do Auschwitz, odebrała tysiące porodów, ratując życie dzieci. Mam nagrany wywiad z Ciotką, w którym powiedziała, że odebrała ponad trzy tysiące porodów. I skoro ona to powiedziała musiało tak być, ona nigdy nie kłamała, a do tego skonfrontowaliśmy to z rzeczywistością. Ktoś stwierdził, żeby lepiej nie mówić o 3 tys. porodów, bo przecież nikt nie uwierzy, że było tyle rodzących. Nieprawda. Było ich o wiele więcej. Gdy liczyliśmy, wyszło nam, że Ciocia przez czas swojego pobytu w Auschwitz-Birkenau, musiałaby odebrać raptem cztery porody na dobę . Nawet jeżeli miała dni „wolne” od porodów, to mimo wszystko jest to możliwe, bo przecież zdarzało się tak, że jednego dnia mogło być kobiet rodzących dużo więcej. Przygotowuje Pani film dokumentalny „Położona”, opowiadający o historii Stanisławy Leszczyńskiej. Skąd pomysł na tę produkcję? Film jest realizowany przez SQUARE film studio sp. z Współfinansowany przez PISF a koproducentami są TVP Narodowe Centrum Filmowe oraz „EC1 Łódź – Miasto Kultury”. Natomiast ja sama w jakiś sposób czułam się w obowiązku zrobienia tego filmu, bo temat towarzyszy mi od wielu lat. W związku z tym, od dawna gromadzę materiały, zdążyłam nagrać materiał filmowy z kobietą rodzącą po wojnie pod opieką Leszczyńskiej, a nawet mam rozmowę z kobietą, która urodziła dziecko w Birkenau pod jej opieką. Trzeba przyznać, że historia Stanisławy Leszczyńskiej jest wyjątkowo poruszająca, zwłaszcza w naszych czasach, gdzie nieustannie i na tak straszliwą skalę chce się zdeprecjonować wartość każdego ludzkiego życia, gdzie chce się na dodatek odebrać prawo do życia dzieciom nienarodzonym. Czy Pani zdaniem heroiczna służba Leszczyńskiej może być swego rodzaju drogowskazem w tym świecie antyzasad? Rzeczywiście żyjemy w czasach chaosu, w czasach prześmiewania rzeczy dobrych, wartości naszych przodków. Ale wydaje mi się, że przyszedł jakiś moment zwrotny. Gdy przymierzałam się do tego filmu, to dreptałam - robiliśmy jakieś zdjęcia, ponagrywaliśmy różne rozmowy - ale wszystko było takie trudne. Myślę, że przychodzi teraz dobry czas. Są takie rzeczy przełomowe, coś się dzieje. Nagrałam świadectwo pewnej amerykanki, Kerry Ryan, która ni stąd, ni zowąd przyjechała do Warszawy, weszła do kościoła Najświętszego Zbawiciela i mówi do nas: szukam kogoś z rodziny Stanisławy Leszczyńskiej. Odpowiedziałam wtedy: jestem! Ta młoda dziewczyna przeczytała w Stanach Zjednoczonych artykuł o Stanisław Leszczyńskiej i jej historia tak tą dziewczyną poruszyła, że wróciła do Kościoła katolickiego, przystąpiła do bierzmowania i przyjęła imię „Stanislawa”, a nawet poszła do szkoły położnych i została akuszerką! Mało tego, potem przysłała mi liścik, że jej przyjaciółka zaszła w niechcianą ciążę i planowała dokonać aborcji. I gdy poszła na ten zabieg, Kerry pobiegła za nią z różańcem w ręku, modląc się przez wstawiennictwo Leszczyńskiej. I rezultat był taki, że ta koleżanka wyszła po godzinie i nie dokonała aborcji swojego dziecka, a tydzień później zamknięto tę klinikę. Usłyszałam wiele świadectw, ludzie odnajdują mnie i chętnie dzielą się wstawiennictwem Sł. B. Stanisławy Leszczyńskiej. Widzę duże zainteresowanie tematem. To wszystko wskazuje na takie mocne znaki, że to jest właśnie ten czas. Ludzie mają dosyć tego chaosu, gonitwy i myślę, że natura ludzka po prostu domaga się czegoś innego, jakiegoś uporządkowania, nowego i innego spojrzenia. Dlatego uważam, że rzeczywiście, Leszczyńska jest bohaterką, i daj Boże, świętą na te czasy. To wyjątkowo symboliczne, że Stanisława Leszczyńska odebrała tysiące porodów, ratując dzieci w miejscu wszechobecnej śmierci, a dziś, gdy dzieciom poczętym odbiera się prawo do życia, jej historia powraca. Ja tym filmem chcę opowiedzieć o rodzącym się życiu na największym cmentarzysku świata, wbrew nadziei, wbrew wszystkiemu. Nie chcę nikogo moralizować, ani oceniać, a tym bardziej osądzać. Chcę pokazać, że tam gdzie wbrew wszystkiemu, gdzie nie było szans na przeżycie, to życie jednak się rodziło. Te matki niemające pokarmu, bez pożywienia, bez pieluszek, mimo wszystko walczyły o swoje dzieci i te dzieci przetrwały! W styczniu 1945 roku, gdy dokonano wyzwolenia obozu, Leszczyńska odbierała ostatni poród na zgliszczach, w płonącym baraku. Po tym porodzie przecież ta obolała kobieta, w połogu, musiała iść przed siebie z tym maleńkim noworodkiem. I szła! Wiele tych kobiet w ogóle nie wiedziało co z nimi będzie. To jest dla mnie nieprawdopodobne, że one nie myślały o tym, że mogą stracić dziecko, ale wyruszyły z nadzieją, że ono przeżyje, zresztą podobnie jak wszystkie matki przez te lata w obozie. Przecież miały świadomość, że może być taki moment, kiedy to dziecko stracą, ale one nie poddawały się. A ile było kobiet, które trafiały do obozu we wczesnej ciąży? Nie było myślenia, żeby ją usunąć. Nie, one miały cały czas nadzieję. Wiele tych dzieci było niestety zabierane do wynarodowienia, ale Stanisława Leszczyńska z nadzieją, że przeżyją i będą mogły w przyszłości się odnaleźć, znaczyła je jakimiś inicjałami czy innym znaczkiem przy paszce, przy pięcie. To było już w ‘44 r. Bo do 1943 r. wszystkie dzieci były zabijane przez niewiązanie pępowiny i topienie w beczułce. O dziwo, od drugiej połowy ‘43 r. dzieci niearyjskie mogły zostać przy życiu. To taki przedziwny zbieg okoliczności, a może Opatrzności? I rzeczywiście, w kwietniu ‘43 r., gdy Leszczyńska trafiła do obozu i przyjęła obowiązki położnej dostała rozkaz zabijania nowo narodzone dzieci. Przeciwstawiła się temu rozkazowi. Odmówiła jego wykonania. Powiedziała doktorowi Mengele, że nie może tego zrobić, bo zbyt mocno szanuje jego przysięgę Hipokratesa. I swoim sprzeciwem, powiedzeniem stanowczym „nie”, narażała nie tylko swoje życie, ale także życie córki, bo trzeba pamiętać, że Leszczyńska trafiła do obozu razem z nią. Ale jednak potrafiła się przeciwstawić, nawet za ceną swojego życia. I to było bohaterstwem. W czasie jej pogrzebu śp. bp Bogdan Bejze podkreślił, że św. Maksymilian Kolbe oddał jeden raz życie, a ona oddawała swoje ponad trzy tysiące razy, bo za każde dziecko, żywe dziecko groziła jej kara śmierci. Później, czy to na skutek jej obecności i mocnej postawy, czy tez z innego powodu, ciężko stwierdzić, ale dzieci niearyjskie nie były zabijane. Czytaj dalej na następnej stronie Strona 1 z 3 Publikacja dostępna na stronie:
Poznajcie mamę Anna Lewandowska i teściową Robert Lewandowski - Maria Stachurska właśnie skończyła przejmujący film o położnej z KL Auschwitz, która uratowała tysiące dzieci przed śmiercią. Wasze
i Anna Lewandowska z mamą Marią Stachurską Jacek Ogiński 2021-01-18 10:03 Maria Stachurska, mama Anny Lewandowskiej, w ostatnim czasie pracowała nad filmem oraz książką, które zostały poświęcone jej cioci – Stanisławie Leszczyńskiej. Kobieta ta dokonała niezwykłych czynów będąc osadzoną w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Teraz Maria Stachurska opowiedziała jak wyglądała praca nad książką oraz filmem, a także jaki wpływ na wychowanie jej dzieci miała jej ciocia. Stanisława Leszczyńska to niezwykle interesująca postać. Przed II wojną światową pracowała jako położna, a w 1943 roku wraz ze swoją córką trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Tam wciąż realizowała swoje powołanie, odbierając porody i odmawiając wykonania rozkazu mordowania noworodków. W trakcie swojego pobytu w obozie Stanisława Leszczyńska odebrała ok. 3 tys. porodów. Aktualnie trwa jej proces beatyfikacyjny. Bayern - Freiburg: 21. gol Roberta Lewandowskiego w sezonie! Goni Gerda Muellera To jednak tylko krótki wstęp do historii tej niezwykłej osoby. Więcej na temat „Położnej z Auschwitz” można dowiedzieć się z filmu oraz książki, które zostały jej poświęcone. Autorką zarówno jednego jak i drugiego jest Maria Stachurska, dla której Stanisława Leszczyńska była ciocią. Mama Anny Lewandowskiej w wywiadzie dla WP SportoweFakty zdradziła nieco szczegółów na temat powstawania książki o Stanisławie Leszczyńskiej, a także opowiedziała, jak jej postawa miała wpływ na wychowanie jej własnych dzieci. Więcej o tym dowiecie się z naszej galerii poniżej. Lewandowski KUPI Legię?! Tajemnicze ROZMOWY z Mioduskim | Futbologia
Anna Lewandowska pochwaliła się w mediach społecznościowych sukcesem swojej mamy. Dokument "Położna" w reżyserii Marii Stachurskiej otrzymał Złoty Opornik, czyli nagrodę główną w konkursie polskich filmów dokumentalnych za najlepszy dokument Festiwalu "Niepokorni Niezłomni Wyklęci" .
Anna Lewandowska przekazała wspaniałe wieści do swojej mamy. My jednak patrzymy na nowy wygląd pani Marii Stachurskiej. Spektakularna Lewandowska pochwaliła się na Instagramie, że dzieło jej mamy, książka o Stanisławie Leszczyńskiej, została ukończona. Z tej okazji opublikowała zdjęcie z Marią Stachurską. Podziwiamy jej pracę, ale także przyglądamy się jej spektakularnej wygląda mama Anny Lewandowskiej w blond włosach?Pani Maria Stachurska wzięła na warsztat nietuzinkową postać, położną z Auschwitz. Nakręciła o niej film. Teraz także można będzie przeczytać książkę jej autorstwa o tej wspaniałej kobiecie, która prywatnie była ciotką mamy Ani Lewandowskiej. Dzięki jej pracy poznamy niepublikowane wcześniej fakty z jej życia, które nie było usłane różami, ale ona zmieniła je swoją wiarą we wspaniałe świadectwo człowieczeństwa w nawet ekstremalnych dziwnego, że dumna Ania podzieliła się sukcesem swojej mamy. My patrzymy jednak także na wygląd pani Marii. Już niedawno pokazywała się odmieniona, ale teraz jest długowłosą blondynką. Babcia Laury i Klary wygląda świetnie. Ubyło jej lat, a w nowym kolorze jest jej bardzo do jestem ogromnie dumna, że mogę Wam dziś przedstawić dzieło mojej MAMY – książkę o Stanisławie Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz-Birkenau, której proces beatyfikacji rozpoczął się w 1993 roku. Na pewno część z Was zna historię tej wyjątkowej kobiety, której siła i oddanie pozwoliły odebrać wieleeee porodów i uratować małe istnienia w Leszczyńska była ciocią mojej mamy i to właśnie dzięki mojej mamie możemy dziś poznać bliżej jej biografię, jej naprawdę trudną, ale niezwykłą historię. W książce znajdziecie wiele niepublikowanych wcześniej faktów i informacji o kobiecie, która nigdy nie straciła wiary ani poczucia sensu swojej pracy. Mamo, dziękuję i gratuluję!Obserwujący profil Ani pogratulowali sukcesu, zapewnili, że sięgną po publikację. Zauważyli też zmianę wyglądu Marii Stachurskiej. Uważają, że metamorfoza jest spektakularna i zdecydowanie na plus. Pojawiły się też głosy, że wygląda młodziej niż jej znana córka. Jak sądzicie?Anna Lewandowska i Maria StachurskaMaria Stachurska i Katarzyna OlubińskaMaria Stachurska i Katarzyna OlubińskaElwira SzczepańskaZ wykształcenia polonistka, z zawodu redaktorka. Miłośniczka crossfitu i zdrowego stylu życia. Wielbicielka francuskiego kina, włoskiej kuchni i filmów Stanisława Barei.
Lewandowska ma młodszego brata Piotra. Wychowywała się bez ojca. Matka, Maria Stachurska, od połowy lat 80. jest związana z filmem. Zajmuje się scenopisarstwem i reżyserią. Jej ostatni dokument pt. „Położna” opowiada o ciotce Anny, która była akuszerką w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
Mama Anny Lewandowskiej, Maria Stachurska, to kobieta wielu talentów, z której sławna córka jest bardzo dumna. W wywiadzie opowiedziała o kolejnej artystycznej pasji, której postanowiła się poświęcić. Anna Lewandowska to jedna z najpopularniejszych polskich celebrytek. Żona Roberta Lewandowskiego odniosła wielki sukces, łącząc sportową pasję ze smykałką do interesów. Doskonale wiedziała także, jak odpowiednio wykorzystać popularność. Obecnie jest uznawana za najpopularniejszą polską trenerkę i posiadaczkę prawdziwego imperium opartego o biznesy związane z ćwiczeniami, zdrowym stylem życia i odżywianiem, a nawet parentingiem. Do tego cieszy się ogromną sympatią milionów fanów, dla wielu z nich będąc wzorem do Ania i Robert są szczęśliwymi rodzicami dwóch córeczek, urodzonej w 2017 roku Klary i o trzy lata starszej Laury. Lewandowska doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważna jest rodzina, sama nigdy nie ukrywała, że jest bardzo blisko związana z mamą. Maria Stachurska jest niezwykle ciekawą postacią, która życie poświęciła szeroko pojętej sztuce. Pisze książki, jest reżyserką, przedstawiła między innymi niezwykle ciekawą historię swojej ciotki, położnej w obozie w Auschwitz. Okazuje się, że mama Ani ma także inną pasję, o której opowiedziała podczas odwiedzin w "Dzień Dobry TVN".ZOBACZ TAKŻE: Anna Lewandowska na starym zdjęciu z mamą. Złożyła jej piękne życzenia z okazji Dnia Mamy [FOTO] Maria Stachurska ma niezwykły talent. Mama Anny Lewandowskiej pisze ikonyZainteresowanie Marii Stachurskiej ikonami wzbudziła jedna z nich, którą zauważyła u przyjaciela. Jej pierwsze dzieło miało na nią niezwykły wpływ. - Powiedziałam: „ja tak chcę”. To pragnienie było tak wielkie, że postanowiłam zapisać się do szkoły pisania ikon. Znalazłam jezuitów, to było 8-9 lat temu (...) Mówi się, że pierwsza ikona zawsze powinna zostać dla pisarza. Zostałam uzdrowiona podczas pisania tej ikony, dlatego mój Pantokrator jest tutaj - zdradziła Maria obdarza własnoręcznie wykonanymi ikonami najbliższych, w tym córkę i Dla Laurki też zrobiłam Matkę Bożą (…) Dla mojej córki św. Annę na imieniny (...) Te ikony mają wtedy troszkę charakter tych osób, za które to robię - przyznać, że zainteresowania mamy Anny Lewandowskiej poszły w wyjątkowo ciekawym kierunku. Nie sposób nie docenić jej talentu.
Kim jest mama Anny Lewandowskiej? Maria Stachurska jest nie tylko mamą jednej z najpopularniejszych polskich trenerek, ale też reżyserką. Od ponad dwóch lat realizuje projekt o Stanisławie Leszczyńskiej, położnej, która została zesłana do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. W miejscu zagłady odebrała ponad 3 tysiące porodów.
Odziedziczyła po mamie urodę? źródło AKPA Anna Lewandowska (32 l.) zaskoczyła fanów i opublikowała na Instagramie zdjęcie ze swoją mamą. Fani przyznali, że teraz wiedzą po kim trenerka odziedziczyła urodę. Maria Stachurska przeszła sporą metamorfozę. Jak teraz wygląda? Zobaczcie sami. Anna Lewandowska rozwiewa plotki o trzeciej ciąży! Anna Lewandowska na zdjęciu z mamą Anna Lewandowska jest bardzo rodzinną osobą, jednak nie pokazuje twarzy córek na Instagramie. Trenerka chroni prywatność swoich bliskich i nie często można zobaczyć zdjęcia z jej rodzicami. Lewandowska postanowiła zrobić wyjątek i przy okazji podkreśliła, że jest bardzo dumna z mamy. Anna Lewandowska pokazała MAGICZNY ogród swojej mamy Lewa opublikowała zdjęcie z Marią Stachurską. Teraz dokładnie widać, po kim odziedziczyła urodę. Jej mama Maria przeszła sporą metamorfozę. Przez długi czas rodzicielka Ani miała krótkie i ciemne włosy. Teraz zdecydowała się na zmianę – postanowiła je zapuścić i przefarbowała się na jasny blond. Kochani, jestem ogromnie dumna, że mogę Wam dziś przedstawić dzieło mojej MAMY – książkę o Stanisławie Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz-Birkenau, której proces beatyfikacji rozpoczął się w 1993 roku. Na pewno część z Was zna historię tej wyjątkowej kobiety, której siła i oddanie pozwoliły odebrać wiele porodów i uratować małe istnienia w Oświęcimiu – zaczęła Ania. Anna Lewandowska pochwaliła się sukcesem mamy. Maria Stachurska jakiś czas temu wyreżyserowała film dokumentalny, a teraz wydała książkę o położnej w Auschwitz, która przy okazji była jej ciocią. Mama Anny Lewandowskiej została REŻYSERKĄ! Dziś premiera Stanisława Leszczyńska była ciocią mojej mamy i to właśnie dzięki mojej mamie możemy dziś poznać bliżej jej biografię, jej naprawdę trudną, ale niezwykłą historię. W książce znajdziecie wiele niepublikowanych wcześniej faktów i informacji o kobiecie, która nigdy nie straciła wiary ani poczucia sensu swojej pracy. Mamo, dziękuję i gratuluję! – dodała Lewandowska. W komentarzach Internauci gratulowali mamie Lewandowskiej i przyznali, że trenerka odziedziczyła po niej dobre geny. O rany, nie wiedziałam, że to twoja mama. Masz dobre geny Aniu. Gratulacje z całego serca dla mamy. Tylko pogratulować takiej Mamy. Pięknie. Prześliczne kobietki – czytamy. Widzicie podobieństwo? ZOBACZ WIĘCEJ: Anna i Robert Lewandowscy CAŁUJĄ się na świątecznym zdjęciu z córkami Anna Lewandowska przyjechała na święta! „Trochę czasu w Polsce” Robert Lewandowski najlepszym piłkarzem świata. Anna Lewandowska ROZBRAJA swoją reakcją Uśmiechnięta Anna Lewandowska, fot. AFPS. Anna Lewandowska, fot. Kurnikowski/AKPA. Maria Stachurska, mama Anny Lewandowskiej, fot. AKPA. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
PAP. 10 Małgorzata Ostrowska-Królikowska na premierze filmu mamy Anny Lewandowskiej "Położna". W Teatrze Wielkim w Łodzi nie zabrakło też aktorki Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej. PAP. Tego dnia ze sceny przemawiał minister Piotr Gliński. Anna Lewandowska pojawiła się na premierze filmu "Położna". Reżyserką produkcji jest
Anna Lewandowska urodziła drugie dziecko - ta wiadomość zelektryzowała w środę media. Na drugie polskie "royal baby" czekano od listopada, odkąd Robert Lewandowski pokazał podczas meczu tzw. "cieszynkę", podobnie jak przy ogłoszeniu pierwszej ciąży przyjściu na świat drugiej córki dumny tata poinformował na Instagramie i zdradził, że dziewczynka otrzymała imię o narodzinach kolejnej Lewandowskiej poruszyła cały rodzimy show biznes. Celebryci pospieszyli z życzeniami i także: Szaleństwo po porodzie Anny Lewandowskiej. Historia się powtarzaTeraz babcia dziewczynki postanowiła opowiedzieć mediom o kulisach porodu. W rozmowie z Polską Agencją Prasową Maria Stachurska przyznała, że miała pewne obawy o się martwiłam, żeby nie powtórzyła się sytuacja, jaka miała miejsce przy porodzie Klary. Tamten poród był bardzo trudny. Tym razem było zupełnie inaczej, Ania urodziła Laurę szybko i bez komplikacji. Malutka ma świetny apetyt, nie daje się oderwać od piersi - cieszy się świeżo upieczona ciekawe, teściowa Roberta Lewandowskiego miała wcześniej... sen nocy nie mogłam spać, a jak już usnęłam, śniło mi się, że noszę noworodka. Rano, gdy się obudziłam, dostałam SMS-a, że Ania zaczęła rodzić. I 40 minut później pojawiła się na świecie Laura - opowiada dziennikarzom ujawnia też, skąd pomysł na imię "Laura". Zarówno Ani, jak i Robertowi zawsze podobało się to imię. Gdy Ania była w ciąży, były nawet przez krótki moment przymiarki do innego imienia, ale trwało to tylko może jeden czy dwa dni. Zostali jednak przy tym pierwszym wyborze ze względu na Klarę. Ona czekała na Laurę, już się z tym imieniem oswoiła, bardzo się jej ono podobało, witała i żegnała siostrzyczkę tym imieniem. Poza tym Klara i Laura to imiona, które pięknie ze sobą współgrają - Ani nie może się już doczekać, kiedy zobaczy wnuczkę na żywo i zapowiada, że chętnie będzie pomagać w opiece nad małą. Taka babcia to skarb?Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze im tam sie cieszę jak komuś dobrze sie powodzi ,bo pracuje,nie siedzę a oni robią różne te zarobki w pilce są wziete z Marsa ,ale kazdy może na to im się dziecko dobrze chowa,a oni zdrowi byliLudzie skad u was tyle jadu. Jezeli ma ladna figure to tylko dlatego ze ciezkona to pracuje. Ruszcie tylki z kanap i tez mozecie taka miec. Jezeli wchodzicie czytac artykul tylko po to zeby wylewac na kogos swoje chore frustracje to nie jest to fajne. Zajmij sie swoim zyciem, zadbaj o siebie i bedziesz wygladac jak ona. Aniu gratuluje coreczki😘😘😘Jest Ich mało w prasie-skryte snoby,jest info o Nich- lans ludzie bez przesady nie chcecie o Nich czytać nie klikajcie w artykuly ja tę parę akurat bardzo lubię i życzę Im wszystkiego naj naj A dzieciom zdrówka życzę A całej rodzinie szczęścia i miłości Magda Jestem w stanie zrozumieć zainteresowanie mediów,ale z tym "Royal baby" to przesadzacie. Nie róbcie z nich rodziny zdrowo dla Rodziców z obu dla Pani przestańcie hejtować to co osiągnęli Państwo Lewandowscy nie spadło z nieba tylko latami ciężkiej pracy wypracowali. Najnowsze komentarze (217)Strasznie Pudel sie ciążowy zrobił. Tylko wylicza która w ciąży a która urodziła. Nie ma lepszych tematów?Super para wszystkiego dobrego!!gratulacje A moze ta malutka nie ma az tak nadmiernego apetytu, tylko nie moze sie najesc slabowartosciowym mlekiem matki wiecznie na diecie? Ja z pierwszym dzieckiem tak mialam. Przy piersi doslownie 24/h. Jak zaczęłam dokarmiac mlekiem modyfikowanym poleconym przez pediatrę (a nie wybranym na własną rękę), skończyło się wiszenie na piersi. I wcale nie przestałam karmić piersią. Tak więc może pani sportsmenka powinna skupić się na dobru dziecka, a nie swojej figurze?No. A ja czytalam ze ponoć walczyla o życie... I komu tu wierzyc? Babci czy mężowi?Ania ma taki piekarnik ze weszlo i wyszlo ..Bravo ..duzo zdrowka dla wszystkich ...u niej wszystko szybko pieknie latwo,zaklamana kobieta i ten jej pseudo idealny swiatAnna i Robert zasługują na miano wzorowych POLSKICH RODZICÓW, a przede wszystkim na bardzo dobrych Polaków -PATRIOTÓW. !Fajnie tak szybko rodzić. Ja zaczęłam o 6 , dostałam skurczy, rozwarcie tylko do 6 cm, i przestało boleć, rozwarcie nie powiekszalo się i po 15 godzinach decyzja o cesarce bo synek owinięty pepowina , puls mu zanikal. Ale dzis jest zdrowym 9 latkiem .synek by się przydał ,podtrzymać nazwiskoI kogo to obchodzi ja mojemu mężowi syna urodzilam ij est dumny jak paw a nie babiniec
Anna Lewandowska, Maria Stachurska na Instagramie Profil mamy Anny Lewandowskiej na Instagramie Sława bywa przyjemna i idą za nią profity, ale jak wiemy, za sławą idą również nieprzewidziane problemy, głównie spowodowane działaniami osób trzecich.
Mama Anny Lewandowskiej jest kobietą wielu talentów. Jest pisarką, reżyserką, a okazuje się jeszcze, że także pięknie maluje. Mama Anny Lewandowskiej, jest bardzo utalentowana. Zajmuje się reżyserią. Pisze książki. Pani Maria Stachurska wzięła na warsztat nietuzinkową postać, położną z Auschwitz. Nakręciła o niej film, a także napisała książkę o tej wspaniałej kobiecie, która prywatnie była jej ciotką. Dzięki jej pracy poznamy niepublikowane wcześniej fakty z życia Stanisławy Leszczyńskiej, które nie było usłane różami, ale ona zmieniła je swoją wiarą we wspaniałe świadectwo człowieczeństwa, które wygrywa w nawet ekstremalnych tego, okazuje się też, że ma talent malarski i w wolnych chwilach pisze ikony. Ani Anna Lewandowska, ani jej mama nigdy nie ukrywały, że są bardzo religijne i wierzące. Nie dziwi więc pasja Marii Stachurskiej, o której opowiedziała w Dzień Dobry TVNMama Anny Lewandowskiej pisze ikonyW rozmowie w Dzień Dobry TVN Maria Stachurska opowiedziała o swojej niezwykłej pasji. Nigdy nie interesowała się ikonami, ale pewnego dnia u przyjaciela zobaczyła taką, która ją „ja tak chcę”. To pragnienie było tak wielkie, że postanowiłam zapisać się do szkoły pisania ikon. Znalazłam jezuitów, to było 8-9 lat temu – wspominała w deskę, dostała wizerunek Chrystusa do napisania i tak się to wszystko się, że pierwsza ikona zawsze powinna zostać dla pisarza. Zostałam uzdrowiona podczas pisania tej ikony, dlatego mój Pantokrator jest tutaj – Lewandowskiej postanowiła, że ikonami obdaruje najbliższe sobie osoby. Dla starszej wnuczki Klary wykonała taką z wizerunkiem Matki Boskiej niosącej w chuście Jezusa, a na pierwsze urodziny ze św. Laurki też zrobiłam Matkę Bożą (…) Dla mojej córki św. Annę na imieniny – Lewandowska dostała w prezencie od Marii Stachurskiej ikonęWyznała, że podczas pracy nad ikoną modli się, najczęściej przy muzyce prawosławnej lub Chorałów ikony mają wtedy troszkę charakter tych osób, za które to robię – tłumaczy prac autorstwa Marii Stachurskiej trafiło w różne miejsca na świecie, do Niemiec, Brazylii i Afryki. Jednak najbardziej wzruszające jest to, że podarowała swoim dziewczynom tak piękne i oryginalne prezeny, jakimi rzadko kto jest w stanie się mówi się o ikonach, że się je pisze? Są dwie teorieMówi się, że ikony się pisze, nie maluje. Dlaczego? Na ten temat w Czwórce wypowiedziała się malarka Alicja Tuz. Mówi, że ma dwie teorie. Pierwsza jest taka, że jest to kalka z języka rosyjskiego, gdzie „pisać” znaczy „malować”:O ikonach mówi się, że się je pisze, bo z języka rosyjskiego „pisać” oznacza „malować”, a poza tym w ikonach zawarta jest treść, zawierają bardzo bogatą symbolikę i odczytuje się je poprzez te symbole – mówiła w Czwórce malarka Alicja ma też swoją prywatną koncepcję pojęcia. Uważa, że ikonę pisze się wtedy, gdy towarzyszą temu pogłębione studia teologiczne. Gdy jednak tworzenie obrazu ogranicza się wyłącznie do sfery technicznej, w jej ocenie wówczas ikony się Lewandowska dostała w prezencie od Marii Stachurskiej ikonęMaria Stachurska tworzy ikonyAnna Lewandowska i Maria StachurskaElwira SzczepańskaZ wykształcenia polonistka, z zawodu redaktorka. Miłośniczka crossfitu i zdrowego stylu życia. Wielbicielka francuskiego kina, włoskiej kuchni i filmów Stanisława Barei.
Anna Lewandowska childhood picture with her mother Maria Stachurski. This fitness entrepreneur, born Anna Maria Stachurska on September 7, 1988, in Lodz, Poland, is about to celebrate her 33rd birthday in 2021. Anna Lewandowska will soon turn 33 years old. Anna Lewandowska Wiki, Bio & Age
Matka Anny Lewandowskiej zamierza nakręcić niezwykły film! Premiera planowana jest już na wiosnę! Maria Stachurska o ciąży Anny LewandowskiejMaria Stachurska zamierza nakręcić film o swojej rodzinieAnna Lewandowska od momentu gdy została żoną słynnego piłkarza, jest jedną z najpopularniejszych postaci polskiego show biznesu. O małżeństwie Lewandowskich mówią prawie wszyscy. Anna nie ukrywa również, że z racji swojego burzliwego dzieciństwa łączy ją bardzo silna więź z matką – Marią Stachurską. Niejednokrotnie Lewandowska chwaliła się mamą, która jest obecnie dla niej ogromnym wsparciem. Dumna babcia bardzo chętnie opiekuje się wnuczką, a Anna często chwali się, że jej mama pełni funkcję etatowej się okazało mama Anny Lewandowskiej ma także inne ambitne plany! Zamierza nakręcić film o swojej krewnej Stanisławie Leszczyńskiej, która odbierała porody w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Pomysł filmu narodził się już kilka lat temu na Międzynarodowym Kongresie Obrońców Życia w Rzymie. Stanisława Leszczyńska ratując skazane na zagładę noworodki i w ekstremalnych warunkach odebrała ponad trzy tysiące niezwykła historia towarzyszyła mi od dzieciństwa, podskórnie od zawsze wiedziałam, że zrobię o Stanisławie Leszczyńskiej film – mówiła niedawno na spotkaniu Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego „Soli Deo” w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie Maria Lewandowskiej otrzymała od synów Leszczyńskiej rękopisy, które pomogą w realizacji filmu. Już wcześniej Stachurska przymierzała się do realizacji projektu, jednak ciągle napotykała na jakieś przystąpiłam do realizacji filmu, ciągle brakowało mi funduszy, zdjęcia kręcone były nieregularnie, z dużymi przerwami, a ja na własny koszt jeździłam po Polsce, szukając ostatnich żyjących świadków. Podupadłam na zdrowiu, ale nie załamałam się, oparcia szukałam w modlitwie. Dopiero teraz nastąpił nieoczekiwany zwrot, nagle otworzyło się wiele zamkniętych dotąd furtek, premiera filmu „Położna” już na wiosnę przyszłego roku. Mój projekt jednogłośnie przyjęła komisja Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej, odnalazło się też kilku nowych świadków. Co więcej, proces beatyfikacyjny mojej ciotecznej babci, który toczy się od dwudziestu pięciu lat, bardzo mocno czytamy na Stachurska jako osoba bardzo wierząca pragnie dodać otuchy tym, którzy jej dać świadectwo, że wbrew wszystkiemu można nie tylko zachować godność i człowieczeństwo, ale w niedających żadnej nadziei warunkach przyjmować z radością nowe życie. Z pomocą wiary i modlitwy wszystko jest na premierę „Położnej”?Zobacz: Anna Lewandowska nie oparła się świątecznym pokusom! Nie uwierzycie ile PRZYTYŁA w trzy dni!Zobacz: To pierwszy taki sukces Anny Lewandowskiej! Żona Roberta Lewandowskiego została dostrzeżona przez zagraniczną prasę!Zobacz: Anna Lewandowska szaleje na jarmarku świątecznym w Monachium! Tata Robert cierpliwie to znosi i zabawia malutką Klarę! Taki sielankowy widok to rzadkość! [DUŻO ZDJĘĆ]Cezary Kucharski, Iwona Lewandowska, Maria StachurskaIwona Lewandowska i Maria Stachurska - mamy Roberta i AniMaria Stachurska - mama Anny Lewandowskiej o ciążyZuza MaciejewskaDla show-biznesu rzuciłam politykę i zamiast oglądać wiadomości, z wypiekami na twarzy śledzę życie gwiazd. Dzień rozpoczynam od przeglądania Instagrama - kiedy odpowiednio się wkręcę, mogę scrollować go godzinami, szukając nowych ciekawostek. Na bieżąco śledzę wszystkie programy rozrywkowe, a nazwiska uczestników, wymieniam nawet przez czytane dziśMoże Cię zainteresować
Anna i Robert Lewandowscy mają powód do dumy. Mama Anny, Maria Stachurska została nominowana do Nagrody BohaterONy, które przyznawane są za promowanie wiedzy o historii Polski XX w. oraz edukację
Anna i Robert Lewandowscy wiele zawdzięczają swoim mamom. Są najważniejszymi kobietami w ich życiu. To one były dla nich siłą napędową, w pokonywaniu własnych słabości i zagrzewały ich do walki o marzenia. Dziś Iwona Lewandowska i Maria Stachurska mogą być dumne ze swoich pociech. Robert niedawno pobił rekord Gerda Muellera i wraz z żoną wypuścili linię suplementów. Z kolei Ania z sukcesem rozwija własną markę i motywuje Polki do zdrowego stylu życia. Iwona Lewandowska i Maria Stachurska dzielą ze swoimi dziećmi smutki i radości. Czym zajmują się mamy Ani i Roberta Lewandowskich? Anna Lewandowska pokazała Klarę! Fani już wiedzą, do kogo jest podobna To najważniejsze kobiety w ich życiu. Anna i Robert Lewandowscy wiele zawdzięczają mamom Fani nie kryją radości, kiedy na Instagramie Anny Lewandowskiej pojawiają się rodzinne zdjęcia z córkami i mężem. W maju, tuż przed Dniem Matki, gwiazda opublikowała inną uroczą fotografię, która zrobiła równie duże wrażenie. Pozuje na niej z mamą, Marią Stachurską i teściową, Iwoną Lewandowską. „Mamy – super, fajne babki! Marysia i Iwonka”, pisała wtedy. Pod wpisem znalazło się wiele komplementów i ciepłych słów. Niektórzy zwrócili nawet uwagę na fakt, że panie są do siebie bardzo podobne! I nie da się ukryć, że Ania Lewandowska ma wspaniałą relację z mamą i teściową, a najnowsze zdjęcie jest tego najlepszym dowodem, ponieważ panie wybrały się razem na wakacje do Hiszpanii. „Z mamami. Dzień dziewczyn!”, czytamy podpis. Przeczytaj: Anna Lewandowska zdobyła się na szczere wyznanie. Jak naprawdę wygląda ich małżeństwo z Robertem? Maria Stachurska i Iwona Lewandowska zrobiły wszystko, by zapewnić swoim dzieciom wspaniały start w przyszłość, dały im poczucie bezpieczeństwa, miłość i wiarę, że potrafią osiągać najwyższe szczyty, mimo że same spotykały na swojej drodze kolejne przeciwności losu. Jakie relacje łączą je z dziećmi? Czym się zajmują Maria Stachurska i Iwona Lewandowska? Kim jest Maria Stachurska, mama Anny Lewandowskiej? Anna Lewandowska zawdzięcza wszystko swojej mamie. Łączy je wyjątkowa, trwała relacja. Maria Stachurska wychowywała samotnie dwójkę pociech po rozwodzie z mężem. Rodzinie trudno było wiązać koniec z końcem. W jednym z wywiadów trenerka przyznała, że w pewnym momencie zostali z mamą bez środków do życia. „To była największa szkoła życia. Jak byłam małym dzieckiem, to miałam normalne życie. Tata, mama, dzieci, pieniądze. Było na podstawowe rzeczy, wydatki, rzeczy do szkoły. A potem nie miałam nawet na podręczniki do szkoły”, zwierzała się Anna Lewandowska w rozmowie z Magdą Mołek. Trenerka zawsze mogła liczyć na wsparcie mamy. Była przy niej w najtrudniejszych chwilach, a te bolesne wydarzenia z przeszłości tylko jeszcze mocniej je do siebie zbliżyły. „Bez niej nie byłabym tym, kim jestem. To ona nauczyła mnie kochać bezwarunkowo, to ona nauczyła mnie empatii, zdroworozsądkowości i obiektywizmu. To ona pokazała mi, że kiedy jest czas na łzy, to trzeba je wypłakać i że szczęście najlepiej smakuje z najbliższymi. To ona pokazała mi, że w życiu nie ma tylko czerni i bieli, ale są różne odcienie szarości. To ona jest zawsze, kiedy tego potrzebuję. Wysłucha, przytuli i doradzi”, wyznała w jednym z wpisów Anna Lewandowska. Sprawdź: „Ryczałam jak bóbr. Moje życie wywróciło się do góry nogami…”.Anna Lewandowska o smutnym dzieciństwie Fot. Julian Sojka/East News Maria Stachurska zawsze dopingowała córkę w przekraczaniu kolejnych barier i osiąganiu szczytów. Dziś jest dumną babcią i zawsze chętnie opiekuje się w wnuczkami: Klarą i Laurą. To także kobieta wielu talentów. Maria Stachurska z zawodu jest kostiumografem. Od wielu lat pracuje przy produkcji filmów dokumentalnych i fabularnych. Realizuje także własne projekty: reżyseruje, pisze scenariusze i jest autorką słuchowisk radiowych. Niedawno stworzyła film Położna, który opowiada o losach akuszerki z Auschwitz. Była nią Stanisława Leszczyńska, prababcia cioteczna trenerki. „Tym filmem chcę dać świadectwo, że wbrew wszystkiemu można nie tylko zachować godność i człowieczeństwo, ale w niedających żadnej nadziei warunkach przyjmować z radością nowe życie. Z pomocą wiary i modlitwy wszystko jest możliwe”, mówiła w rozmowie z Życiem na Gorąco. Maria Stachurska zajmuje się także pisaniem ikon. Kim jest Iwona Lewandowska, mama Roberta Lewandowskiego? Po śmierci ukochanego męża na barkach Iwony Lewandowskiej również spoczywał ciężar samotnego wychowania dwójki dorastających pociech: Mileny i Roberta. Mierzyła się z depresją i sama stawiała czoła przeciwnościom losu. Wiedziała jednak, że dla swoich pociech jest największym i głównym oparciem. Iwona Lewandowska w wywiadach zaznacza, że to jacy sami jesteśmy to zasługa naszych rodziców. Sama od dziecka wiedziała, że na sukces trzeba ciężko zapracować. Była wychowywana jak harcerka, a nie rozpieszczona jedynaczka. Wszystko co najlepsze starała się przekazać również swoim dzieciom. Iwona Lewandowska była siatkarką i grała w pierwszej lidze zespołu AZS Warszawa. Następnie trenowała zawodniczki w Lesznie i Pruszkowie. Zobacz: Iwona Lewandowska: „Po śmierci męża miałam depresję. Płakałam w poduszkę i brałam się w garść’’ Fot. Marta Wojtal Iwona Lewandowska w sesji VIVY!. Tak mama Roberta Lewandowskiego pozowała przed naszym obiektywem w 2017 roku Robert Lewandowski po ojcu odziedziczył obowiązkowość, szczerość, lojalność, prawość i sztukę dyplomacji. „Wpajaliśmy Robertowi, że sportowiec musi przede wszystkim być uczciwym, lojalnym człowiekiem, rozumieć innych i podzielić się z nimi sukcesem, jak zajdzie taka potrzeba. Nie może być ponad wszystkimi. Robert nigdy więc nie mówił „ja”, tylko „drużyna” (…) Oboje z mężem trzymaliśmy rękę na pulsie, żeby w razie czego interweniować, gdyby nasze dziecko się źle zachowało. Tylko że to ja byłam osobą od egzekwowania i wytykania tego, co zrobił nie tak. Mój mąż mawiał: „Bo jak się mama dowie...”, wspominała w wywiadzie VIVY! z Krystyna Pytlakowską mama sportowca. Nigdy nie kryła swojej dumy z syna. Kibicuje mu na meczach, śledzi wszystkie poczynania. „Od początku czułam, że będzie grał w pierwszej lidze, bo mama grała, ojciec grał i był mistrzem juniorów Europy w judo. Ale że aż tak daleko zajdzie, to nie przypuszczałam. Już się trochę do tego przyzwyczaiłam. Ale z drugiej strony wiem, że jak nie strzeli bramki, żadna tragedia się nie stanie, bo nie tylko on musi strzelać. Ważne, żeby w ogóle wygrali. Wiem, co w piłkarzach siedzi i że życie prywatne też ma wpływ na ich grę, bo może akurat ktoś zachorował czy zmarł, a oni muszą wyjść i grać jak na scenie. Ja też jako nauczycielka muszę odgrywać swoją rolę tak, żeby wszyscy byli zadowoleni, bo wuef to nie zajęcia za karę, tylko nagroda”, dodawała w VIVIE! W 2017 roku. Zobacz także: Robert Lewandowski o swojej zawrotnej karierze: „Pamiętam, skąd pochodzę” Fot. Marta Wojtal Nie musi się martwić o syna, ponieważ wie, że znalazł swojego anioła, którym jest ukochana żona. Iwona Lewandowska niedawno komplementowała Annę Lewandowską na łamach Przeglądu Sportowego. „Niektórzy mówią, że moja córka Milena powinna być córką Marysi, a Ania moją, bo mamy podobne charaktery. Dobrze się rozumiemy, obie jesteśmy bardzo aktywne. Ale wiem też, że kiedy ma się tyle projektów, a do tego dwójkę dzieci, to nie ma czasu, by się wyciszyć, odpocząć. Tak naprawdę to podziwiam ją, jej zapał. „Mamo popilnuj Klarę” – prosi i biegnie chociaż przez chwilę porobić coś na siłowni”, mówiła. Źródło: Przegląd Sportowy, Onet, Viva!, Dzień Dobry TVN
Mama Anny Lewandowskiej zdradziła, jak wyglądał poród córki: „Bardzo się martwiłam…” Anna Lewandowska urodziła drugą córkę. Szczegóły porodu w rozmowie z Polską Agencją Prasową zdradziła jej mama, Maria Stachurska.
Opublikowano: 2017-06-23 10:42:46+02:00 Dział: Społeczeństwo Społeczeństwo opublikowano: 2017-06-23 10:42:46+02:00 Maria Stachurska / autor: archiwum prywatne W 1992 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny Stanisławy Leszczyńskiej, przysługuje jej teraz tytuł Służebnicy Bożej. Może zadam wyjątkowo osobiste pytanie, ale czy zdarza się Pani modlić za jej wstawiennictwem? Ja od dziecka odmawiam jej modlitwę. Jej najstarszy syn, Bronisław, kiedy byłam małą dziewczynką opowiedział mi, o modlitwie swojej mamy. Bardzo mi się spodobała. Leszczyńska przed wojną, ale i w obozie, i po wojnie, modliła się właśnie takimi prostymi słowami, które stały się moją modlitwą: „Maryjo w jednym pantofelku spiesz z pomocą, przybywaj”. Natomiast to, że moja Ciotka może zostać świętą? Najczęściej ludzie wyobrażają sobie świętych jako osoby od urodzenia nieskazitelne, wiecznie miłe, dobroduszne, niemalże nie pijące mleka z piersi matki w piątki ( śmiech), a przecież są ludźmi, mają swoje wady, swoje zalety, święty nie zawsze musi być dla nas wygodny. Leszczyńska tez taka była. Cechowała się dużym dystansem, pracowitością, stawiała wymagania, potrafiła być rygorystyczna, a jednocześnie rozmodlona. Jako nastolatka muszę przyznać, że nawet się jej w pewien sposób bałam. Wtedy jej obraz wykrystalizował mi się jako postaci ostrej, surowej. Natomiast, gdy przystąpiłam do realizacji filmu, zdałam sobie sprawię z jednej rzeczy. Ona nie mogła być inna po tym, co tam przeszła. Byłaby nieprawdziwa, gdyby wróciła z obozu i była śmieszką, czy właśnie taką osobą odpuszczającą w wielu aspektach życia. Po tym wszystkim nie mogła być inna. Gdy „wchodzę” w jej życie, nieraz zastanawiam się, dlaczego muszę aż tak głęboko wniknąć?, a może ona z góry mi mówi: nie miej mi za złe, że byłam czasami ostra, spójrz na to inaczej. I teraz już wiem, że ona nie mogła być inna. Nigdy o tym co robiła w obozie, co tam się działo, a tym bardziej o swoim heroizmie nie opowiadała. Po prostu robiła to, co do niej należało w warunkach jakich się znalazła. Zresztą po powrocie z obozu dalej wykonywała swoje obowiązki i służyła innym z ogromną sumiennością. To jakby cechowało jej charakter. A przecież święci są różni. Np. św. Hieronim był raptusem, często wpadał w furię. Święci byli wymagający, często gwałtowni i mieli swoje wady, bo byli przecież ludźmi. O świętości człowieka świadczy jego relacja z Panem Bogiem i wypływająca z tej relacji miłość bliźniego i heroizm cnót, nie musi on podobać się innym, ale Bogu. Poza tym świętość jest powołaniem każdego człowieka. I od nas zależy co my zrobimy z tym powołaniem. Stanisława Leszczyńska była wierna swojemu powołaniu – żyła Eucharystią, zawsze mówiła śmiało o swoim zawierzeniu Matce Najświętszej, a tę relację z Panem Bogiem - wymagającą – przenosiła na rodzinę, bliskich i przyjaciół, także na swoją codzienność i mozolną, trudną pracę. Tu jest ta jej świętości, nie tylko w odniesieniu do bohaterstwa w obozie, ale właśnie w szarości każdego dnia. Ona zdała ten egzamin w cichości i trudzie nigdy nie narzekając, nigdy się nie skarżąc. Była mowa o rodzinie, o pewnych zasadach i wartościach. Z pewnością jest to dla Pani ważne. W takim razie, czy ma Pani jakąś receptę na przekazywanie tego dobra dzieciom? Uważam, że przekazywanie, przede wszystkim odbywa się przykładem, a nie samym mówieniem. Na pewno popełniłam wiele błędów, bo nie ma takich ludzi, którzy by ich nie popełniali. Może trochę z żartem powiem, że jak dziecko przychodzi na świat, to nie ma załączonej do niego instrukcji obsługi, ale myślę, że Pan Bóg wie, co robi, dając konkretne dziecko konkretnej rodzinie. I ja to tak widzę, Bóg przekazał mi w moich dzieciach swój największy skarb, człowieka, którego musiałam ukształtować. Starałam się swoim dzieciom przekazać wiarę, pewne podstawy, wartości i tradycje. Co one z tym dalej zrobią, to już oczywiście ich sprawa. Ale jak to powiedziała kiedyś moja córka, najważniejszy jest ten kręgosłup moralny i że jak się go dobrze ukształtuje, to nawet przeżywając okresy buntu, zawsze da on o sobie znać. Niemniej o jakiejś recepcie nie chcę mówić, bo jej nie mam. Ale myślę, że te wartości, które przekazałam swoim dzieciom, to czego ich uczyłam, zapewniły im takie, a nie inne widzenie świata, to otwarcie na drugiego człowieka, uwrażliwienie na cierpienie, na pomoc innym, na miłość. Patrząc na to, jak popularna jest Pani córka, Anna Lewandowska i jej rodzina, trzeba przyznać, że zachowuje po prostu skromność. Jest Pani dumna, że potrafi zachować swój kręgosłup moralny w świecie jupiterów i blichtru medialnego? Tak, jestem bardzo dumna! Także Robert jest osobą, która w ogóle bardzo mocno zachowuje swoje zasady, wpojone mu w domu od dziecka, i jest człowiekiem nieprawdopodobnie wyważonym, spokojnym a to wszystko co się dzieje wokół nich jest absolutnie poza nimi. Czytaj dalej na następnej stronie Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu. W 1992 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny Stanisławy Leszczyńskiej, przysługuje jej teraz tytuł Służebnicy Bożej. Może zadam wyjątkowo osobiste pytanie, ale czy zdarza się Pani modlić za jej wstawiennictwem? Ja od dziecka odmawiam jej modlitwę. Jej najstarszy syn, Bronisław, kiedy byłam małą dziewczynką opowiedział mi, o modlitwie swojej mamy. Bardzo mi się spodobała. Leszczyńska przed wojną, ale i w obozie, i po wojnie, modliła się właśnie takimi prostymi słowami, które stały się moją modlitwą: „Maryjo w jednym pantofelku spiesz z pomocą, przybywaj”. Natomiast to, że moja Ciotka może zostać świętą? Najczęściej ludzie wyobrażają sobie świętych jako osoby od urodzenia nieskazitelne, wiecznie miłe, dobroduszne, niemalże nie pijące mleka z piersi matki w piątki ( śmiech), a przecież są ludźmi, mają swoje wady, swoje zalety, święty nie zawsze musi być dla nas wygodny. Leszczyńska tez taka była. Cechowała się dużym dystansem, pracowitością, stawiała wymagania, potrafiła być rygorystyczna, a jednocześnie rozmodlona. Jako nastolatka muszę przyznać, że nawet się jej w pewien sposób bałam. Wtedy jej obraz wykrystalizował mi się jako postaci ostrej, surowej. Natomiast, gdy przystąpiłam do realizacji filmu, zdałam sobie sprawię z jednej rzeczy. Ona nie mogła być inna po tym, co tam przeszła. Byłaby nieprawdziwa, gdyby wróciła z obozu i była śmieszką, czy właśnie taką osobą odpuszczającą w wielu aspektach życia. Po tym wszystkim nie mogła być inna. Gdy „wchodzę” w jej życie, nieraz zastanawiam się, dlaczego muszę aż tak głęboko wniknąć?, a może ona z góry mi mówi: nie miej mi za złe, że byłam czasami ostra, spójrz na to inaczej. I teraz już wiem, że ona nie mogła być inna. Nigdy o tym co robiła w obozie, co tam się działo, a tym bardziej o swoim heroizmie nie opowiadała. Po prostu robiła to, co do niej należało w warunkach jakich się znalazła. Zresztą po powrocie z obozu dalej wykonywała swoje obowiązki i służyła innym z ogromną sumiennością. To jakby cechowało jej charakter. A przecież święci są różni. Np. św. Hieronim był raptusem, często wpadał w furię. Święci byli wymagający, często gwałtowni i mieli swoje wady, bo byli przecież ludźmi. O świętości człowieka świadczy jego relacja z Panem Bogiem i wypływająca z tej relacji miłość bliźniego i heroizm cnót, nie musi on podobać się innym, ale Bogu. Poza tym świętość jest powołaniem każdego człowieka. I od nas zależy co my zrobimy z tym powołaniem. Stanisława Leszczyńska była wierna swojemu powołaniu – żyła Eucharystią, zawsze mówiła śmiało o swoim zawierzeniu Matce Najświętszej, a tę relację z Panem Bogiem - wymagającą – przenosiła na rodzinę, bliskich i przyjaciół, także na swoją codzienność i mozolną, trudną pracę. Tu jest ta jej świętości, nie tylko w odniesieniu do bohaterstwa w obozie, ale właśnie w szarości każdego dnia. Ona zdała ten egzamin w cichości i trudzie nigdy nie narzekając, nigdy się nie skarżąc. Była mowa o rodzinie, o pewnych zasadach i wartościach. Z pewnością jest to dla Pani ważne. W takim razie, czy ma Pani jakąś receptę na przekazywanie tego dobra dzieciom? Uważam, że przekazywanie, przede wszystkim odbywa się przykładem, a nie samym mówieniem. Na pewno popełniłam wiele błędów, bo nie ma takich ludzi, którzy by ich nie popełniali. Może trochę z żartem powiem, że jak dziecko przychodzi na świat, to nie ma załączonej do niego instrukcji obsługi, ale myślę, że Pan Bóg wie, co robi, dając konkretne dziecko konkretnej rodzinie. I ja to tak widzę, Bóg przekazał mi w moich dzieciach swój największy skarb, człowieka, którego musiałam ukształtować. Starałam się swoim dzieciom przekazać wiarę, pewne podstawy, wartości i tradycje. Co one z tym dalej zrobią, to już oczywiście ich sprawa. Ale jak to powiedziała kiedyś moja córka, najważniejszy jest ten kręgosłup moralny i że jak się go dobrze ukształtuje, to nawet przeżywając okresy buntu, zawsze da on o sobie znać. Niemniej o jakiejś recepcie nie chcę mówić, bo jej nie mam. Ale myślę, że te wartości, które przekazałam swoim dzieciom, to czego ich uczyłam, zapewniły im takie, a nie inne widzenie świata, to otwarcie na drugiego człowieka, uwrażliwienie na cierpienie, na pomoc innym, na miłość. Patrząc na to, jak popularna jest Pani córka, Anna Lewandowska i jej rodzina, trzeba przyznać, że zachowuje po prostu skromność. Jest Pani dumna, że potrafi zachować swój kręgosłup moralny w świecie jupiterów i blichtru medialnego? Tak, jestem bardzo dumna! Także Robert jest osobą, która w ogóle bardzo mocno zachowuje swoje zasady, wpojone mu w domu od dziecka, i jest człowiekiem nieprawdopodobnie wyważonym, spokojnym a to wszystko co się dzieje wokół nich jest absolutnie poza nimi. Czytaj dalej na następnej stronie Strona 2 z 3 Publikacja dostępna na stronie:
.